starość nie radość
wróciłam do domu z ogródka i cos mi nie halo ,czegoś mi podświadomie brak...ale psy się kręcą dziwnie ..jak by mi cos chciały powiedzieć.
Na 100% na klatke wchodziły wszystkie ,więc ja spoko ale raptem jednej buby nie widzę .
panika nie do opisania .
ja w szlafroku ,gołe szkity ,na ulice biegiem ,wołam ,dre się wręcz ,serce mało mi nie wyskoczy ,w środku delirka .
Biegiem do domu ,naciągam portki ,koszulka na ramiączka i kurtka i przed siebie .
Nic nie widze ,zaczyna mnie dusić...
myśl WESZŁA PRZECIEŻ NA KLATKĘ SCHODOWĄ.w racam ,idę na 3 p. jest ,mordka zapłakana ,oczy przerażone ,cała się trzęsie .
Co ja przezyłam nie do opisania ,wszystko trwało minuty a jak by godziny .
Ona nie umie schodzić po schodach ,trzeba ją znosić ,poleciala za daleko i ...
tak strasznie się ciesze że jest .
Teraz tylko muszę sama dojść do siebie
ciśnienie wychodzi mi oczyma .
Tytek siedzi mi na kolanach i mnie pociesza..ten kot jest JEDEN JEDYNY NA CAŁYM ŚWIECIE>
T