Eluniu, nawet nie wiesz jak ja się cieszę

Dokarmiałam tę bidę ze dwa lata, mieszkał sobie w ciepłej piwnicy w styropianowej budce ale oczywiście miłym ludziom

to przeszkadzało i zabili okienko gwoździami, co udało mi się otworzyć gwoździ było jeszcze więcej, aż przestałam walczyć (marmurka najprawdopodobniej została i tylko ktoś ją później wyrzucił martwą do ogródka

zbiegło się to z moim wyjazdem i niestety stało się) Kubuś pomieszkiwał pod balkonem w budce którą dała mi Babcia, ociepliłam mu jeszcze, i również trochę w sąsiednim bloku w piwnicy gdzie od lat okienko cały rok było otwarte ale i tam niestety komuś to doskwierało. Tak łatwo dał się złapać do kastracji, poczciwina jedna. Jest najprawdopodobniej tatusiem mojego Lakusia, cudem uratowanego od śmierci, bo miał zapalenie płuc mocno zaawansowane, a że był wielkim strachulcem to przed kilka miesięcy nie wiedziałam o jego istnieniu, mimo iż karmiłam tam koty 2 x dziennie,mieszkali razem w mojej piwnicy i Kubuś dogrzewał go w tej budce, dopiero kiedy Lakuś nie miał już siły zwiewać udało mi się go złapać i mój ci on został

. Lakuś jest tak samo wielkim kotem jak Kubuś.
Napisz proszę coś więcej o tej adopcji. Tak bardzo jestem Wam wdzięczna. A Babci szczególnie, bo jak wiesz nie ma mnie w Polsce, a Ona przygarnęła tego biedaka. Babciu
Kubusiu kochany, popłakałam się ze szczęścia i z faktu, że już Cię nie zobaczę. Bądź szczęśliwy w nowym domku, Ty wielka, słodka gapo
