Nolek wylizał sobie futro w miejscu przejścia szyi w klatkę. Do skóry

Wygląda jak swoje ulubione pożywienie, czyli kurczak.
Ale chyba wiem, czym to jest spowodowane - on zaczyna się wygryzać tuż po zapuszczeniu maści do oczu. Erytromycyna podrażnia i oczka go pieką i mamy wrażenie, że od tych piekących oczu idzie refleks wzdłuż szyi jakoś. Tak jak u człowieka, którego zaboli jedno miejsce, a jakieś inne zaczyna swędzieć. No i tu możliwe jest, że Nolkowi tak się robi i stąd to wygryzanie. Byłam u mamy, wszystko było ok, zapuściłam maść, Nolek zaczął mrużyć oczy i po chwili zaczął się drapać w to jedno miejsce. Innych miejsc nie rusza. Tylko ta szyja i miejsce przejścia w klatkę piersiową - to może być spowodowane tym, że tego miejsca na szyi nie może sobie wylizać, bo, mimo kociej sprawności, aż tak głowy nie wygnie.
Na razie musimy poczekać na wyniki hodowli, a to potrwa na pewno przynajmniej tydzień. Jeśli problem będzie narastał, a w hodowli nic nie wyjdzie, to umówimy się do dermatologa. Chcemy też w niedzielę podjechać do naszej pani doktor, żeby może zmieniła leki do oczu, bo ta erytromycyna mocno podrażnia. Powiedziałam mamie, żeby jutro dała mu maść tylko jeden raz, wieczorem, a w dzień kilka razy przemyła mu oczy świetlikiem. Mama kupiła też sztuczne łzy, żeby te oczy nawilżać. Poza tym te sztuczne łzy mają działanie łagodzące.
Poza tym Nolek kwitnie, szaleje z myszą, ma typowe głupawki, opracował sobie już ulubioną głupawkową trasę, która wymaga od niego pokonywania przeszkód w postaci kuchenki (biega za kuchenką) i przeskakiwania przez pudło - robi to z dużym wdziękiem
Wieczory spędza z mamą w łóżku - mama ogląda telewizornię, a Nolanek śpi sobie przytulony do niej.
No i on ciągle mruczy - je i mruczy, myje się i mruczy, wije się pod nogami i mruczy, dzisiaj uciekł przede mną pod łóżko (ja jestem ta zła - wożę, łapię i zakrapiam oczy, trzymam kotka do smarowania ranek, a dzisiaj weszłam z nowym transporterkiem, więc może znowu wywiozę gdzieś) - mama zajrzała pod to łóżko, powiedziała do niego kilka słów - Nolan nie wyszedł, ale się rozmruczał.
Potem ciekawość i chęć bycia z nami zwyciężyła - przyszedł i zaczął się wić.
No i bardzo pilnie czyści sobie futro - już jest dużo bardziej czysty niż był. Ale pracuje nadal nad kolorem, tyle że z tym może mieć pewne problemy, bo jedną z ulubionych zabawa jest skok do kuwety i tarzanie się w żwirku

Robi to kilka razy dziennie
Mama zauważyła też, że on boi się patyków - musiała zdemontować wędkę, do której przyczepiona była mysz, bo malutek bał się tym bawić. Możliwe, że zarobił kiedyś kijem...
Natomiast mysz z samym sznurkiem jest fantastyczna - tak na nią poluje, tak się bawi, że aż ma nieprzytomne oczy i nie bardzo wie gdzie jest. Ale zawsze gdy w pełnym pędzie goni za myszą i mysz jest koło nogi człowieka - hamuje, żeby nie trafić człowieka pazurami. Kochany jest.
A mama poznaje uroki życia z kotem - zaczyna mieć problemy ze zdążeniem do pracy

Bo koteczka trzeba rano wygłaskać, trzeba się z nim pobawić i w ogóle poświęcić uwagi tyle, że tramwaje uciekają
ło, ale się rozpisałam...