byłąm u futer z tymi tabletkami

normalnie mam nerwa... jestem pewna że dałam tabletki 6 kotom ! reszty nie wiem... 2 koty były u niej w domu, to zjadły bez problemu... , w piwnicy 4 koty, też zjadły bez probelmu... Zunia sie rzucała na inne... jedyny problem. Ale w chlewku

jestem cała podrapana! Byłąm cała brudna
Nie dość , że psy na mnie skakały już od wejscia bo miałam żarcie... to jeszcze jeden kocur cały czas wywijał łapami! Gdy próbowałam jakiemuś kotu dac z łyzki jedzenie z tabletką, to ten podlatywał i z łapami... bo on chciał

naprężył i puszczał i wszystko wylatywało... nie dość że na mnie to na psy jeszcze . I psy podlatywały i pożerały, Łatka pożarła chyba ze 2 tabletki... Jak wyszłam normalnie mi ulżyło...
Poszłam do kociaków z mlekiem od sąsiadki...
I odwiedziłam Carlosa... Biedak się trząsł jak galareta! Siedział biedny... zimno mu było... Jego obroża była już w trakcie wrastania się w szyje! W tamtym miejscu nie ma już sierści! Poluźniłam mu ją... ale nie za dużo, bo jest ona mała... ;/ Powiększyłam mu też szelki, które też były mu ciasne... Posiedziałam trochę z biedakiem , wygłaskałam.
I w tej altanie jest taka stara wersalka. I w tej wersalce bąki mają swoje gniazdo! Przecież, to zagraża jego życiu... Jak go zaatakują...
