» Czw maja 10, 2007 23:56
Długo nie miałam dostepu do internetu, dlatego dopiero teraz przeczytałam o chorobie i smierci Tołdiego. Przykro mi bardzo, że tak sie to skończyło. Szczegolnie wspołczuję kotika, która przeżyła rozstanie z przyjacielem. Ale z drugiej strony, gdyby nie pomoc forumowiczów Tołdi umierałby samotnie, nikomu niepotrzebny w schronisku. Odszedł otoczony miłością i troskliwą opieką. Podarowaliście mu cudowny miesiąc we własnym domu. Miał swoją kotikę, więc chyba się nam udało...