Jarka pisze:Na dobry początek mogę zaproponować neutralny teren na spotkanie przedstawicieli wszystkich poznańskich kocich fundacji.
To nie jest tak, że się nie spotykamy i nie rozmawiamy.
Łatwo rzucić hasło zróbmy cos wielkiego, ale z realizacją gorzej.
Trzeba uwzględnić posiadane moce, zarówno finansowe, jak i czasowe.
Przypominam - wszyscy działamy na zasadach wolontariatu. Nie mamy sekretariatów, radców prawnych, księgowych... To co robimy, robimy po pracy zawodowej, kosztem własnego wolnego czasu i życia rodzinnego.
Właśnie miałam okazję się przekonać, że nasza działalność, to nie tylko podrzucenie komuś worka karmy, budki, pozbieranie kociaków z ulicy czy złapanie kotki na sterylkę. Muszę
udowodnić, że to zrobiłam i wykazać w sprawozdaniu. Np. z każdym workiem karmy przekazanej karmicielce muszę zabierać na niego papier, aby udowodnić, że działamy na rzecz społeczności
Jakiekolwiek dotacje, to kupa papierów, rozliczeń, tworzenie kont bankowych - na to trzeba mieć czas i mieć do tego ludzi.
Dlatego, zanim cokolwiek zaczniemy, musimy przeanalizować, czy mamy na to siły i środki. Tak jak napisała Ania Z - zapaleńcy bardzo często wykruszają się po drodze. I w pewnym momencie ktoś zostaje sam z mnóstwem zobowiązań. Dlatego nie liczymy na cuda, liczymy tylko na siebie.
Ustaliłyśmy, że w chwili obecnej "nie wchodzimy" w projekt kociarni jako alternatywy dla schroniska, jako miejsca dla kotów szukających domów, szpitala dla kotów po wypadkach itp. Taki projekt, to ogromne pieniądze, a takich nie ma ani Koci Pazur, ani Agapeanimali, ani Animalia.
Rozglądamy się za lokalem, dla kotek posterylkowych. Tylko i wyłącznie. Na jakąkolwiek kociarnię w szerszym zakresie nie możemy sobie pozwolić. Tutaj stanowisko poznańskich fundacji jest jednolite. A że nie podejmujemy decyzji na forum publicznym nie wszyscy wiedzą, na jakim etapie zaawansowanie jesteśmy.
Nie mamy zwyczaju zwoływania konferencji, udzielania wywiadów prasie czy tworzenia stron internetowych, zanim sprawa nie będzie dogadana i dograna do końca. Jak wszystko będzie gotowe, to fakt ten obwieścimy.
Rozmowy w sprawie sterylek na przyszły rok trwają. Ilości są właśnie na etapie ustalania. Próbujemy oszacować przyszłoroczne potrzeby oraz możliwości. Z przykrością muszę napisać, że niestety w FKP jest jedna osoba, która może zrobić coś takiego, bo na tyle jest zaangażowana w temat. Wymaga to rozmów z szeregiem osób i niestety czasu. A ze względu na niezbedne do przeżycia sprawy zawodowe (oraz niezliczoną ilość kuwet do sprzątania, budek do postawienia itp) czasu tego nie ma zbyt wiele.
W przyszłym tygodniu będzie to jednak gotowe i do UK wyjdzie odpowiednie pismo.
Osobiście mam pewien niedosyt - może możnaby zrobić więcej. Starać się o fundusze z UM, może z UE... Jednak zdaję sobie sprawę, że przy obecnych naszych siłach nie możemy porywać się na rzeczy wielkie.
Zarzucono mi nawet niedawno, że działamy nieskutecznie i powinniśmy zakończyć działalność. Ale mamy w tym roku 90 sfinansowanych sterylizacji, 70 adopcji, kolejne 40 kotów w DT. Może to mało, może to dużo. W swoim tempie, ale działamy. Małymi kroczkami, ale do przodu, bo z roku na rok udaje się nam zrobić więcej.
Mircea bardzo nam pomaga, za co dziękuję. Wiele rzeczy nam podpowiedziała. Na pewno skorzystamy z jej rad, musimy jednak wszystko przeanalizować i oszacować możliwości w danym momencie.