HoHoHo! Jaka zmiana dziś zaszła, że się prawie popłakałam ze szczęścia. Jak wiecie (a może nie wiecie...

) Fufek to straszny dzikusek, który stronił od człowieka i zawsze był tak troszkę z boczku. Dziś wydążyło się coś wspaniałego. Otóż wróciłam z pracy i słyszę, że Fufek nadal miauczy w swojej skrytce. Dałam mu jeść... Nadal siedzi schowany i miauczy. Uznałam, że trochę musi sobie jeszcze sam pobyć, więc udałam się do drugiego pokoju, odpaliłam kompa i zabrałam się za prace. A tu raptem po chwili widzę kątem oka, że Fufek przyszedł. Skrada się do mnie, skrada, podkrada... aż jest z 15cm od mojej nogi. Tak z ciekawości wysunęłam do niego dłoń i podrapałam delikatnie po głowie. No i się zaczęło! Kicia od razu - koci grzbiet, ogon wyprostowany do góry i... ZACZĄŁ MRUCZEEEEEEEEĆ!!!! Szok! Normalnie szok! No to zaczęłam go głaskać, drapać, miziać... A ten się wywija na podłodze, brzuszek odsłania, łapie żabkami... Ogólna wariacja ze szczęścia. Po około 10 minutach już mu się znudziło i szmyrgnął do skrytki.

Następnie zaczął bardziej odważne zwiedzanie mieszkania. Gdy już uwalił się na tyłach monitora to już była pełnia zadowolenia.

Reasumując, uważam, iż Fufek jakoś się przełamuje. Nie jest jeszcze super-oswojonym kociakiem i nadal miauczy cały dzień, ale jesteśmy na dobrej drodze.

Teraz gdy piszę te słowa to leży pod moim fotelem i przysypia sobie. Wcześniej nie przejawiał aż takiego zainteresowania moją osobą.

Dziś też Moja Druga Połowa (gdy była jego zmiana 'pilnowania' kocurka) zrobił mu bardzo ładne fotki. Jutro powinnam je otrzymać, to od razu wrzucę na forum.
