Tak sobie myślę, że na tej podstawie doskonale można wywnioskować w jakim środowisku przebywała...
Tak myślę, że te nowe koty były w jednym miejscu, wszystkie - karmione, ale wychodzące. Dlatego są w pierwszym momencie nieśmiałe, ale bardzo potrzebują opieki. A jak Ty myślisz?
Właśnie przyjęłam kolejnego kota - kocurka. Nie było o nim mowy wcześniej, wszystko wskazuje, że to jeden z "tych" kotów - jest nawet podobny do Waszych dziewczynek jeśli chodzi o budowę ciała.
Kupka nieszczęścia! Bez ogona, sierść w opłakanym stanie - rzadka, szorstka. Je, jakby jedzenia dawno nie widział. Na 100 % bardzo zarobaczony. Przemiły, słodki.
A drugi, ten kulejący, ma do mnie trafić wieczorem - Budrysek go przywiezie wracając z Pszczyny. Koteczka, o której pisałam, że trafi do mnie z kulejącym kocurkiem, jest w mieszkaniu u Budryska - dostała antybiotyk, oczy ma w opłakanym stanie. Jest nieśmiała/płochliwa. Tak więc zdecydowałyśmy, że do mnie trafią kulawy z najnowszym znaleziskiem pszczyńskim - bezogonkowym.
Zrobię wieczorem rozliczenie działań, wpłat (

) i dotychczas poniesionych i planowanych kosztów
- oby tylko moje drogie dziecię poszło dzisiaj spać wcześniej, niż o 23.