charm pisze:rysiowaasia pisze:Ależ budujące są takie wątki !
Facet, student - fizyki (?)
informatyki
To prawda.

Tak z ciekawości - rysiowaasia, czemu akurat fizyka? Bo z fizyką to akurat mam niewiele wspólnego, w gruncie rzeczy już prędzej filozofia.

Alex405 pisze:Uważałabym jednak jeszcze na Modrzewia. Chyba lepiej nie zostawiać ich razem samych, bo kocury potrafią, niestety, zagryźć mały miot. Czasem się tak zdarza, więc lepiej dmuchać na zimne i miec oczy dookoła głowy. Nigdy nie wiadomo, co zwierzakowi siedzi w głowie, czy weźmie ją za zagrożenie (konkurencję) czy za mysz. Moja kotka jest właśnie z miotu zaatakowanego przez kocura (ojca). Jedno kocię zginęło zanim ludziom udało się interweniować.
Mała siedzi w moim pokoju, a to też jest pokój Modrzewia, nie ma szans żeby go stąd wyeksmitować, a lepszego miejsca nie mam. Tak więc siłą rzeczy zostają razem sami. Mela cały czas jest w kartonie, karton na wszelki wypadek jest od góry zabezpieczony moskitierą, właśnie żeby Modrzew tam nie wlazł. Wiem, że to niewiele, ale myślę że jak na mojego kota spokojnie wystarczy. To mimo wszystko bardzo spokojny kot, nie ma agresywnych wyskoków, prędzej raczej sam ucieka. Zdarza mu się jak Mela chodzi po pokoju próbować pacnąć ją łapą (co mu się nie udaje, bo wcześniej zdąży ode mnie zebrać opieprz), ale to raczej w formie zabawy niż po to, żeby zrobić krzywdę. Na razie takie rozwiązanie musi wystarczyć, w niedzielę pewnie będę miał już klatkę króliczą i przeniosę tam Melę, bo karton robi się już dla niej za mały.
