Dziewczyny, spokojnie...Nie piszemy, bo nie mamy czasu. Ja chorowałam, jednocześnie pracuję w Warszawie i zajmuję się 1,5 rocznym dzieckiem. Wieczorem padam na pysk, a czasem jeszcze mąż mi zajmuje kompa. W pracy mam zablokowany dostęp do forum. Nie dam rady codziennie tu zaglądać.
Kalina z kolei robi jako pogotowie dla kotów - ostatnio miała "zgłoszenia" o maltretowanych kotach - 1 z obdartym ze skóry ogonem, a druga kotka z ukręconym ogonkiem - założyła im już wątek.
3 dni temu ratowała kociaka od staruszka - 8 tyg. kociak ze złamaną (ciekawe, jakim cudem) łapką. Czeka go operacja, nie wiadomo za co...U tego dziadka są jeszcze 2 maluszki, dymne z rudym i ich matka. Poza tym Kalina cały dzisiejszy dzień polowała z klatką łapką w deszczu pod szpitalem bielańskim w Warszawie, bo były tam ciężarne kotki. W tym szpitalu leży nasza koleżanka i opowiedziała jej o nich. Do tego ma w domu stado do obrobienia.
Nie dziwcie się więc, że nie ma codziennie relacji, bo ona czasem zapomina zjeść w ciągu dnia.
Biszkoptowa (beżowa) kotka siedzi u mnie w domu, bo Koteria naciskała, by ją zabrać. Był problem, bo mój mąż protestował, ale się jakoś udało. Niestety siedzi w klatce. Moje kotki nie akceptują nowych, syczą, warczą...Po pracy wyciągam ją na trochę z klatki, ale nie na długo, tyle, żeby ją wymiziać. Na szczęście ona sama do klatki wraca chętnie, bo są w niej jej ukochane chrupeczki. Kotka ma się dobrze, je za trzech (jedzenie to jej hobby, trzeba jej ograniczać, bo już jest dość gruba

) mizia się jak szalona, mruczy i jest kochana. Trwają rozmowy z jakimiś domami, ale nie znam niestety szczegółów.
Więcej opowie Kalina, jak znajdzie czas na forum. Jakoś nie ma wielkiego odzewu na ogłoszenia.