Dostałam od Krysi list. Wklepałam duże fragmenty i wklejam tu:
Najgorsze dni, jeśli idzie o dojazd, to chyba mam już za sobą (odpukać). Śnieg ugniata się pod wpływem ocieplenia i robi się ślisko.
Kiziuch-Krzywuś po zmianie antybiotyku dochodzi do siebie. Już nie wymiotuje. I kupka się zmienia.
Na Płęśnie całkiem nieźle trzymają się. Ponda i Perełka to nawet bawią się w śniegu z małymi.
Białaska trochę mi się nie podoba. Poobserwuję ją, coś nie ma apetytu. Ona miała w ubiegłym roku też taki moment.
Żaden nie zaginął, nie zginął.
Największym amantem jest Bobi (Precelek), który chciałby wszystkie kotki dla siebie.
Bebzionek znowu ma ucho nadgryzione. Czapią się kocury między sobą.
Asia przesłała mi wiadomość o wpłacie na konto (...) podziękuj, mnie się wszystko przyda dla kotów.
Dzisiaj też dostałam od znajomej cały worek ciuchów do autobusu.
Jak tylko zrobi się cieplej, to wszystko spalę na ognisku i wyłożę czyste. Ona strasznie linieją.
W tym roku wewnątrz autobusu nie załatwiają się tak, jak dawniej – nie ma takich zapachów. W drugiej części mam mnóstwo słomy, one tam też sobie siedzą. Cały bagażnik jest też pełen słomy, więc te, które nie wchodzą do środka tam mają ciepło. W ogóle mam ocieploną słomą drugą połowę autobusu, żeby miały cieplej. Żaden nie umarł, więc nie było tak źle, bo teraz to już chyba będzie tylko lepiej.
Jeszcze raz dziękuję!
Miło poczytać wreszcie Krysię
