klauduska pisze:a do TOZu albo PdZ tego nie można było zgłosić, skoro były zaniedbane zamiast wykupować?
wykupowanie nigdy moim zdaniem rezultatu nie zdaje. te sprzeda, pozbędzie się problemu, weźmie drugie i będzie mnożyć, bo zarobiła.
Zgłaszałaś kiedyś cokolwiek do TOZU? Ja zgłaszałam. Mnie zawsze bawi takie przekonanie, że TOZ to jest wszechmocny św. Mikołaj reagujący natychmiast.
Wszystkich o tym przekonanych odsyłam do poczytania historii o Krzyczakach. Zniknęło tam około 600 zwierzat!. Odkryto masowe groby pod płotem. Sprawa toczyła się LATAMI - a "schronisko" radośnie sobie w tym czasie działało.
Sprawy, którymi zajmuje sie TOZ to sa zwykle totalne masakry - ta pod takie nie podlega. I nawet jesli Toz się łaskawie zajmie, to najbardziej zainteresowany czyli kot - w najlepszym razie trafi do schronu - częstokroć jako dowód rzeczowy. Gdzie do końca sprawy MUSI przebywać. A trwać to może np. dwa lata.
Nie bez powodu wiele kocich spraw załatwianych jest inaczej.......to nie jest kotów wina, że prawo jest u nas takie jakie jest.
Najpierw warto znać realia.
Ja też bym wolała, żeby wystarczyło wykonac jeden telefon i cieszyć się dobrze spełnionym obowiązkiem.
Też bym wolała, żeby wystarczyło nie kupić tych 5 kotów. Tyle, że jak te zdechną też sobie można kupić nowe, nie?
Można jak pewien pan przywieźć psa do wypadku pod schron i powiedzieć na moje zdumione "przecież to tylko łapa złamana...- a po cholerę sobie głowę mam zawracać, nowego sobie kupię"
JEDYNE co rozwiąże problem to zakaz rozmnażania.
Ja nie uznaję metody - pozwolę 5 kotom umrzeć, to wtedy dopiero pseudohodowcy dowalę. On sobie poradzi. Koty nie.