Kochani czuję się w obowiązku poinformować Was co się działo u nas, było tego sporo, było ciężko więc dlatego tak wolno wracamy do życia. Pisałam Wam, że dwukrotnie ktoś uszkodził nam catio. Koty były zestresowane, całe szczęście mądre, nie pouciekały. Koty odpukać czują się nieźle ale $ mało także ciężko to skontrolować weterynaryjnie.
W lutym moja mama próbowała popełnić samobójstwo, cudem udało mi się ją znaleźć i udaremnić tę próbę. 2 miesiące później mama uciekła z domu, szukaliśmy jej z policją i wszelkimi służbami, nastawieni byliśmy już na szukanie ciała (mama cierpiała na straszną depresję). Potem długie leczenie w szpitalu, ale udało się

mama stanęła na nogi. Dlaczego dopiero teraz postanowiłam o tym napisać na forum, może dlatego, że wstrząsnął mną news o śmierci Robina Williamsa, uwielbiam tego aktora i mega, mega mi przykro, że przy jego próbie samobójczej nie było nikogo, kto mógłby go zatrzymać, tak jak ja zatrzymałam moją mamę. To był dla mnie trudny okres, dlatego też brak bazarków i innych takich.
Znalazłam pracę ale nie zarabiam nawet płacy minimalnej więc przy leczeniu mamy niewiele tego zostawało, tylko na jedzenie dla kotów i to też kupowanej za pośrednictwem fundacji, żeby taniej.
Potrzebne są spore kwoty. Na Testy fiv/felv, krew, może usg i RTG. Ciężko mi samej to ogarnąć. Czasami żałuję, że te koty zabrałam bo nie mogę objąć ich taką profesjonalną ochroną full wypas. Z drugiej na starej miejscówce nie ostał się już żaden kot. Nie wiem co za ku&&&wa koty truje ale... do sedna
To nasze bazarki:
viewtopic.php?f=20&t=164087viewtopic.php?f=27&t=158840nie chcemy nic za darmo. Chcemy ciułać sami...
Gdyby jednak ktoś chciał nas wesprzeć to:
63 2030 0045 1110 0000 0260 1190
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - VIVA!
ul. Kawęczyńska 16 lok 42 a
03-772 Warszawa
dopisek: DLA RODZINY GUCI
tylko z dopiskiem kaska będzie dla naszych kociochów

ale zazwyczaj zdarza się tak, że te "grosiaki" przeznaczamy na koty pod opieką "zwierzaków z Mińska" bo dziewczyny są w fatalnej sytuacji. Co miesiąc na dość sporym debecie. Ponad 12 tysiaków na wszelkie faktury a ludzie w naszym mieście traktują je jak jedyną organizację, która MUSI zwierzakom pomóc. A jak pomagać jak kasy ciągle brak brak brak
