Jutro następna chemia
Tak bardzo tego nie lubię , zresztą nie tylko ja,Dzenusia jeszcze bardziej.
Znowu będzie musiała cierpieć, najgorsze to zakładanie wenflonu, ma tak słabe żyłki, że jak wet wkuwa jej igiełkę to zaczynają pękać.
Tak bardzo musi cierpieć to moje biedactwo.
Seria chemioterapii u kota trwa około 22 tygodni, nie wiem jak ona to wytrzyma, czy da radę.
Jest taka mruczasta, jeszcze bardziej niż wcześniej.
A w nocy jak chce być głaskana to pociera się o mój nos swoim i w ten sposób mnie budzi.
Wówczas muszę się położyć na wznak, ona wchodzi na mnie i zaczyna swoje ssanko i ugniata mnie łapkami, oczywiście cały czas ją trzeba głaskać.
Po tym całym rytuale ,kładzie się na środeczku, między mną i mężem i śpi.
Takich seansów mam około 4-5 w nocy.
No ale cóż nie potrafię jej nic odmówić
