ASK@ pisze:To, że nie był widziany nie oznacza, że gdzieś tam nie czeka na ciebie .
Wiem jak trudno jest ale uda się . Musi!
Wiem, że on tam na mnie czeka. W przyszłym tygodniu mam urlop, więc planuję przeorać okolicę. Jutro i pojutrze rozwieszę ogłoszenia w pozostałej części Otwocka, bo do tej pory skupiałam się na terenie, który mógł przejść sam. Ale może rzeczywiście ktoś go zabrał, może pojechał ukryty w samochodzie. Biorę już pod uwagę wszystkie scenariusze. Z jednej strony załamuję się, że nie ma żadnego znaku, że gdzieś tam jest, z drugiej strony nie biorę pod uwagę takiej możliwości, by nie wrócił. Cieszy mnie duży odzew na ogloszenia, bo od kilku dni telefon dzwonił. Co prawda dzwonili ludzie, którzy widzieli małego Rudego, tego, którego dziś zabrałam ze szpitala, a nie Racucha, ale może w końcu odezwie się TEN telefon. Czasem mam pustą głowę i nie wiem, co jeszcze mogę zrobić, gdzie iść. Czekam na potwierdzenie od jasnowidza, czy Racuch jest tam, gdzie wskazał, czy gdzieś przeszedł. Bo z tamtej okolicy cisza. Rozmawiam z ludźmi, ale nikt nie widział. Chodzę, kiciam, zaglądam w krzaki, w dziury, na podwórka, ale bez rezultatu. Dobija mnie to.