Miałam kiedyś tymczasa pointa:

Nazywał się Miy, pochodził z Palucha i miał białaczkę.
Już półtora roku minęło jak znalazłam mu fajny dom, co to się FeLVa nie bał, ale sentyment do pointów pozostał.
A już zupełnego hopla mam na tle brytyjczyków - pointów.