iwoo1
fakt o wetach tez nie mam dobrego zdania,chociaz z drugiej strony oni nie specjalizują się w leczeniu kotów/psów,a swiń,krów i innych kopytnych,więc juz to wiem od lat...Nawet morbitalu nie maja w większosci lecznic...Miałam sytuację,że kot umierał,strasznei się meczył,nie było jak go uspić...

ech...
niestety wiem ,że ludzie traktuja zwierzeta jak rzeczy...wiejska mentalnosc jest taka,ze pies na łańcuchu ma szczekac,a kot łapac myszy w spichleżu.Krowe jaka nie daje mleka odaje się do rzeźni,wiec i zuzyty kot idzie do gnojówki...
Przykre to,ze jak nie maja gdzie psa wywalic,czy kota,to do mnie przecież wrzucą(ale to chyba lepiej niz maja w lesie wywalić),99%ma się za bdb ludzi...Rózne rzeczy widziałam,ale pamętam takie dwie sytuacje,jak nasze dzieci przybiegły z pasterki krzyczac,ze pies pobity lezy na terenie kościoła,piszczy,prawie się nie rusza...NIKT nie podszedł,a to przeciez ironia losu...

Pies skatowany,gwoździe w głowie,plecach,nogach,w podbrzuszu...Przyniesli go do domu...uratowalismy i teraz ma dom...A drugi przypadek to taki,ze powiesili nam psa,starego/slepego na sznurku,przez płot posesji z tyłu,pewnie mysleli,ze nasza suka go rozszarpie...ale o dziwo,ona nas zaalarmowała "dając głos"-tak specyficznie ,ze cos chce...i tak go tez uratowalismy...Ludzie sa okrutni...tak...ale i z miasta wywoza koty i psy na wies i wyrzucaja...Odmówiłam kobiecie przejecia kociat od niej...to na drugi dzień rano lezały przed domem-przezyła tylko Daisy...wyczołgała sę malutka z koleiny wypełnionej wodą..Tak niestety jest...Mysle jednak ,ze przynajmniej tutaj na wsi maja gdzie się schronic przed zmnem...w stodołach jest siano/słoma...