Parę słów nt. Kirysa, bo pytacie i tłumaczę każdemu osobno, zaraz się poplączę w zeznaniach, albo co

Akurat mam chwilę czasu, zresztą dla siebie też bym chciała to sobie podsumować.
Odnośnie dalszej diagnostyki Kirysa, to niestety nie ma żadnych planów na dzień dzisiejszy.
Wiadomo, że jest jakiś stan zapalny w OUN reagujący na steryd, nie reagujący na antybiotyk - czyli raczej nie bakteryjny, a autoimmunologiczny lub wirusowy. Najprędzej to ostatnie.
Dalsze możliwe postępowanie diagnostyczne, to byłby rezonans, który może coś pokaże (np. ogniska stanu zapalnego), ale wcale nie musi.
Ewentualnie może wykluczyć przeciwwskazania do punkcji płynu rdzeniowo-mózgowego. Badanie morfologiczne i biochemiczne płynu pokaże mniej więcej tyle, co badanie tych samych parametrów krwi, czyli... stan zapalny (być może przybliży opcję "wirus" lub "autoimmunologia", ale też niekoniecznie).
Dalej można sobie robić różne pcry na poszczególne patogeny lub badania genetyczne w kierunku chorób autoimmunologicznych (można to zresztą robić z krwi, chyba z tym samym skutkiem w większości przypadków).
Prawdopodobieństwo trafienia w sedno problemu oceniam na jakieś 50%... I chyba jestem optymistką

A szansa, że wykrycie tegoż sedna w jakikolwiek sposób wpłynie na leczenie, jest jeszcze zdecydowanie mniejsza.
W związku z tym lekarka nie bardzo widzi sens tych badań, oba trzeba by robić w znieczuleniu ogólnym. Oczywiście mogę nalegać, ale nie bardzo widzę celowość, przynajmniej w tym momencie. Tym bardziej, że mnie po punkcji płynu łeb nap...ł przez 2 tygodnie tak, że nie mogłam chodzić

(i jedyne co, to wykluczył stan zapalny, którego brak widać było po objawach

).
A kwestią otwartą pozostaje, czy w ogóle można zrobić rezonans kotu z czipem?
Niestety neurologia ludzka to ciągle bardziej wróżenie z kart, niż faktyczna wiedza, a co dopiero kocia

Kto kiedykolwiek zadał neurologowi pytanie o rokowania lub typu "czy te zmiany się cofną?", pewnie doskonale wie, co mam na myśli.
Oczywiście kwestia dalszej diagnostyki może się zmieni w każdej chwili, jeśli tylko wydarzy się coś, np. dojdą nowe objawy, które wskażą jakiś konkretniejszy kierunek (np. podejrzenie konkretnego wirusa, czy wady) i będzie coś, co można potwierdzić lub wykluczyć.
Jak do tej pory jedyne konkretniejsze podejrzenie, to niestety to g*no na 'f', a tego ani potwierdzić, ani wykluczyć i tak się nie da.
Ja się pocieszam, że u ludzi najczęstsze niebakteryjne zapalenia opon i mózgu powodują herpesy, więc czemuż tak samo nie miałoby być u kotów? Bo herpesa to on ma na bank, do tego mi nie są żadne badania potrzebne...Pajacyk na razie czuje się nieporównywalnie lepiej niż w cholerny długi weekend i nie mniej cholerny ostatni weekend. Mam nadzieję, że fakt, iż dziś piątek, nie spowoduje nagłego pogorszenia stanu zdrowia
"Nieporównywalnie lepiej" to i tak ciagle fatalnie, ale przynajmniej nie ma ataków i jest całkiem samodzielny jeśli chodzi o kuwetę i michę. Ma chwile, kiedy widać, ze czuje się b. źle, ale pojawiają się też te lepsze, z zabawą np.
Nawet jak jest marniejszy to kojarzy i interesuje się światem naokoło, reaguje na nagłe hałasy itd. Nie widać żadnych istotnych braków w funkcjonowaniu kotka prócz problemów z chodzeniem, ale to się pewnie da naprawić mniej lub bardziej.
Niom, tak to mniej więcej wygląda... czyli podsumowując - czekamy
I leczymy objawowo
i trzymamy kciuki, żeby się z tego wyturlał
I zachował jakieś funkcjonujące resztki jelit, wątroby i nerek...
