Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 05, 2013 18:51 Re: Uratowana Rózia :-)

No właśnie chodzi o to,że tamta kotka-może nietypowo jak na norwega -jest dość drobna. Ogon zdecydowanie ma bardziej puchaty, ale w okolicach pyszczka niewiele się różnią. Też taka słodka tri i na 100% rasowa, bo ze sprawdzonej hodowli. Tak tylko zapytałam, bo naprawdę są bardzo podobne.
Jak zwał tak zwał-masz przeuroczą pannę. A z "gryzakowymi" kotami da się żyć-sama mam takiego :mrgreen:
Nawet skromna pomoc jest zawsze lepsza od wielkiego współczucia.
Obrazek

Izzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 896
Od: Nie sty 10, 2010 12:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob sty 05, 2013 22:51 Re: Uratowana Rózia :-)

Różne rzeczy można znaleźć i na ulicy i na śmietniku... trzeba tylko uważnie patrzeć :wink:
Ja się przyznam, że jestem zbieracz straszny, połowę mebli i garderoby mam znaleźnych.
Tż się nabija, że mnie ze smieciami wysłać nie można, bo worek wyrzucę a dwa przyniosę :lol:

Jak Rózię, wtedy jeszcze bezimienną, zabierałam z zakładu to jeden pracownik rzucił coś w rodzaju: "to rasowy kot jest, se pani wyleczy i jeszcze sprzeda z zyskiem".
A ja wtedy miałam łzy w oczach, bo kot był w takim stanie, że nie wiedziałam czy wyżyje...
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie sty 06, 2013 22:18 Re: Uratowana Rózia :-)

Monika, czy ty widziałaś ząbki Rózi? Pisałaś że ma bardzo zniszczone. Na czym to polegało? Dzisiaj bawiłam się z małą w gryzienie patyczka i udalo mi się trochę zaglądnąć do buźki. W/g mnie ząbki ma białe tylko dzięsła tuż przy nich są zaczerwienione. Wprawdzie nie widziałam dokładnie więc mogę się mylić. Miałam wrażenie że te ząbki są małe jakby miały jeszcze urosnąć, a to świadczyłoby że te zniszczone były mleczakami, a Rózia ma 5-6 miesięcy?Jak będę 10 go na szczepieniu to może uda się to sprawdzić. Tym razem spróbuję sama sobie poradzić.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon sty 07, 2013 11:45 Re: Uratowana Rózia :-)

Teraz, tak sobie myślę, że mogło nam się wydawać, że ząbki zniszczone ona wtedy miała w pyszczku nadżerki, stany zapalne dziąseł, strasznie śmierdziało z pyszczka, wyglądało paskudnie, może nawet i ząbki były ok, tylko, że otoczone rozpulchnionym, zaognionym dziąsłem i to tak wyglądało...
Teraz też widzę na Twoim zdjęciu, że ząbki ładne białe.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto sty 08, 2013 14:28 Re: Uratowana Rózia :-)

Rózi nadal niezbyt ładnie pachnie z buźki, czy koty po przebyciu kaliciwirozy tak mają? A poza tym Rózia trochę dzisiaj kicha :( ,Czyżby nawrót choroby? Dostaje cały czas beta glukan i mieszankę olejów. Co można jeszcze zrobić aby była odporna? Czy koty po przebyciu tej choroby szczepi się przeciwko KK.?

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sty 10, 2013 17:30 Re: Uratowana Rózia :-)

Byłam dzisiaj z Rózią na drugim szczepieniu Insolem. Sama ją trzymalam, Rózia była wyjątkowo grzeczna, obcięłyśmy jej przy okazji pazurki.
Rózia ma zaczerwienione cały czas dziąsła wokół ząbków, wet. powiedziała że to może być młodzieńcze plazocytarne zapalenie dziąseł i że to minie. No nie wiem, ma to po KK i zapach z pyszczka nieprzyjemny. Poczytałam trochę w necie o tym i jak do tej pory jedynym dobrym sposobem jest usunięcie wszystkich zębów. Rózia nie narzeka na razie na ból ząbków, apetyt ma więc nie będę się tym przejmować. Po wizycie u weta kocinka nie obraziła się na mnie, nie straciłam u niej zaufania :1luvu: więc cieszę się ogromnie. Natomiast duszności u mnie pojawiają się po każdym kontakcie z kotem :( Po wyjściu od niej muszę brać ventolin- lek rozszerzający oskrzela. Smutne, bo przyzwyczajam się do niej bardzo, a nie wiem jak to będzie :( Mąz pociesza mnie że jak Rózia wyjdzie z izolatki to jej alergeny rozejdą się po całym domu i nie będzie takiej koncentracji :wink:

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sty 10, 2013 18:05 Re: Uratowana Rózia :-)

Spokojnie - wyrywa się zęby przy plazmocytarnym zapaleniu dziąseł - u małej Rózi to młodzieńcze, więc przejdzie. Przy tym co u dorosłych bywa, to koty jeść nie chcą za bardzo, tak je boli. Rózia ma apetyt więc nie martw się tym na zapas. :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt sty 11, 2013 10:44 Re: Uratowana Rózia :-)

Alienor- nie martwię się tym na razie :D
Poradźcie mi co zrobić- w lutym wyjeżdżamy wszyscy na narty, Do kotów przychodzi raz dziennie moja siostra i daje im suchą karmę i czyści kuwety. Rózia będzie jeszcze w izolatce, siostra nie będzie się z nią bawila tak jak ja, raz dziennie da jeść i tyle. Czy Rózia nie zdziczeje przez to, jak to przetrwa, ? Nie będzie nas 9 dni. Boję się o nią żeby jej nie było smutno :( . Wymyśliłam że przygotuję dla niej różne zabawki aby siotra mogła jej codziennie dawać nowe. To wszystko, czy mogę coś jeszcze zrobić? Myślałam że może Mpacz78 mogłaby ją wziąć na ten czas/Monika czy mogłabyś?/, ale nie wiem co byłoby dla niej gorsze? Zmiana warunków miszkaniowych czy brak obecności człowieka. W końcu wiem że Moniki też nie ma całymi dniami . Poradźcie mi co lpsze?
Mnie się wydaje że lepiej dla niej jak zostanie u mnie, sama.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob sty 12, 2013 10:39 Re: Uratowana Rózia :-)

Dopiero tu zajrzałam. Wczoraj jakieś choróbsko próbowało mnie dopaść. Jak wróciłam z pracy to tak kiepsko się czułam, że zapakowałam się pod kołdrę, obłożyłam kotami, gorąca herbatka - i jakoś chyba udało mi się zażegnać groźbę totalnego rozłożenia się.

Mirkaka, ja myślę, że na 9 dni to nie ma sensu Rózi przenosić w nowe miejsce, tak jak piszesz ja też nie poświęcę jej wiele więcej czasu, bo oprócz weekendów jestem od rana do wieczora poza domem.
Daj mój nr tel. siostrze tak 'w razie co' gdyby tfu odpukać były jakieś problemy.

I baw się dobrze na tych nartach :D
W Polsce będziecie jeździć, czy w jakieś Alpy się wybieracie?
Ja na nartach nie jeżdżę ale uwielbiam zimowe góry - zrób jakieś ładne zdjecia.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon sty 14, 2013 21:34 Re: Uratowana Rózia :-)

na narty jedziemy do Austrii.
A tu moje koty obserwują sikorki. :D

Obrazek

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto sty 15, 2013 6:29 Re: Uratowana Rózia :-)

mirkaka pisze:na narty jedziemy do Austrii.
A tu moje koty obserwują sikorki. :D

Obrazek

Pięknisty widok :D
Obrazek

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Nie sty 20, 2013 19:34 Re: Uratowana Rózia :-)

Słuchajcie,muszę się psychicznie nastawiać, że będę musiała oddać Rózię. Mam silne duszności gdy tylko posiedzę u niej. Nie rozumiem tego, dlaczego moje trzy koty jakoś znoszę a Rózi nie toleruję. Nie wiem na czym to polega. :(
Rózia natomiast jest wspaniała, uwielbia się bawić, jest bardzo stęskniona towarzystwa, jak tylko wchodzę do niej to od razu zeskakuje z szafki na której śpi i kręci się wokół mnie mrucząc. Zawsze przynoszę jej mały smakołyk, i ona już czeka na to. Pozwala się głaskać ale nie za długo, np. trzy, cztery razy i dość. Nadmiar czułości odrzuca złapaniem ząbkami ręki i czasami jak jestem zbyt namolna ,niezbyt mocnym atakiem na rękę. Niestety jest męczona przeze mnie smarowaniem imaweroem i to raczej jej się nie podoba, chociaż podczas tego nieprzerwanie mruczy. Wskakuje podczas zabawy na kolana ale natychmiast z nich zmyka. czasami udaje mi się ją trochę dłużej zatrzymać.
Wydaje mi się że Rózia nie nadaje się do domku z małymi dziećmi, bo ma swój charakterek i może podrapać dziecko, a nawet pogryźć. To wszystko może się kiedyś zmienić ale tego nie wiadomo. Myślę że inne koty powinna tolerować, bo jak widzi swoje odbicie w oknie dachowym to miałkoli i ciągle patrzy na nie. Niestety jest ciągle izolowana i raczej nie połącze jej z moim stadem, bo i tak będę musiała ją oddać. W czwartek idę na trzecie i ostatnie szczepienie Insolem, i to chyba będzie oznaczało że Rózia jest zdrowa.Ale jeszcze zapytam lekarza. Pozostanie szczepienie przeciw chorobom wirusowym. Myślę też o jej wykąpaniu po orzeczeniu że jest zdrowa.
W związku z tym że 8-go lutego wyjeżdzam na narty, może znalazłby się domek chętny na nią przed tym terminem,aby nie musiała być przez 10 dni sama? Oczywiście wtedy szczepienie p.wirusom zrobiłby nowy domek. Ale o to jeszcze zapytam lekarza, kiedy będzie najlepszy termin.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon sty 21, 2013 6:28 Re: Uratowana Rózia :-)

Proszę cię szukaj domku cierpliwie aby nie trafiła do rozmnażaczy!!!! bo to byłaby pełna porażka. Cętnych bowiem na długowłosą kotkę jest dużo ale niekoniecznie są to właściwe domki. Jak miałam na dt takie koty to najciężej im było znaleźć kochające domki.
Obrazek

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Pon sty 21, 2013 9:02 Re: Uratowana Rózia :-)

Mpacz78- dzięki za priva, ale nie spiesz się zbytnio. Ja muszę być o tym przekonana w 100%.
Biamila- będę bardzo uważać, teraz myślę może nie spieszyć się z szukaniem domku tylko najpierw ją wysterylizować?
Rózia nie jest łatwym kotkiem, to mała jędza, która potrafi serce skraść, ale i pogryźć i po pysku natrzaskać. Trzeba jeszcze pamiętać że wciąż jest małym kotkiem, i chyba już nie urośnie. Gdyby trafiła na rozmnażaczy to chyba ciąży by nie przeżyła, taka jest malutka. Ja napisałam o szukaniu domku ze względu na moje duszności ,ale muszę sprawdzić jeszcze jedną opcję zanim ją oddam, a mianowicie jak będę reagować po jej kąpieli, bo podejrzewam po cichu Imawerol. Nie pomiętam żeby Rózia mnie uczulała na początku jak ją dostałam, to zaczęło się po jakimś czasie.
Monika, pamiętaj że persy są to koty łagodne, przytulaśna, ciapowate/takie miałam o nich zdanie ale może się mylę/ a Rózia raczej diablica wcielona, nie do przytulania.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon sty 21, 2013 17:08 Re: Uratowana Rózia :-)

Zdecydowanie najlepiej byłoby kotkę przed adopcją wysterylizować, wtedy dla rozmnażaczy nie będzie interesujaca.

Ja wiem że ona nie ma persowatego charakteru, ale wiesz jacy są czasem ludzie, nie chcą zrozumieć, że na chrakter się patrzy a nie tylko na wygląd, a z drugiej strony czasem jest tak, że ktoś zakochuje się w kocie na zdjeciu przez jego wygląd a potem jest w stanie mu wszystko wybaczyć nawet jak ma 'paskudny' charakter.

Jeżeli możesz dać jej dt tak aby ją przygotować do adopcji najlepiej jeszcze zaszczepić na wirusówki - musi upłynać min. 2 tyg od ostatniego szczepienia na grzyba chyba, i potem z 2-3 tyg. po szczepieniu wysterylizować to byłoby najlepiej.

No chyba, ze trafiłby się ktoś naprawdę godny zaufania kto przejąłby ją wraz z tymi obowiązkami, ale na razie nie robimy ogłoszeń tylko rozpuszczamy wici drogą pantoflową.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: raiya i 81 gości