Zrobiliśmy jej na wszelki wypadek USG przed operacją, żeby sprawdzić czy na pewno była wysterylizowana.
Strasznie się o nią bałam, ale dobrze zniosła operację i mam nadzieję, że to już naprawdę koniec jej cierpień.
Jest taka słodka i kochana. "Zakochała" w sobie wetkę


W zielonym kubraczku wydaje się jeszcze drobniejsza. We wtorek była jeszcze trochę skołowana, chodziła wężykiem na tych swoich krzywych łapinkach.
Kamień spadł mi z serca, że już jest po i że się udało.
Nie wiadomo czemu jej się tak zrobiło. Czasem się zdarza, mimo sterylizacji.
Drzemie dużo i odpoczywa, mam nadzieję, że nic jej nie boli. Dostaje środek przeciwbólowy doustnie. Stado jest wobec niej bardzo delikatne.
Łazi za mną i mruczy. Zaczyna gadać, bo do tej pory "mówiła" tylko spojrzeniami.

Jak znajdę chwilę, cyknę jakieś fotki małemu ufokowi, to Wam się serca całkiem rozpuszczą.
W sobotę idziemy na kontrolę.