Ech, rozmawiałam z Basią...
Basia dziś oczywiście jedzie do Olsztyna, bo źle się czuje i tak bez jakiejś terapii nie da rady...
Cóż, smutno i źle...
Trudno oceniać profesjonalizm profesora w Poznaniu, bo on odniósł się głównie do dwóch wyników badań histopatologicznych oraz badań palpacyjnych (swoją drogą każde badanie przynosi dodatkowy ból nie wiem czy Basia pospała

) i tomografu...
tzn.
- wg niego jeśli dwa kolejne badana histopatologiczne wykazały odrębne zupełnie jednostki chorobowe tj. rak płaskonabłonkowy albo gruczolakorak... należałoby badanie powtórzyć, szczególnie, że (o czym w swojej durnowatości nie wiedziałyśmy, można ponownei badać pobrany wycinek)... bo wg. profesora nie ma pewności z jakim nowtworem mamy do czynienia a proponowane procedury lecznicze sa całkowicie odrębne.
Ponadto gu zbardzo uróśł i zmienił strukturę (wchodzi na policzek, uciska na szczękę), urosły też guzki podoobojczykowe... co też mogłoby sugerować, że diagnoza jest nietrafiona...
Pan profesor nie podjąłby się żadnej terapii bez kolejnego badani histopatologicznego...
Najgorsze to, że do Poznania (tam jest b. dobry histopatolog) jest 400 km a preparat trzeba dowieźć...
Być może (piszę być może, bo nie wiemy nic) Basia dostawała bardzo agresywną chemię na inny nowotwór...
Nie ulega kwestii, że guzisko się rozrasta, ból i zmęczenie też a nikt oprócz profesora nie sugerował ponowienia badań wycinka...
Basia czuje się źle, podle, jest bezradna i zmęczona... ale jedzie do Olsztyna, bo gdzie ma się podziać...
ale w procesie leczenia zaufanie pacjenta ma istotne znaczenie....
Umówiona jest koło południa czyli niedługo będzie się zbierać do wyjazdu...
Ot, tyle
