Miło to czytać i pocieszać się, że nie tylko ja jestem wariatką…
Bo po piątkowo-sobotniej nocy przesiedzianej na cudzym podwórku i sobocie - latanie po wetach, praca i takie tam - w niedzielę planowałam odespać, gnić w łóżku do południa, pójść na rodziny obiad, zalec przed TV i bezmyślnie się pogapić, też przysypiając.
Z tą 6 rano Jolabuk5 przesadziła, telefon zadzwonił o 6.45 - przepraszam że tak wcześnie, ale ten kociak się złapał i strasznie płacze… Wyskok z łóżka, kuwetki (śniadanie dostaniecie później, nie miauczeć!!), szybki prysznic, kurs, kociak z klatką do samochodu, wracam. Kuwetki cd, śniadanie (kocie, moje może potem), kroplówa i karmienie Czarusi, telefon od Lucynki. Znalazła trzy dni wcześniej szczeniaka, z Elą oblepiły cale osiedle ogłoszeniami, nikt się nie zgłosił, pewnie wyrzucony. No i musi zaraz zniknąć, bo dzieciaki podrzucają jej swoje koty, koty Lucynkowe biją szczeniaka, z dwoma psami i 9 kotami (własne, tymczasy dzieciowe) nie da sobie rady, musi je izolować, pomieszczeń brak.. Szybkie telefony w kilka miejsc, jadę po szczeniaka, z nim do schroniska, oględziny, serwis, szczepienie, odrobaczenie, chip, książęczką, potem do Tesco na Widzew - Straż dla Zwierząt ma tam akcję adopcyjną, może znajdzie dom.
Wracam, pakuję wrzaskuna nie-od-kompletu, ostatniego maluszka z 1go Maja i ocalałego z pp dymniaczka z martwica skóry i letę dalej - z wrzaskunem do Aga-lodge na dt, z dwoma pozostałymi do Ani zmienniczki. Wracam, kolejne karmienie Czarusi, i pora na obiad do rodzinki.
Ufff
Koniec na dzisiaj.
Obiadek na dworze, sloneczko, deserek, miło, przyjemnie… Wracam do siebie kontynuować lenistwo, układam się wygodnie - telefon Jolibuk5 (ten opisany przez Jolę).
No to jedziemy (z Dulencją), po drodze dzwonię do Ani Zmienniczki, by może chwilkę zaczekała, zabieramy pokancerowanego, zdążyłyśmy.
Wracamy, ponownie przygotowujemy sobie zestaw do leniuchowania - napój, coś do pogryzania - dzwoni Ela, wyszła z Makro, kociak w strasznym stanie, nie daje do siebie podejść, potrzebna łapka!!! No więc po kolejnym kursie mamy kociaka, zaklejony szkielet, brudny jak nieboskie stworzenie.
Przy okazji poznajemy kolejne karmicielki, bardzo zainteresowane tym, by posterylizować ich koty, kilkanaście - na razie mają załatwić talony, potem zobaczymy, chyba znow akcja typu weźmy się i zróbcie…
Wychodzimy z małą bidą od weta, znów telefon - Franciszkańska / Wojska Polskiego, domowa kotka w zaawansowanej ciąży, panie łapały w ręce, uciekła, siedzi w komórce…
Pojechałyśmy, poczekałyśmy, nie wyszła. Panie mają ja poobserwować, znów spróbujemy, może dziś.
Potem już tylko pranie i suszenie małej spod Makro, dawno tak brudnego kota nie widziałam…
Chyba następną niedzielę zaplanuję bardzo pracowita, może wyjdzie na odwrót
Dziś rano zawiozłam mamę z 1go Maja do p.Łucji, pójdzie na sterylkę talonową.
I jeszcze coś o czym nie pisałam – pani, która adoptowała za naszym pośrednictwem kota (od karmicielki) w czwartek zadzwoniła z alarmem - Swędów, gospodarz-pijaczek, którego sunia urodziła cztery szczeniaczki i zginęła pod samochodem. Letnicy psinki uratowali i wykarmili smoczkiem, (gospodarz chciał łopatą), teraz rozjeżdżają się, szczeniaczki zostają u pijaczyny z perspektywą łopaty… Na szybko rozesłałam wszędzie, gdzie się dało zdjęcia i informację o tych maluszkach, i wczoraj już wszystkie miały domki. Siła Internetu
PodziękowaniaNieustające dla obu Ań wetek – Ani CC i Ani zmienniczki
Dla Agnieszki i reszty ekipy ze Straży dla Zwierząt
Dla wszystkich naszych dt i tych, którzy pomagają
Dla tych. którzy zaglądają do wątku i podtrzymują nas na duchu
Dla wszystkich internautów
Dla karmicielek, które co prawda czasem przeklinam (patrz niedzielne leniuchowanie), ale w końcu pomagają zwierzakom, jak mogą
[bIlustracje[/b]Podrzutek wrzaskun z 1-go Maja – nie-od-kompletu - dt u Aga-lodge

Rodzinka z 1-go Maja - mama i trzy kociaki, które przeżyły – 24 sierpnia było ich sześć


Poharatany rudzielec od Joli Dworcowej

Chore kocię spod Makro

Reksio znaleziony przez Lucynkę - ma dom dzięki CC i Staży dla Zwierząt

Cztery szczeniaki ze Swędowa - mają domy dzięki letnikom i internatom

I jeszcze chyba piątkowy (?) połów kastacyjny p,Łucji - kocurek z Kochanowskiego
