Wczoraj byłam na herbatce u wielkanocnej malizny
Oczywiście mnie nie poznała

,nie dała się dotknąć (to najbardziej przykry moment dla DT i serce pęka),ale wyszła do mnie,obejrzała,obwąchała i ...zaczęła bawić się wędką ze swoją Pańcią. Wędkę kocha. A ja miałam wielką radość oglądać ją szczęśliwą ,biegającą,mającą głupawkę za wędką. I wreszcie zostawiałam ją całkiem zadomowioną,taką "u siebie". Nawet wyszła z Pańciostwem i odprowadziła mnie z ciekawości do drzwi wyjściowych,a nie jak kiedy ją zostawiałam w DS,wbitą z przerażenia w róg kanapy z główką wciśniętą w poduszkę

.

W domu panuje absolutnie Rozalkowe szaleństwo. Jest kalendarz z Rozalką- prezent dla Pani od męża.



i koszulka z Rozalką,w której chodzi Pan (prezent dla męża od Pani )

. A wczoraj specjalnie założył na moje przyjście. I Pan musiał mi podpowiedzieć ,że to ona ,bom ja gapa nawet nie zauważyła

Czegóż chcieć więcej
