Wypowiadam się na tym forum po raz trzeci w życiu i znów w bardzo nieprzyjemnej sytuacji...
Od razu mówię, że nie zamierzam się nad nikim rozczulać i powiem wszystko "prosto z mostu", nie oszczędzając nikogo...
opiszę jak najkrócej mogę sytuację z Puchaczem, tak jak wyglądała naprawde...
najpierw Oberhexe zgłosiła się do madziasz z prośbą o pomoc w adopcji kotki z małym kociakiem - wiem o tym, bo magda długo mnie przekonywała abym się na to zgodził. Kwestia transportu została rozwiązana - bo znajomi Oberhexe jechali do Warszawy i przy okazji zabrali koty. Kwestia finansów - miały się dogadać, co nie znaczy że my mieliśmy je pokryć, a raczej to, że miały się nimi podzielić. Najpierw miało być na krótko, bo ktoś zaraz miał zaadoptować - wszyscy mieli pomagać i w ogóle. No ale jak to często bywa, inicjatorka sytuacji - czyt. Oberhexe olała sprawę i my zajmowaliśmy się wszystkim. Puchacza wychowaliśmy na super kota, rozbrykanego, wielkiego i pięknego kociaka, którym wszyscy się zachwycali - zaznaczam, że nie są to moje słowa, a osób o których wspomnę na końcu. Później ponownie przyszła kwestia adopcji i wtedy magda długo próbowała się z Oberhexe skontaktować z prośbą o pomoc, ale ta się do tego jakoś nie kwapiła... po kilku dniach odezwała się, że "zobaczymy co da się zrobić", ale znów na jakiś czas wszystko ucichło. Wreszcie udało się uzgodnić, że rodzice Oberhexe wezmą Puchacza, ale po powrocie z urlopu - zgodziłem się jeszcze poczekać. Następnie magda dogadała się z Jenny i Kasią D. które pomogły w transporcie kota do Lublina i tam kot poczekał u Kasi, skąd nawet nie raczono go odebrać, bo jak pisała Oberhexe jej wielce zapracowani rodzice nie mieli na to czasu... W końcu jednak dzięki uprzejmości i zaangażowaniu Kasi D. udało się wszystko doprowadzić do końca...
tak to w dość dużym skrócie wyglądało, jednak to, że jest w skrócie nie oznacza że jest zafałszowane...
Tak więc jak po tym wszystkim macie czelność w ogóle cokolwiek powiedzieć, że coś było nie tak, prosić o pokorę?? Jak najbardziej, ktoś powinien tu wykazać troche pokory - ale te osoby to WY!!!(te słowa kieruję oczywiście do Oberhexe i jej TŻa).
Jak widzę miałem rację kiedy nie chciałem się zgodzić na tą całą sytuację, ale magdzie udało się mnie namówić - tylko dlatego, że chciała po prostu pomóc. Nie spodziewałbym się, że magda a zarazem i ja dostaniemy taką piękną podziekę za to. Ale jak widać są ludzie i "ludzie".
Na koniec powiem jeszcze:
1.bardzo wielkie dzięki dla osób, które nam wtedy pomagały - nie było ich wiele, ale jednak kilka dowiozło jedzenie, przyjechało zobaczyć kota, żywo interesowały się nim kiedy był u nas, no i pomagały przy adopcji i w transporcie - nie będę wszystkich wymieniał z nicków czy imion, bo części nie znam, części nie pamiętam - mam nadzieję, że nie będą mi miały tego za złe
Zaznaczam, że Oberhexe do nich nie należy - i przypisywanie jej teraz całej chwały za to, że jej rodzice adoptowali Puchacza jest bardzo dużym nieporozumieniem!!!
2.to co pisze tu ja, czy magda i tak zostanie zaszczute przez Oberhexe i całą tę forumową klikę - bo tak, jest tu taka i jeśli do niej się nie należy to nie ma się prawa głosu... ale ja mam to szczerze gdzieś, napisałem co myślałem i jak naprawde było, nie zamierzam nikogo przekonywać do tego, żeby w to uwierzył czy nie. Napisałem to tylko po to, bo szlag mnie jasny trafia kiedy spotykam się z tak podłymi, zakłamanymi, fałszywymi i zawistnymi ludźmi jak Wy.
3.zauważyłem jeszcze jedną bardzo ciekawą rzecz - te osoby, które robią najwięcej pozostają w cieniu, nie domagają się aplauzu, natomiast te które najwięcej krzyczą... nie robią nic więcej... potrafią tylko krzyczeć, zaszczuwać innych, a z prawdziwej pomocy nie robią nic, albo bardzo niewiele... też nie będę tu wymieniał z nicków, ale wszyscy doskonale wiedzą o kim mówię...
dobra, wystarczy już tych moich refleksji - troche się tego nazbierało, ale lepiej mi, że mogłem Wam powiedzieć co o Was myślę - i tym którym jestem wdzięczny za pomoc i tym, których mam nadzieję nigdy nie spotkać poza tym forum - będzie tak lepiej i dla Was i dla mnie... resztę jak chcecie dopowiedzcie sobie sami...
