CHORA KOTKA UCIEKłA ok. Klifa. Nadal szukamy Fuksi!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 28, 2007 23:25

Waldemar pisze:Niestety kartkę ze wstępnym rozpoznaniem posiadam ja.


A jakie jest wstępne rozpoznanie, rzeczywiście to może być rak, a nie pogryzienie ? ( pamiętasz tego jednego z "kocurów" jak mówił, że jeszcze 3 dni temu kotce nic nie było ). Dostała jakieś lekarstwo ?

Mayo

 
Posty: 1412
Od: Śro kwi 28, 2004 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw cze 28, 2007 23:34

Bardzo duże podziękowania za sprawnie przeprowadzoną akcję ratowania kociaczków należą się Mayo. To dzięki jej troskliwej inicjatywie chora koteczka została wypatrzona. A wtedy stało się możliwe łapanie koteczków. Dzięki wielkiej inteligencji, wiedzy, doświadczeniu i konsekwencji w działaniu Mayo, w szybkim czasie udało się zagarnąć kocią rodzinkę do klateczki. Duże brawa i jeszcze większe podziękowania dla Mayo za ratowanie kociej rodziny. Ważniejsze decyzje podczas działania podejmowała sama i sama większość z nich zrealizowała. Kociaki bardzo dziękują za uratowanie im życia.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw cze 28, 2007 23:52

Kicia dostala lekarstwo, Malgosia wykupila recepte i troskliwie zajmuje sie kotą i kociętami.
Nie wiem co dostala kicia, nie dopytywalam sie, bo mnie "rozwaliła" informacja, ze to nowotwor. Wlasciwie od tego momentu bylam juz do niczego.
Mam jednak nadzieje, ze to nie bedzie prawdą.

Waldemar nie pomniejszaj swojej roli, bo dzielnie pomagałeś i zaoferowałes przewiezienie kici do Warszawy, a powiem, ze to ogromne wyzwanie ciągnąć sie pociągiem przez tyle kilometrow z chorą kicia i kociakami.
Co nie zmienia faktu,ze Mayo jest naprawde wspanialą osoba i swietnie przeprowadzila cala akcje.
Jezeli TZ Kasi nie bedzie mogl podjechac do Waldemara po kartke to ja podjade i wysle ją faxem.
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 0:21

W sprawie kartki z diagnozą i rozpoznaniem. Zmodyfikuję nieco propozycję Dzidzi. Jeśli, od kasi1 i jej męża nie będzie wiadomości, bądż okaże się, że ja nie zdążę dowieźć kartki z diagnozą lekarza przed wyjazdem męża Kasi w trasę do Warszawy, albo on nie będzie miał czasu lub ochoty zboczyć cztery kilometry i odebrać ją ode mnie, wprowadzę jej treść ręcznie do komputera i udostępnie w wątku chorej rodzinki, dodatkowo przesyłając jako pr do GreenEvil. Ona tylko będzie musiała wydrukować otrzymaną drogą elektroniczną wiadomość i przekazać lekarzowi, który bedzie leczył Fuksię z dziećmi. Albo klinika weterynaryjna SGGW udostępni jej e-maila i lekarz leczący rodzinkę będzie miał treść w swoim komputerze. Odchodzi jazda po Gdańsku, wysyłanie faksu, który może być czytelny dopiero za kolejną próbą. Pismo jest ręczne i mieści się na małej kartce. Przed wysyłką faksem trzeba wykonać ksero tekstu do formatu A-4. Dla pewności dodam, że nie dysponuje u siebie obecnie ani faksem ani kserokopiarką.
Czekam pilnie na wiadomość od Kasi1 lub Gosi z Oliwy na temat godziny wyjazdu samochodu z kociakami do Warszawy w dniu już dzisiejszym.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 0:28

Waldemar kociaki wyjezdzaja ok 7 00 z domu Malgosi. A jezeli chcesz przepisac to bedzie cudownie, nie bede musiala jezdzic po Gdansku :D

Jezeli mozesz to zrob tak. Pozdrawiam
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 0:32

Wyjazd z mężem Kasi1 jest postanowiony. Trochę mi szkoda, że być może nie pożegnam się z koteczkami. A przecież mogę ich już nie zobaczyć więcej w swoim i ich życiu. Tym bardziej, że od jutra od godzin popołudniowych będę miał aparat i zamierzałem zapytać Gosię o możliwość sfotografowania koteczków u niej w mieszkaniu.
W takim razei GreenEvil odwołujemy nasze spotkanie na stacji Warszawa Centralna w dniu 02 lipca. :(
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 0:37

Więc postanowione. Jutro do godz. 17 w wątku kociaków znajdzie się tekst lekarki z Oliwy.
Dzidzia Ty chyba miałaś kontakt z Gosią z Oliwy popołudniu i wieczorem. Jeżeli masz jeszcze trochę zdrowia napisz, co szczególnego im sie przydarzyło w ich nowym otoczeniu dzisiaj.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 1:16

Mayo pisze:
Waldemar pisze:Niestety kartkę ze wstępnym rozpoznaniem posiadam ja.


A jakie jest wstępne rozpoznanie, rzeczywiście to może być rak, a nie pogryzienie ? ( pamiętasz tego jednego z "kocurów" jak mówił, że jeszcze 3 dni temu kotce nic nie było ). Dostała jakieś lekarstwo ?
Nie przytoczę Ci całego wywodu Pani weterynarz, lecz tylko sens, który postaram się dobrze uchwycić. Sama różnica nowotwór a stan zapalny np. po uderzeniu jest, mnie to dziwi, drugorzędna. Istotna jest głebokość "rany", którą można zdiagnozować wykonując prostego rtg. Z zewnątrz nie widać dokąd sięga zmiana patologiczna. Jeżeli pod wpływem zmian nowotworowych zaatakowana jest kość bardzo głęboko, wtedy podczas zabiegu usuwa się wraz z chorą tkanką kostną po prostu szczękę, żuchwę i może coś jeszcze zwierzęciu. W tym wypadku, to jest trochę moja interpretacja wypowiedzi lekarki, potrzeba czymś ubytek zastąpić. Czyli, to znowu mój pomysł, rzecz w uzupełnieniu tkanki / transplantologia, przeszczep/. W takim miejscu u półdzikego zwierzęcia jest to prawie nie możliwe do wykonania. Koteczka musiałaby wiele tygodni przebywać prawie bez przerwy pod narkozą. Z tym wiąże sie oczywiście dostarczanie napojów i pokarmu przez kroplówki. I ciągła kontrola pracy układu oddechowego, endokrynologicznego, wydalania, krążenia. W przypadku zmiany spowodowanej urazem mechanicznym zmiana patologiczna tkanki nie jest tak głęboka, więc po jednorazowym zabiegu oczyszczenia rany pod narkozą, pozostaje niejako dosyć tkanki aby spełniała dalej funkcje niezbędne dla zdrowej pracy organizmu. Na koniec jednym zdaniem. W przypadku nowotworu ubytek tkanki jest tak wielki, że fragment organizmu stworzenia przestaje istnieć, natomiast w przypadku rany powstałej na skutek urazu ubytek tkanki nie zagraża normalnym funkcją organizmu. Podczas zabiegu usuwa się chorą tkankę, likwiduje stan zapalny, dodatkowo wzmacniając ten proces przeciwzapalnymi środkami chemicznymi. Niestety "nie przycisnąłem" lekarki, więc jej nie zależało na stawianiu w dniu wczorajszym diagnozy. Jeżeli dobrze mogę ocenić jej intencje, Pani doktor skłania się ku diagnozie nowotworu. W przypadku stanu zapalnego po urazie mechanicznym powinna być dużo większa wydzielina ropna, niż zaobserwowano u mateczki. Zamiast niej pojawia się krew, co ma świadczyć o istnieniu narośli nowotworowej. Nawiasem mówiąc samo krwawienie nie jest w tym wypadku czynnikiem negatywnym.
Gdyby nie było już nikogo innego na ziemi, tylko ja i koteczka i zostałbym w ten sposób jedynym jej lekarzem, widząc to co widziałem i słysząc od lekarki to co usłyszałem, jako przyczynę zmian podałbym uraz mechaniczny. Mamy jednak w Polsce ludzi znających się medycynie zwierząt oraz aparaturę pomiarową i wkrótce nasza wielka niepewność powinna obrócić się w hipotezę o wysokim współczynniku prawdopodobieństwa.
Co ty albo inni forumowiecze myślicie o przyczynie i diagnozie choroby Fuksiary.
Z pozdrowieniami weterynaryjnymi.
Waldemar Turek
ObrazekObrazekObrazek

Waldemar

 
Posty: 1733
Od: Śro lip 12, 2006 22:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 1:46

Wielkie kciuki i ciepłe myśli aby było to coś uleczalnego dla dzielnej koteczki i niskie ukłony dla tych co jej pomagają
Bea i Futrzaki - Czaruś i Perełka

MOŻE GDZIEŚ ISTNIEJE LEPSZY ŚWIAT.... DLA TYCH KTÓRYCH KOCHAMY

Obrazek

beatka

 
Posty: 1244
Od: Wto sie 17, 2004 12:45
Lokalizacja: Warszawa-Wola dawniej Ochota :)

Post » Pt cze 29, 2007 1:57

Waldemar, dzięki za miłe słowa :oops: Faktycznie teraz mam trochę wprawy w łapaniu kotków . Podstawą oczywiście jest sprzęt - bez klatki od Gishy byłoby ciężko, ale możliwe, bo i na zwykły kontenerek ze sznurkiem zdarzało mi się łapać. Jednak największa tu zasługa eve69, bo jak przyszłam tu kiedyś "zielona" na to forum, to jej rady bardzo mi pomogły, a dla Eweliny zdaje się, że nie ma rzeczy niemożliwych :wink:
A dzidzia słusznie pisze, żebyś nie umniejszał swojej roli, bo byłeś bardzo pomocny , za co serdecznie dziekuję !
A na tym podwórku zostały jeszcze śliczne trikolorki i rudy kociaczek ( do końca nie wiemy czy te kotki nie mają właściciela ), może jak postaram się je obfotografować, ktoś się zakocha i zrobimy jeszcze jedne "łowy" ?
A co do rodzinki, to jak będziesz w Warszawie może znajdziesz okazję do odwiedzin na SGGW ?
A tak poza wszystkim. To co my robimy o tej porze przy kompach :roll:

Mayo

 
Posty: 1412
Od: Śro kwi 28, 2004 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 6:43

kociuszki już zapewne w drodze do Warszawy. Kurcze, żeby to tylko nie nowotwór :(

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 29, 2007 6:57

Kiciuszki wyjechały spóźnione, co biorąc pod uwagę charakter Tż-a nie jest niczym niezwykłym. No niestety karty nie zabierze bom dopiero wlazła na wątek i zobaczyłam co zobaczyłam, a do głowy mi nie przyszło, że faktycznie mozna by odebrać od Waldemara. To się działo w takim tępie, że nie zdążyłam pomysleć :oops: . No to teraz przed ogonkami 4 godziny jazdy :)

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 8:06

Dopiero jestem.
Z Malgosią rozmawialam przez chwile i dowiedzialam sie, ze kicia jest bardzo grzeczna, skorzystala z kuwety. Nie rozmawialaysmy dlugo, bo obie bylysmy juz zmeczone a Malgosia tez chciala zajac sie koteczkami.
Duzo nie wiem, ale poprosze Malgosie, zeby przyslala mi maila i zdala relacje z pobytu kici u niej.
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 29, 2007 8:15

No to czekamy na bezpieczny dojazd wszystkich do Warszawy :D Kochani jesteście bardzo :D
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pt cze 29, 2007 8:30

Mam wielką nadzieję, że to jednak nie jest nowotwór (chociaż pierwsze moje skojarzenie, kiedy zobaczyłam zdjęcie kotki, było właśnie takie...). Na SGGW przyjmuje dr Jagielski, świetny wet onkolog - myślę, że w razie czego będzie mógł zająć się kotką.

Jutro wystawiam sporo aukcji na Kocim Bazarku, mam nadzieję, że licytacje będą udane.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 840 gości