Nadszedł weekend, więc mam więcej czasu na forumowanie i fotowanie
Kociaki rosną jak na drożdżach, jeszcze miesiąc nie minął, a już nie mieszczą się w pieluchy... Szaleją, wariują, ale dają pospać, a może się już przyzwyczaiłem...
Tajfunek szybko dorasta, obecnie często pokazuje, że dominuje, biedna Bryzka. Dosiada ją i przygniata, do tego przygryza, czasem go zrzuci i zaczynają się gonić, ale czasem muszę go przepędzać. Jeszcze chyba są za młode na jakieś amory, czas na kastrację teoretycznie w kwietniu, ale nie wiem, czy nie przyspieszyć tego zabiegu. Czasem wygląda to na prawdę strasznie, jak Bryzka chodzi z tyłkiem przy ziemi, ale nic jej nie jest, Tajfun jeszcze się nie dobiera. I maleńka bardziej się ożywiła. W wieczornych zabawach jest nawet aktywniejsza od brata. Kilka dni temu zaczęła także skakać z szafy na tapczan i ugania się za rzemykami na kijku. Tajfun wciąż preferuje piórka :

Bryza na początku wydawała się taka troszkę ciapowata, bardziej niezdarna, ale ostatnio pokazuje zupełnie nowe oblicze, jest bardzo skoczna, szybko wdrapuje się po drapaku w górę (wcześniej powili i niezdarnie). Już prawie za każdym razem jak wracam do domu czekają w przedpokoju jak tylko usłyszą klucz w drzwiach. Zaczyna się ceremoniał witania, przeciąganie i drapanie, na szczęście mam pod ręką przenośny drapak i udaje mi się oszczędzi moje nogi przed obdrapaniem

Tajfunek też ostatnio chciał zakosztować świata i skorzystał, że drzwi były otwarte, bo ktoś wchodził, i zrobił sobie małą przebieżkę 2 piętra w dół po klatce schodowej.
poniżej wyczekiwana porcja zdjęć, myślę, że warto było tyle czekać





ulubione miejsce Bryzy, jak siedzę przy komputerze









Maybe life is like a ride on a freeway...