Po trochu czipujemy sie, dzisiaj padlo na Uziego, Hobbitke, Melise i Arnike. Uzi obfajdolil caly kocyk i transporter, trzeba bylo pranie kota robic u wetki. Powrotna droga trafila sie wiec 4 kotom w jednym zamiast w dwoch transporterach. Ale przezyly i nawet udalo sie nikomu nie zabrudzic juz nic.

Swoja droga, to tak urosly dzieciak, ze zaraz trzeba bedzie sie na sterylki umawiac.
Znowu Konwalia jest wiec najmniejsza w domu. Jej zachowania "specjalnej troski" juz przestaly mnie zaskakiwac. Tylko trzeba miec oczy dookola glowy - kilka dni temu wskoczyla na blat kuchenny tuz przy czajniku, nie oparzyla sie, za to upalila wasy z jednej strony. Jak powiedziala pani endokrynolog, jej reakcje sa spoznione w stosunku do bodzcow. I ten placz dziecka za kazdym razem kiedy chce wejsc tam gdzie jest czlowiek. Rozczulajace malenstwo, ale nie bedzie "latwym" adoptusiem...