Pewnie ktoś trzymał kciuki, bo wszystko póki co jest OK!!
Choć były pewne elementy niepokoju......taksówkarz jak się dowiedział,że wieziemy kocurka na odjajczenie, w ramach męskiej solidarności chciał zawrócić ...ale w końcy dał się przekonać, że to konieczne
Jednak konflikty z rezydentami okazały się "owocne"....Mruczek okazało się, ze został dziachnięty w jajeczka i wdał się jakiś stan zapalny...Widać, że to kocie ma szczęście!! gdyby nie zabieg pewnie wyszłoby to dopiero później.
Acha uszka czyściuteńkie!!

; waga 5.5 kg...wiek ok 3 latek...
Tylko domek potrzebny!!