Ok jestem już w domu, tylko wczoraj nie miałam zbytnio czasu by napisać.
Pieczątka generalnie bez zmian, tzn. ma świszcący oddech, ale nie kicha ani nie chrapie.
Więc znów pojawia się tu teoria sinusoidy z kocim katarem

Nie widziałam Pieczątki zaledwie dwa dni, ale już tyle wystraczyło żebym po powrocie zauważyła jak bardzo ona urosła i przytyła
Myślałam, że ona po prostu już jest takim mniejszym i słabszym kotem, ale teraz widać, że była taka bo wciąż musiała czuć się słabo przez chorobę:( na szczęście teraz nadrabia

i pokazuje ile ma w sobie energii i siły

A już jutro wielki dzień Chiroptery, udało mi się jakoś ściagnąć ja do domu i mam nadzieje, że nie ucieknie. Póki co jest strasznie nerwowa wciąż warczy i bije małe kiedy tylko wejdą jej w drogę...
Mam nadzieję, że zaraz się uspokoi i pójdzie gdzieś spać.
Oby jutro wszystko przebiegło pomyślnie

Dodano o 22:22
Ech masakra jest z Chirpterą, lata wsciekła po całym mieszkaniu, warczy, drapie, krzyczy i skacze na wyjściowe drzwi. A dotoknąć jej to w ogóle nie ma mowy, zostałam podrapana przy próbie pogłaskania... Nie wiem co jest z tym kotem ale to już nie jest zabawne...