po pierwszej nocy spedzonej na nowym miejscu koty nabrały odwagi i rano, gdy tylko otworzyłam drzwi łazienki obie ruszyly na poznawanie nowych kątów

i co było dla mnie najbardziej zaskakujace to koteczka, która wczoraj siedziała skulona w kuwetce i za nic ruszyc sie stamtąd nie chciała pierwsza wyszła, nie bacząc na nasze osłupiałe futrzaki, na tych rozjeżdzających sie nóżkach podązyła do pokoju gdzie jeszcze łóżko nie było zascielone, wgramiliła sie na nie i wpakowała pod kołdrę

w tym czasie ta druga jeszcze siedziała pod umywalka i buczała na zaglądajace do niej nasze koty. Nasze koty chyba czują wobec ich kalectwa jakis respekt, bo wbrew naszym obawom nie atakuja ich, co wiecej nawet na nie nie syczą, tylko ze znacznej odległosci je obserwują. Następnie i ta druga postanowiła wyjść na rekonesans otoczenia, lecz nie szukała kołdry tylko wędrowała sobie po pokojach posykujac co chwila na nasze futrzaki.
Po śniadanku pierwsza znowu ruszyła na łóżko i ukryła sie pod narzutą gdzie nadal spi druga zaczęła krążyć po mieszkaniu, widać przed posilkiem nie udało sie jej wszystkiego zobaczyć, nastepnie strudzona przycupnęła przy fotelu i zasnęła, gdzie leży do tej pory
dziekuje za słowa wsparcia i oczekuje nastepnych rady
szczerze wyznam, ze nieco mnie przerazaja, szczegolnie ta buczaca, gdy sie jej cos nie podoba groznie mruczy, rano nie zdazylam w pore zabrac reki i przejechała mi dosc gleboko pazurem po palcu. teraz na zmiany wyczuwajac ich dobry humor obcinam pazurki, u jednej skrociłam już przy 3 lapkach, u tej buczacej i bardziej "groznej" udalo mi sie obciac tylko przy jednej przedniej lapce

ta buczaca szybciej sie denerwuje
