Dzięki, że jesteście
Na razie mamy poprawę o tyle, że nie jest tak dramatycznie jak wczoraj
Jest przynajmniej przytomna i reaguje sensownie na to, co się dzieje z nią i dookoła niej.
Temperatura jest niezła, dopóki jest dogrzewana - na szczęście jest na tyle przytomna, że jest w stanie sama sobie regulować, gdzie leżeć, żeby się nie przegrzewać i nie marznąć.
I przy tym strasznie się miziasta zrobiła...
Jednak ciągle jest cholernie słabiutka - w zasadzie duża klatka wyczerpuje w zupełności jej możliwości ruchowe w tym momencie.
Każdy spacer do kuwety czy do miski z wodą/karmą jest ciężką wyprawą i musi być odespany.
Kroplówki dożylne znosi śpiewająco, gorzej z podawaniem czegokolwiek pod skórę.
W dalszym ciągu najgorszy jest brak diagnozy - potrzebujemy jak najszybciej zrobić porządne USG.
Mamy termin do Marcińskiego na 4 kwietnia, ale to może być za późno
Jednak ten nowotwór nad nami wisi coraz bardziej

a jeśli tak, to nie ma sensu w nią pakować ciężkich leków, które teraz dostaje na wypadek zatrucia i/lub zapalenia trzustki (co i tak jest o bardziej prawdopodobne niż to cholernie
zatrucie).
Cud nieustająco potrzebny
Resztę stada obejrzę jutro lub pojutrze - dzisiaj po prostu doba była za krótka
