Mo-ty-lek pisze:taki w typie syberyjskim

Czyli ponownie strach go wystawiać

WIadomo - biedny, puchaty koteczek... ech...
Dwa, pozytywne mam nadzieję przykłady SAMODZIELNOŚCI (moje ulubione słowo ostatnio)
Do państwa na klatkę przybłąkała się kicia (Kleosin, okolice obfitujące w Pomarańczki

) i istniała obawa, że pragnie się klonować. Tj obawa potwierdzona znaczącym przybraniem w talii

Powiedziałam panu, że ciężko będzie znaleźć kogoś kto ową pannę z jej przychówkiem będzie hodował przez najbliższe 2 mce (przynajmniej) i najlepiej byłoby ciach... Pan przemyślał, zawiózł na ciach. Potem czaiłam się już prawie żeby dzwonić do Czarnulki czy by jej nie przechowała testując jednocześnie jej "domowość" a pan zadzwonił, że sam odbierze

i przechowa cyt "przez te kilka dni"

A następnego dnia napisał, że ma nadzieję na happy end bo znajomi zgodzili się wziąć kicię do domku. Żeby tak wszyscy dzwoniący umieli się zorganizować...
Przykład 2: pani dokarmia koty - okolice Sikorskiego/Stroma. Z jednym z kotków z ciężka biegunką zgłosiła się do dr Renaty, dzwoniła czy sfinansujemy leczenie. Ok, sfinansujemy. Ale pani "nie może" do domu, piwnicy, nigdzie...I z klatką i bez klatki i wogóle. No tak... Dr Renatka która się przejmuje dzwoniła co 5 min w czasie kroplówki "co dalej" - proponowałam pogotowie wet, klatkę+ karmę i takie tam, ale nic.
Pani napisała potem smsa, że "została bardzo źle potraktowana" i ona nigdzie więcej dzwonić nie będzie. Klasa.
Ale już po jakiś 2h spytała, czy sfinansujemy leczenie na Zielonogórskiej - nie bardzo rozumiałam zawiłość sytuacji gdyż tam też przecież kicia nie przechowają. Napisałam, że Sikorskiego nam póki co wystarcza w tamtym rejonie i dr Renatka daje naprawdę dobre ceny więc nie widzę powodów.
Następnego dnia pani od kota przeprosiła dr Renatę, wzięła kota do siebie i jakoś wszyscy żyją a kot ma się lepiej. Umówiłam się, że podrzucę karmę.
Pewnie można stwierdzić, że stosowany jest terroryzm w czystej postaci

Ale zawsze tak sobie myślę, że jeśli ktoś "nie może, bo np mu się nie chce" choć podane powody oczywiście są bardziej szlachetne to jeśli potem zdarzy się nam zwierz naprawdę potrzebujący to nie będzie co z nim zrobić.