Witajcie Dziewczyny!
Znów mnie codzienność wessała na tyle, ze nie miałam czasu wejść na forum

ostatnie dni przed moim zwolnieniem były mocno napięte, a do tego moja mama w niedziele wyjechała na szkolenie, wraca dopiero w sobote, więc musiałam wieczorami sobie wszystko przygotować tak, zeby jutro po powrocie nic nie robić, tzn. nadal to robie i rano też czekają mnie ostatnie przygotowania. Na szczęście jutro odwiezie mnie dziadek, będzie u mnie spał i pomoże mi z kotami.
Godzina "0" jutro o 11. Troche się już zaczynam bać

chciałabym być już po, ale jednocześnie boje się tej rekonwalescencji, tzn. boje się siebie, żebym się głupia nie zapomniała. Bo ja niestety tak mam, że jak mam czekać, aż ktoś coś zrobi, podniesie, przyniesie, to już 5 razy to zrobie sama, a teraz nie mam wyjścia, do końca stycznia po prostu nie moge, zeby tego nie zmarnować.
Kasiu, co do weta, to nie ma na szczęście problemu, bo do weta to ja schodzę po schodach, przechodzę przez osiedlowy parking i już jestem, także mama kota zaniesie, a ja dopilnuje
Edzina, jak spojrzałam pierwszy raz na zdjęcia, to byłam pewna, ze to moja Krówka-uciekinierka, ale jak zaczęłam się przyglądać, to już pewności nie mam

bo prawda jest taka, ze z bliska krówkę, to ja widywałam tylko późnym wieczorem, a sokolego wzroku nie mam. Ale to na 99% Ona. Super, ze wreszcie dała się złapać, małpiszon jeden nerwów mi przysporzył
Olu Kochana, ja nie mam najmiejszych wąptliwosci co do tego, ze Totuś ma najlepszą opiekę, jaką tylko można sobie wymarzyć, jestem przekonana w 100%, że Wasze decyzje są słuszne. I jeśli będzie musiał znó posiedzieć w lecznicy, to trudno, to dla jego dobra, wiec wytrzyma chłopak. Zresztą nie wygląda na zdjeciach na strasznie niezadowolnego

i ja mu się nie dziwię, jak codziennie i tak ma najlepszy catering

a może chłopak zatęskni za domem, jak już sie trochę otworzył i pomyśli, ze jednak fajniej było sobie z Dużą spać i przemyśli to i owo?
Mam nadzieje, ze problemem jednak są zęby, bo widzę, jaki u Tołdisia usunięcie przyniosło rewelacyjny efekt. I doszedł do siebie ekspresowo, byłam w szoku! naprawde sama czasem zapominam, ze on nie ma zębow, szczególnie jak widzę, jak bierze sie za największe kawałki mięska
U nas małe problemy z Zuzlikiem, strasznie cieżko to ząbkowanie przechodzi, nie chce nam wypaść ten jeden podwójny kieł

od tego węzły są ciągle troche powiększone, wiec mała dostała w tym tygodniu Zylexis, no i po 3 dawce zaczęła troszkę kichać. Dostaje zastrzyki, bo podac coś temu małemu diabełkowi, to wyzwanie, mała szybko traci cierpliwość. Jutro jeszce rano ja z nią pójdę, a w sobote rano dziadek mi ją zniesie do weta, w niedziele już będzie mama. Na szczęście czuje sie cały czas świetnie, ma apetyt, humor, nie gorączkuje. Tylko ten ząb paskudny jeden sie trzyma mocno.
Reszta kotów w porządku, "pęcherzowcy" nadal dostają leki, ale jak na razie wszystko jest dobrze.
Zmykam kochane, nie wiem kiedy sie odezwę, raczej po weekendzie, bo jak na razie trudno mi sobie wyobrazić jak ja bedę widziała

nie dziekuję oczywiście za kciuki, buziaki
