Banda Zombie - Stanikowa w nowym domku :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 25, 2006 12:59

Percepcja - o ile kociaki przeżyją, to niezarezerwowany z długowłosych jest tylko chłopak. Opisz dokładnie jakie warunki zapewnisz kotu.

Bigunki nie ma, ustąpiła już w niedzielę i myślałam, że mam spokój.
W poniedziałek wieczorem 2 kociaki były taki nieco mniej żwawe, jeden z nich nie chciał jeść (dostał conwalescence).
We wtorek prawie wszystkei miały bardzo wysoką gorączkę, o dziwo większość je i nawet sie bawi. Dostają leki, te co nie jedzą karmie na siłę.

Rekordzista (czarny chłopak) miał dziś 41,4 stopnie.

Wesolutko jest.

Przepraszam za cynizm i kiepski humor. Musze się brać za robotę, bo zawaliłam przygotowanie się do ćwiczeń - zaczynam za 2 godziny a nie mam na nie kompletnie pomysłu.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 25, 2006 13:02

Jopop, bardzo trzymam kciuki za te kocięta - i Zombie, i Wampirki....
Co za chróbsko je męczy?

Na pocieszczenie można tylko powiedzieć, że tam na pewno by nie przeżyły, u Was mają szansę ...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 25, 2006 13:14

Choroba X :twisted:

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

Post » Śro paź 25, 2006 15:17

maluszki trzymajcie się i hop do góry.............

joanka741

 
Posty: 146
Od: Nie paź 15, 2006 17:07
Lokalizacja: Debica

Post » Śro paź 25, 2006 17:12

jopop warunki wydaje mi się, że mam dobre:) przynajmniej poprzednie moje koty nie narzekały. Więc mieszkam w bloku, 3- pokojowe mieszkanie na 1 piętrze. Mieszkam tylko z matką chorą na SM (1 grupa inwalidzka) i z moją suczką. Suczka jest wychowana z kotami i woli ich towarzystwo od towarzystwa psów. Jedym słowem kotek miałby towarzystwo i opieke 24 h/ dobe ponieważ moja mama nie wychodzi z domu. Co do psa to jest bardzo łagodna, nic mu nie zrobi, a jeśli kociak nie wykarze chęci do zabawy to da mu spokój i poczeka aż on ją sam zaczepi. Z mojej strony bedzie miał zapewnioną opieke zdrowotną, wyżywienie no i towarzystwo do miziania i zabawy.

Percepcja

 
Posty: 79
Od: Wto paź 24, 2006 20:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 25, 2006 17:33

Pozwolę sobie dodać, ze jopop na pewno będzie chciała wiedzieć, czy dom będzie "niewychodzący" i jak masz zabezpieczone okna i balkon (szczególnie że to 1. piętro :) ).

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro paź 25, 2006 17:51

Dom jest "niewychodzący", okna zawsze są otwierane nie tak normalnie tylko tak od góry (nawet w lecie) więc kot musiałby nauczyć się przenikać przez ściany by wyjść z domu. Co do balkonu, który znajduje się w pokoju mojej mamy to ona nigdy go nie otwiera, ponieważ szybko się przeziębia i łapie ją lumbago.

Percepcja

 
Posty: 79
Od: Wto paź 24, 2006 20:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 25, 2006 22:38

hop kiciaczki

joanka741

 
Posty: 146
Od: Nie paź 15, 2006 17:07
Lokalizacja: Debica

Post » Śro paź 25, 2006 22:39

hop kiciaczki

joanka741

 
Posty: 146
Od: Nie paź 15, 2006 17:07
Lokalizacja: Debica

Post » Śro paź 25, 2006 23:35

teraz wieczorem wszystkie zjadły lub choc coś poskubały. Te dwa najsłabsze nakarmie oczywiście jeszcze na siłę. Gorączka na razie spadła.

ale nie oddycham z ulgą, bo wszystko może sie zdarzyć.

2 mają nadżerki.

Percepcja - poczekajmy co z nimi będzie, ale wstepnie jestem na tak. Mamy jeszcze do pogadania o żarciu, o tym, że koty wieszają sie w uchylnych oknach i o kastracji:)
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 26, 2006 0:22

O kastracji to nie ma o czym rozmawiać bo u mnie to obowiązkowy zabieg!!! Co do żywienia to ZAWSZE podaje moim zwierzakom jedzonko przyszykowane przeze mnie osobiście ponieważ nie wierze w puszki. Musze wiedzieć że zwierzak dostanie wszystko w pożywieniu czego potrzebuje, a w puszkowym żarciu nie wiesz co naprawde jest w środku. Moge wysłać zdjęcia mojej suni by udowodnić, że jest dzięki temu dorodnym i zdrowym kudłaczem :)
Co do okien to będę się starała jakoś rozwiązać ten problem, ale okna nie mają aż tak dużego rozwarcia by kot dał rade.

Kociątka zdrowieją już? To coś poważnego? Cały dzionek o niczym innym w zasadzie nie myśle. Żal mi tych maluszków :(

Percepcja

 
Posty: 79
Od: Wto paź 24, 2006 20:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 26, 2006 0:42

Jopop, nieustające kciuki za maluchy. Obyobyobyoby było jak najlepiej.

A i Ty się trzymaj, organizacyjnie, psychicznie, zdrowotnie

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw paź 26, 2006 1:13

Wiem, że to nie o tym wątek, ale tu jest parę życzliwych mi osób.

Nie mam siły. Powinnam, a raczej MUSZĘ przygotować na jutro wykład. W zastępstwie, za szefa. Dzis dostałam materiały - notatki i slajdy. Ratunku!!! To już chyba wolałabym sama od nowa to szykowac...

Musze, muszę to zrobić, wykład jest o 8-ej. A ja siedzę w necie, gapię sie bezmyślnie na monitor. Czytam dowcipy i próbuję kopnąć się w 4 litery.

Nie mogę.

Widzę Fredzię, jeszcze u mnie. Jak wdrapuje sie na drapak. I widzę tę małą, bezimienną koteczkę, która odeszła w piątek. Przytuloną non stop do brata - Tofika.

W sąsiednim pokoju stado Zombie, o których nie umiem myśleć bez nerwów. Nie jest źle, nakarmiłam tę najsłabszą dziewczynkę, na noc spróbuję ją zapakować ciepło, choć niestety się wyrywa trochę. Ale boję się. Cholernie się boję, może nawet bardziej niż trzeba.

Wydają mi się non stop za słabe, non stop za mało jedzące, non stop za ciepłe lub za zimne, non stop jakieś nie tak. Obłęd. Nie wierzę oczom i teremometrowi gdy pokazuje normalną temperaturę.

Maćka nie ma, zresztą nie chcę go po nastu godzinach pracy dodatkowo obciażać myśleniem o kotach i martwieniem się o nie. Leczy je, daje im zastrzyki, ogląda. Daje rady. Ale nie rozmawiamy o nich, nie mogę go w to angażować.

Myślę z paniką, że zaraz po oddaniu Zombie powinnam wziąć z lecznicy te kociaki. A jak i one zachorują? Poza tym - po prostu - mam na jakiś czas przesyt kociakami...

Jest jeszcze ten duży kocur, też mi nie daje spokoju. On tak neisamowicie smutno patrzy w tej klatce, tak bardzo boi sie i nie rozumie. I tak sie przytula gdy się go wyjmie. I tak mruczy...

Czasem mam ochotę rzucic to wszystko i dać sobie spokój. Dużo mnie to kosztuje. Psychicznie, fizycznie i dosłownie-ekonomicznie. To trzecie byłoby najmniej wazne, gdyby nie to, że chcę dla nich wszystko co "naj". A po prostu mnie na to nie stać.

Ech, rozkleiłam sie kompletnie.

A co z wykładem???
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 26, 2006 1:27

Aśka, wykład będzie. Trochę Cię już znam... 8)

I wiem, jak się czujesz, tanita wariuje tak samo, wsłuchuje się w oddech maluchów.

Przytulam. Na dywagacje o słuszności pomagania kotom to chyba ani miejsce ani pora....

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw paź 26, 2006 1:34

ide podac lakcid i betaglukan

wyklad stoi
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, MathewPem i 134 gości