Sobotę miałam bardzo aktywną - najpierw (po spacerze o 5.12 i o 9ej, śniadaniach dla wszystkich etc.) pojechałam na targ do Będzina, gdzie w zasadzie niewiele miałam kupić a wróciłam z 11kg wołowiny po 7 zł kg+ kość cielęcą pociupaną na mniejsze ( w tym jakieś 5kg pieczeni, reszta to antrykot i szponder - pani chciała już jechać do domu, zwłaszcza że targ się powoli zamykał). I 10 kiwi za 2 zł - większość oddam Ali, bo ja mogę ale nie za często, nie za dużo. Plus takie tam różne drobiazgi. Część antrykotu i szpondra odsprzedałam mojej catsitterce - to i tak bardzo zachęcająca cena. A potem na szybko do domu i do weta z Rysiem - uszka się dobrze leczą, nowa faktura na 221 zł zapłacona. Teraz kilka dni jeszcze Otimaxu a potem dopiero za 1,5 miesiąca kontrola krwi na tarczycę. Już jest zaszczepiony na wściekliznę. Koty wykorzystują każdą chwilę gdy siedzę lub leżę, by żądać głasków i wyrazów miłości

Za to w nocy była burza śnieżna - dziabągi się trochę zdenerwowały błyskawicami i grzmotami a o 5.00 rano gdy wyszłam na spacer z psem niemile mnie zaskoczyła cienka warstwa śniegu wszędzie. No a taka ładna wiosna już była... Choć skoro wychodzi słońce, jest szansa, że śnieg i wilgoć szybko pójdą precz.