wczoraj wieczorem ok 19-tej umarł nagle Dziadzia[']
co prawda miał stwierdzony FiV ,miał ok. 15 lat oraz był ogólnie bardzo wyniszczony -(to kot na którym można było uczyć się budowy kociego szkieletu mimo że odbywał kilka razy dziennie prawdziwy "tour de miska"), ale czuł się na tyle dobrze że jego śmierć spadła na nas nieoczekiwanie..
o 18-tej,jak zwykle wypił ulubiony sosik z catessy, przemyłam mu pysio z ropni, wytuliłam, zakropliłam piękne oczki, pogadał do mnie jak zwykle. Zrobił dużo sioo i jeszcze jak oporządzałam inne kotki to położył się w swoim posłanku-czyli wszystko jak co dzień...
o 23-ciej, jak poszłam z kolacją to leżał tuż obok posłanka na boczku i nie żył - tak od ok.3 godzin.
Do końca miał szczęśliwe, dostatnie, pełne miłości i miłego mu kociego towarzystwa życie-na pewno nie tak wspaniałe jakie mógłby mieć w DS-ie ale jednak dobre na tyle na ile tylko mogliśmy dać radę..
niestety nie zdążyliśmy wdrożyć terapii TFX która,jak miałam nadzieję przedłuży jego życie-widocznie nadszedł już Jego czas...
Śpij spokojnie Dziadziu [']..niewątpliwie byłeś kiedyś kotem wyjątkowej urody..
..my zapamiętamy Cię jako kota o absolutnie wyjątkowym uroku osobistym...


