Słuchajcie,muszę się psychicznie nastawiać, że będę musiała oddać Rózię. Mam silne duszności gdy tylko posiedzę u niej. Nie rozumiem tego, dlaczego moje trzy koty jakoś znoszę a Rózi nie toleruję. Nie wiem na czym to polega.
Rózia natomiast jest wspaniała, uwielbia się bawić, jest bardzo stęskniona towarzystwa, jak tylko wchodzę do niej to od razu zeskakuje z szafki na której śpi i kręci się wokół mnie mrucząc. Zawsze przynoszę jej mały smakołyk, i ona już czeka na to. Pozwala się głaskać ale nie za długo, np. trzy, cztery razy i dość. Nadmiar czułości odrzuca złapaniem ząbkami ręki i czasami jak jestem zbyt namolna ,niezbyt mocnym atakiem na rękę. Niestety jest męczona przeze mnie smarowaniem imaweroem i to raczej jej się nie podoba, chociaż podczas tego nieprzerwanie mruczy. Wskakuje podczas zabawy na kolana ale natychmiast z nich zmyka. czasami udaje mi się ją trochę dłużej zatrzymać.
Wydaje mi się że Rózia nie nadaje się do domku z małymi dziećmi, bo ma swój charakterek i może podrapać dziecko, a nawet pogryźć. To wszystko może się kiedyś zmienić ale tego nie wiadomo. Myślę że inne koty powinna tolerować, bo jak widzi swoje odbicie w oknie dachowym to miałkoli i ciągle patrzy na nie. Niestety jest ciągle izolowana i raczej nie połącze jej z moim stadem, bo i tak będę musiała ją oddać. W czwartek idę na trzecie i ostatnie szczepienie Insolem, i to chyba będzie oznaczało że Rózia jest zdrowa.Ale jeszcze zapytam lekarza. Pozostanie szczepienie przeciw chorobom wirusowym. Myślę też o jej wykąpaniu po orzeczeniu że jest zdrowa.
W związku z tym że 8-go lutego wyjeżdzam na narty, może znalazłby się domek chętny na nią przed tym terminem,aby nie musiała być przez 10 dni sama? Oczywiście wtedy szczepienie p.wirusom zrobiłby nowy domek. Ale o to jeszcze zapytam lekarza, kiedy będzie najlepszy termin.