adzi pisze:nie będę się rozpisywać - nie mam ani czasu ani chęci.
Ula wie jakie mam zdanie na ten temat. O ile pamiętam Aga zadzwoniła do niej w pon. po łapance , aby namówić ją na możliwe łapanie nasze we wtorek (tak jak pierwotnie się umawiałyśmy), aby pomóc Bengalkowi wcześniej i sobie, bo im później tym trudniej. Kto łapie koty wie jak czasami ciężko jest złapać nawet najbardziej zsocjalizowanego kociaka kiedy zostaje sam. Staje się wtedy płochliwy i niedostępny. Tak też było z bengalkiem, oprócz najedzenia się w środę. Myślę, że było to do zrobienia we wtorek, proponowałam ci wiele opcji godzinowych (7-21), może nie trzeba by było jeszcze jeździć w środę, ja jeszcze wieczorem w śr, w czwartek ja, wieźć do ciebie na osiedle a potem odbierać i dostarczyć na pkp do Ali (też ja), jakby mi się nie udało ja w piątek rano , ty też i tak dalej, aby B. mógł pojechać do tczewa do pieprzowej. CHodzi o nietworzenie problemów późniejszych i kreowanie rozwiązań, które ułatwiają życie a nie tworzą problemy właśnie. Teraz już potrzebna była klatka łapka, i środę pędziłam do mpacz w trakcie pracy, aby pożyczyć, po pracy aby oddać klatkę. Potem pożyczyć drugą na czwartek, bo wiedziałam, że ten kociak już nie wejdzie do transportera samego. Też pisałam o tym , że transportera (pomimo posiadania chyba 5) nie mam takiego, aby małego łapać.
Byłam w poniedziałek, zaproponowałam środę. Wtorek kompletnie mi nie pasował, mam zajęcia od rana do nocy. We wtorek, z tego co pamiętam, proponowałaś 9-11, a nie 7-21, ale to szczegół. We środę byłam tam i nie prosiłam, żebyś przyjeżdżała. W poniedziałek jasno dałaś mi do zrozumienia, że jesteś zajęta i powinnam sama się tym zająć, co też próbowałam zrobić. Wtedy z Twojej strony były teksty, że ja Cię tam nie chcę, bo uważam, że będziesz robiła tłok. Celowo chciałam Cię odciążyć, to nie była żadna złośliwość z mojej strony i nie wiem czemu odebrałaś to negatywnie. I to jeszcze zamiast do mnie napisałaś do Pieprzowej, że ja Cię tam nie chcę.. Litości. Jutro na pkp jadę ja, napisałam wyżej. Ja na prawdę nie czytam w Twoich myślach, trzeba było normalnie powiedzieć, żebym jutro zawiozła kota na dworzec, zamiast informować mnie, że Ty to zrobisz. Powtarzam: ja nie czytam w myślach. Mówiłam, że mam wolny dzień. Już z Alą wszystko ustaliłam w każdym razie.
adzi pisze:Ogłoszenia ?
Ula czy ja się mylę , ale pytałam po tygodniu/półtora w ten poniedziałek o wyróżnione trojmiasto.pl, w między czasie sama zrobiłam choć robię po 25 ogłoszeń i prosiłam o powielenie tylko 1 czy 2 z tablicy , alegratki. Zresztą ogłoszenia domowych z mojej filmoteki proponowałam ci na samym początku (miesiąc temu ?)- nigdy się nie odezwałaś. Myślę, że oba czarne były by juz dawno w domkach, a akcja reszty kociaków byłaby już przeszłością. Dopiero przy ponownej mojej ofercie pomocy, pokazaniu opcji coś się niec ruszło. Chodziło o to , aby w miarę jak najsprawniej powydawac maluchy, aby było miejsce dla Bengalka i PLamki (zanim pojawiła się propozycja pieprzowej). Przeniesienie wątku na koty, lub stworzenie nowego na potrzeby B i P, wykorzystanie opcji (jak DT które się pojawiły albo TDT, STERYLIZACJE od fundacji Kotikowo - coś niezwykle cennego w 3mieście, ale tu były kolejne mega problemy kwestia lecznicy, transportu, umawianie się itp). Wydaje mi się, że sterylizacje to podstawa. Bo było tam ok 5 kotek rozpłodowych plus ze 3 z młodych. Dla chącego....
Miałyśmy już domki pozaklepywane dla czarnej dwójki, został tylko tygrysek, którego zdjęć nie miałam, jak dobrze wiesz. Już są ogłoszenia wyróżnione na trójmieście, na gratce i na tablicy- wszystko cacy.
adzi pisze:Wszelkie zabiegi "około kocie" - szukanie domu, transport, sterylizacje, dzwonienie, załatwianie, umawianie , poproszenie o pomoc w razie niemocy w konkretnej kwestii (np. transport, klatka, itp.) to nie operacja na otwartym sercu. Można wszystko, też nie mam czasu (naprawdę), ale robię co mogę, czasami więcej i wtedy kiedy inni nie chcą bądź myślą, że nie mogą (i pewnie to jest błąd).
Współpracuję z kilkoma osobami z tego forum i nie tylko, które są niezwykle aktywnymi wolontariuszami (robią dużo, nawet BARDZO dużo, pracują, mają swoje życie - łapią, tymczasują, ratują, ogłaszaja, wydają). Da się. Nigdy nie miałam takich odczuć.
W razie co chętnie użyczę moją fotorelację do sterylizacji - które koty trzeba łapać. Które to kocury na 100%, Plus można poprosić Alę o pomoc, ona zna te koty. Połowa lub prawie połowa dorosłych jest zrobiona, maluchy nie będą się namnażać więc naprawdę nie zostało dużo. Ale ważne , aby to skończyć bez wymówek, aby sens pomocy tylu osób (dających DT, TDT, wszelką inną pomoc nie poszedł an marne).
Nie wiem jak mam inaczej napisać, to, co pisałam wcześniej- i tak sypiam średnio po 6 godzin dziennie w tygodniu i krócej nie dam rady. Nie rozdwoję się, czasu nie zatrzymam. Jak piszę, że nie mogę to na prawdę NIE MOGĘ. Jak daję radę się zerwać z jakichś zajęć to to robię (np. środa

). Teraz też piszę, jak mi się Photoshop zawiesi
Ala nie zna tych kotów na tyle dobrze, by wiedzieć które to kot, a które kotka. Tzn, nie jest pewna co do niektórych- tak mi dziś powiedziała. W każdym razie jestem z nią w kontakcie. Jutro, jak będę wracać z dworca zajadę na Elbląską kupić piguły dla dwójki kotów z katarem.