FFA Łódź 812+542 - nowy wątek, zapraszamy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 31, 2011 18:52 Re: Łódź 812+366 - 6 kociąt i już ciężarna matka wyrzucone HELP!

a nie można popytać w tych domkach?

Alex405

 
Posty: 1600
Od: Pt lip 10, 2009 17:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 01, 2011 10:17 Re: Łódź 812+366 - 6 kociąt i już ciężarna matka wyrzucone HELP!

annskr pisze:Takie coś
Obrazek

Można
Ale co to zmieni?
Jest głodna...
Czyli nawet jeśli ma dom, to dom do .... niczego
Ostatnio edytowano Śro wrz 07, 2011 13:30 przez kalewala, łącznie edytowano 2 razy
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 01, 2011 20:28 Re: Łódź 812+366 - 6 kociąt i matka HELP! Czarusia chora..

I kastrację Sierżanta Peppera proszę dopisać :mrgreen:
ObrazekObrazekObrazek


_________________

marija

 
Posty: 2315
Od: Czw gru 28, 2006 22:44
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 01, 2011 20:52 Re: Łódź 812+366 - 6 kociąt i matka HELP! Czarusia chora..

Aniu, kciuki oczywiście trzymam. Niejadkiem jest też Mea, wszystkim kotom podstawiam talerzyk, a Meunię trzeba na kolanka i podsuwać talerzyk. Raczy zjeść trochę paszteciku Gourmed, czasem poliże sosik, poskubie trochę mięska. Ale na chorą nie wygląda, bawi się, mizia, więc na razie nie robię jej badań. Może taka jej uroda, moja Sabcia (kot-wegetarianin) w ogóle tak mnie wyszkoliła, ze cieszę się, jak wypije sosik z saszetki. Ale ona je suche i trawę, za mięsem nie przepada, ale czasem uda się ją namówić na surowego filecika z kurczaka (tak ze 2-3 kawałeczki wielkości paznokcia :D ).
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69582
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 02, 2011 11:10 Re: Łódź 812+366 - 6 kociąt i matka HELP! Czarusia chora..

Pingwin z Żeromskiego to dziewczynka. Proszę dopisać.
ObrazekObrazekObrazek


_________________

marija

 
Posty: 2315
Od: Czw gru 28, 2006 22:44
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 03, 2011 15:45 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

marija pisze:Pingwin z Żeromskiego to dziewczynka. Proszę dopisać.
Taaaa jest! Dzięki :D


Kociaki z 1go Maja

24 sierpnia dostałam wiadomość o domowej kotce i sześciu kociakach na podwórku. Czarny, dwa czarno-białe, jeden bialo-czarny, jeden biały, Pojechałyśmy tam na rekonesans 26-go. Kociaków było pięć.
Chowały się pod klapą zsypu piwnicznego lub przez otwarte drzwi piwniczne uciekały do piwnicy.
Z różnych powodów, głównie z powodu braku dt dla nich przez kilka dni nie zrobiłam nic. Teoretycznie mogłam je odwieźć do schroniska, ale nie wiedziałam, na ile są dzikie - na pewno nie do złapania ręką,

Zajrzalam tam 31 sierpnia, bo pojawiła się szansa na tymczas, chciałam „przygotować teren” pod weekendowa łapankę. Kociaki były cztery, białaska rozjechał samochód. Klapa zsypu piwnicznego zamknięta i uszczelniona tak, by koty pod nią nie weszły.

W piątek 2 września, czyli wczoraj po pracy pojechałam znów - umówić się na sobotni poranek. Mieszkańcy widzieli rano już tylko trzy kocięta, oprócz klapy zabarykadowane zostały także drzwi do piwnicy. Może został tam czwarty kociak? Wzruszenie ramion, może został, a kto go tam będzie szukać..…
Nie czekałam do rana, rozsiadłam się z klatkami do razu. Sterczałam tam do 3 rano, złapały się dwa z pożądanych kociąt, trzecie uparcie tkwi (do tej pory) pod samochodem, klatka czeka obok, mój telefon ma cała kamienica - mają dzwonić, jeśli się złapie.


W każdym razie o tej trzeciej rano zabrałam się stamtąd z dwoma 2-2,5miesiecznymi „dzikuskami”, oswojoną kocią mamą w ciąży i gratisem w postaci domowej 3-miesięcznej panny złapanej ręką, rozwrzeszczanej straszliwie. Wyszła z płaczem z piwnicy, siedziała tam zamknięta.
Nie chce siedzieć w klatce z resztą stadka, bije maluszki, syczy na dorosła kotkę. O buzia się jej nie zamyka.


Kocie życie na wolności
24 sierpnia było 6 maluszków
2 września - zostaly trzy
Podwórko zamknięte, w zasadzie przyjazne kotom, koty karmione…


Zdjęcia będą, jak odeśpię.


W tzw międzyczasie p.Basia ze Wschodniej złapała z pomocą ewy_mrau trzy koty na poniedziałkowe sterylki, łapią dalej.
Dwa przekładałam z klatek do kontenerów, znów mam spuchnięty i sztywny kciuk, zębate stworki…
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 03, 2011 23:11 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

Tak Aniu, to jest właśnie kocie "życie na wolności", które niektórzy ludzie oferują przy okazji adopcji jako "dom". :( Tydzień - i nie ma połowy kociąt. Strasznie to smutne, chociaż tym trzem może uda Ci się pomóc...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69582
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 04, 2011 15:32 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

Wiem od Ani, że trzeci maluszek się złapał. Cóż, miały szczęście te maluchy, że nie podzieliły losu swego rodzeństwa...
Ale kociaków i tak jest 4, bo jednego "dobrzy ludzie" podrzucili. :evil: Oswojony, domowy, malutki...

Jola Dworcowa dzis na sygnale wiozła do lecznicy prawie rodzącą kotkę, którą spotkała gdzieś na Tuwima. Polazła tam, bo ktoś powiedział, że błąka się tam mały rudy kociak. Kociaka nie było, była rodząca, poza nią Jola widziała jeszcze 4 koty, jeden z nich to na pewno kocur, reszta nie wiadomo.
Po zabiegu Jola musi tę kotkę zabrać do domu - będzie miała nr 23... chyba że coś się w międzyczasie wyadoptuje (oby!!!).
Wczoraj jak wracała z dworca widziała w 2 miejscach kociaki, w jednym kociak strasznie płakał, w drugim kociaków bylo kilka. Czy ten potok kociaków nigdy się nie skończy?

Ku pokrzepieniu serc - historyjka o kotach i szczurach.
Pani Ewa, która pomaga mi na Wólczańskiej 21 miała krótko na tymczasie Cezarego, ale po jego powrocie z nieudanej adopcji nie mogła go juz zabrać, bo obiecała kuzynowi przetrzymać psy. No, ale psów jeszcze nie było, a Cezarego już nie było, a że natura nie znosi próżni, więc w mieszkaniu Ewy pojawiły się... szczury. Ewa wróciła wieczorem do domu - patrzy - a tu szczur! W drugim koącie - następny, jeszcze jeden lezie przez pokój, kolejny siedzi na łóżku... Przerażona wybiegła na podwórze, gdzie na szczęscie siedziała na samochodzie Kicia, domowa wysterylizowana kotka, która od roku mieszka na tym podwórku. Kiedyś Ewa wzięła Dixi do domu i było fajnie, ale kotka obsikała fotele i zaczęła drapać kanapę, więc Ewa ją wyeksmitowała, na co Kicia się obraziła i przestała do niej podchodzić. No, ale teraz na szczęscie były juz znowu w dobrych stosunkach, więc Ewa zdołała namówić Kicię, żeby dała się zaprosić do zaszczurzonego mieszkania. I oto stał się cud - tylko kotka pojawiła się w mieszkaniu, a po szczurach nie pozostał nawet ślad. Jakie szczury? Chyba coś się Ewie przywidziało... :twisted:
Ewa cała szczęsliwa hołubi teraz kotkę i strasznie się cieszy, że malutka z nią śpi :1luvu: :ryk:
Niestety, mieszkanie jest na parterze, Ewa nie chce założyć siatki (mimo mojego przekonywania), więc kotka będzie "wychodząca", ale myślę, że Ewa będzie się starała mieć ją jak najczęściej w domu. :twisted:
Myślę, że taką opowiastkę warto znac i powtarzać wszystkim niechetnym - oby ich też szczury nawiedziły :twisted:

Edit: w tym samym miejscu, Tuwima 15, Jola siedzi właśnie z kolejną kotką, miziastą i domową, kotka ma poharatany ogon, nie chce jeśc, chyba ma gorączkę. To może być mama tego rudego kociaka, bo też ma rude plamki. Zadzwoniłam niesmiało do annskr (niesmiało, bo wiem, że jeździ dziś w kocich sprawach od 6 rano :oops: , a w końcu jest niedziela, kazdy by chciał odpocząc...), powiedziała, że juz jedzie...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69582
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 04, 2011 16:35 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

Już w lecznicy. Kotka okazała się kocurem, pieknym biało-rudym, miziastym, tylko ma ogon obdarty ze skóry... :(
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69582
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 9:31 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

A tu jeszcze przygody dite, która wiozła Jolę dworcową do lecznicy z tą pierwszą, "rodzącą" kotką:
Nie zrobiłam żadnych nowych zdjęć. Muszę się wytłumaczyć, dlaczego. Otóż jakieś pół godziny przed planowanym wyjściem do Joli zadzwoniła do mnie sama Jola z radosną nowiną, że stoi na ulicy z ciężarną kotką na rękach, a kotka właśnie zaczyna rodzić, zabrałam co prawda aparat, ale w tej sytuacji priorytetem było zawieźć ją na sygnale do lecznicy. Co ciekawe, Jola znalazła kotkę tuż obok pełnych miseczek z kocią karmą, więc ktoś tam koty karmi, i trochę nie halo, że nie zauważył takiej brzuchatej koteczki. Bez komentarza. Zdążyłyśmy.

Zostawiłam Jolę z kotką w lecznicy, skąd miała pojechać do jolabuk5, gdzie się umówiłyśmy za pół godziny, bo ja musiałam spotkać się z ludźmi, którzy przygarnęli ode mnie pieska, długa i całkiem inna historia. Pędzę sobie ulicą Tamka, w stronę Pomorskiej, przede mną beema nagle hamuje, ale tak jakoś dziwnie, bo zjeżdża na lewy pas i staje skosem, widzę powód, hamuję skosem na prawo i wyskakujemy z samochodów.

Na środku ulicy małe się drze, na szczęście gość w beemie zachował się znakomicie, bo nie tylko nie przejechał gluta, ale i zatamował ruch innych samochodów, dobra robota Małe biegało na oślep, w totalnym chaosie, w lewo, w prawo, pod samochód, wszyscy rzuciliśmy się do łapania: kierowca, pasażerowie + przechodnie i ja.

Kot wiał na oślep, powód - całe oczy zaklejone ropą. Jak już złapałam, a muszę się pochwalić, że mam oba kolana pozającu fest, to tylko spojrzałam na te sklejone ropą oczy, westchnęłam i od razu wrzuciłam do samochodu. W tym miejscu się zaczęły prawdziwe kłopoty. Bo dosłownie >>wrzuciłam<< ponieważ kotka Joli z moim transporterem została w lecznicy, nie miałam naczynia na kota, założyłam, że jak się małe schowało pod siedzeniem pasażera, to się stamtąd nie ruszy do końca podróży. Błąd.

Spotkałam się z ludźmi, do których jechałam, na parkingu, na sekund pięć, tylko po to, żeby powiedzieć, że małe, chore, muszę jechać do weta i przepraszam. Wsiadam do samochodu a tu się okazuje, że Błąd się wcisnął przez szparę i wszedł pod kokpit, a ja zdębiałam słysząc miałczenie za tylną ścianą schowka. W panice otwieramy maskę, żeby sprawdzić, czy się tam nie przecisnął, w panice oczywiście nie wiem JAK się otwiera maskę, przeklinam samochód, że świnia jedna, przeklinam siebie, żem blondynka.

W skrócie, po upewnieniu się, że z wnętrza nie ma przejścia do zewnętrza, siedziałam jak głupia pół godziny w zamkniętym samochodzie, miałcząc jak kocia mama, lub czając się w kompletnej ciszy. Bo doszłam do wniosku, że skoro na środku ulicy szukało mamy, jest głodne i wciąż nawołuje, to za chwilę znów wyruszy na jej poszukiwanie. Na całkiem wszelki wypadek znalazłam też telefon do mechanika, żeby rozkręcić kokpit Jak tylko mikro kawałek kota wysunął się obok pedału, pochwyciłam i zapakowałam do pudełka po butach (w międzyczasie przyniesionego z domu przed dobrą duszę).

Pojechałam do przychodni, gdzie zostawiłam małe bure w szpitaliku. Ma 5 tygodni, chyba dziewczynka. Następnie już tylko zrobiłam delikatne mycie "posłanych" dywaników samochodowych, odwiozłam jeszcze Jolę z worem karmy do domu i już była taka godzina, że musiałam pojechać do siebie pomieszkać.

Sorki, ale nowe zdjęcia ode mnie będą dopiero w przyszłym tygodniu, jutro postaram się wrzucić fotki Mrusi, jeszcze z poprzedniej sesji.
Jola sama zrobiła kilka zdjęć Garfieldowi, których nie widziałam na dużym ekranie, ale mam nadzieję, że dobrze wyszły i nadają się do ogłoszeń, bo to fajowy rudy kot jest, który szuka domu wychodzącego.

Wyjaśniłam, że słodziak różowy, czyli Mikuś ma 2,5 roku, zaraz tę informację poprawię w treści postu na Jego temat.


viewtopic.php?f=1&t=98304&start=795
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69582
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 11:58 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

Miło to czytać i pocieszać się, że nie tylko ja jestem wariatką…

Bo po piątkowo-sobotniej nocy przesiedzianej na cudzym podwórku i sobocie - latanie po wetach, praca i takie tam - w niedzielę planowałam odespać, gnić w łóżku do południa, pójść na rodziny obiad, zalec przed TV i bezmyślnie się pogapić, też przysypiając.

Z tą 6 rano Jolabuk5 przesadziła, telefon zadzwonił o 6.45 - przepraszam że tak wcześnie, ale ten kociak się złapał i strasznie płacze… Wyskok z łóżka, kuwetki (śniadanie dostaniecie później, nie miauczeć!!), szybki prysznic, kurs, kociak z klatką do samochodu, wracam. Kuwetki cd, śniadanie (kocie, moje może potem), kroplówa i karmienie Czarusi, telefon od Lucynki. Znalazła trzy dni wcześniej szczeniaka, z Elą oblepiły cale osiedle ogłoszeniami, nikt się nie zgłosił, pewnie wyrzucony. No i musi zaraz zniknąć, bo dzieciaki podrzucają jej swoje koty, koty Lucynkowe biją szczeniaka, z dwoma psami i 9 kotami (własne, tymczasy dzieciowe) nie da sobie rady, musi je izolować, pomieszczeń brak.. Szybkie telefony w kilka miejsc, jadę po szczeniaka, z nim do schroniska, oględziny, serwis, szczepienie, odrobaczenie, chip, książęczką, potem do Tesco na Widzew - Straż dla Zwierząt ma tam akcję adopcyjną, może znajdzie dom.
Wracam, pakuję wrzaskuna nie-od-kompletu, ostatniego maluszka z 1go Maja i ocalałego z pp dymniaczka z martwica skóry i letę dalej - z wrzaskunem do Aga-lodge na dt, z dwoma pozostałymi do Ani zmienniczki. Wracam, kolejne karmienie Czarusi, i pora na obiad do rodzinki.

Ufff
Koniec na dzisiaj.

Obiadek na dworze, sloneczko, deserek, miło, przyjemnie… Wracam do siebie kontynuować lenistwo, układam się wygodnie - telefon Jolibuk5 (ten opisany przez Jolę).
No to jedziemy (z Dulencją), po drodze dzwonię do Ani Zmienniczki, by może chwilkę zaczekała, zabieramy pokancerowanego, zdążyłyśmy.

Wracamy, ponownie przygotowujemy sobie zestaw do leniuchowania - napój, coś do pogryzania - dzwoni Ela, wyszła z Makro, kociak w strasznym stanie, nie daje do siebie podejść, potrzebna łapka!!! No więc po kolejnym kursie mamy kociaka, zaklejony szkielet, brudny jak nieboskie stworzenie.

Przy okazji poznajemy kolejne karmicielki, bardzo zainteresowane tym, by posterylizować ich koty, kilkanaście - na razie mają załatwić talony, potem zobaczymy, chyba znow akcja typu weźmy się i zróbcie…


Wychodzimy z małą bidą od weta, znów telefon - Franciszkańska / Wojska Polskiego, domowa kotka w zaawansowanej ciąży, panie łapały w ręce, uciekła, siedzi w komórce…
Pojechałyśmy, poczekałyśmy, nie wyszła. Panie mają ja poobserwować, znów spróbujemy, może dziś.

Potem już tylko pranie i suszenie małej spod Makro, dawno tak brudnego kota nie widziałam…


Chyba następną niedzielę zaplanuję bardzo pracowita, może wyjdzie na odwrót :roll: :roll:


Dziś rano zawiozłam mamę z 1go Maja do p.Łucji, pójdzie na sterylkę talonową.


I jeszcze coś o czym nie pisałam – pani, która adoptowała za naszym pośrednictwem kota (od karmicielki) w czwartek zadzwoniła z alarmem - Swędów, gospodarz-pijaczek, którego sunia urodziła cztery szczeniaczki i zginęła pod samochodem. Letnicy psinki uratowali i wykarmili smoczkiem, (gospodarz chciał łopatą), teraz rozjeżdżają się, szczeniaczki zostają u pijaczyny z perspektywą łopaty… Na szybko rozesłałam wszędzie, gdzie się dało zdjęcia i informację o tych maluszkach, i wczoraj już wszystkie miały domki. Siła Internetu



Podziękowania
Nieustające dla obu Ań wetek – Ani CC i Ani zmienniczki
Dla Agnieszki i reszty ekipy ze Straży dla Zwierząt
Dla wszystkich naszych dt i tych, którzy pomagają
Dla tych. którzy zaglądają do wątku i podtrzymują nas na duchu
Dla wszystkich internautów
Dla karmicielek, które co prawda czasem przeklinam (patrz niedzielne leniuchowanie), ale w końcu pomagają zwierzakom, jak mogą



[bIlustracje[/b]

Podrzutek wrzaskun z 1-go Maja – nie-od-kompletu - dt u Aga-lodge

Obrazek


Rodzinka z 1-go Maja - mama i trzy kociaki, które przeżyły – 24 sierpnia było ich sześć

Obrazek Obrazek ObrazekObrazek


Poharatany rudzielec od Joli Dworcowej

Obrazek Obrazek


Chore kocię spod Makro

Obrazek Obrazek


Reksio znaleziony przez Lucynkę - ma dom dzięki CC i Staży dla Zwierząt

Obrazek


Cztery szczeniaki ze Swędowa - mają domy dzięki letnikom i internatom

Obrazek


I jeszcze chyba piątkowy (?) połów kastacyjny p,Łucji - kocurek z Kochanowskiego

Obrazek
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 12:50 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

[quote="annskr"]Miło to czytać i pocieszać się, że nie tylko ja jestem wariatką…



...mrrr!
acha, dopisz proszę 4 szt. Wschodnia 59
płeć podam później
...mrrr!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 13:19 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

ewa_mrau pisze:...mrrr!
acha, dopisz proszę 4 szt. Wschodnia 59
płeć podam później
...mrrr!

Dopiszę :)
Jak podasz płeć :)
dzielę na sterylki i kastacje :)

Opis akcji dasz? Bo ja tylko we fragmencie się udzieliłam :oops:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 13:35 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

annskr pisze:
ewa_mrau pisze:...mrrr!
acha, dopisz proszę 4 szt. Wschodnia 59
płeć podam później
...mrrr!

Dopiszę :)
Jak podasz płeć :)
dzielę na sterylki i kastacje :)

Opis akcji dasz? Bo ja tylko we fragmencie się udzieliłam :oops:


...no nie wiem...
no bo wiesz, to Pani...
chyba, że zmienię dane
ok, napiszę
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 05, 2011 14:04 Re: Łódź 812+366 - 1go Maja kocia wolność - żyje 50% kociąt :((

Wschodnia ileś tam...
sobota 3 września 2011 r.

akcja była przygotowywana od dawna przez Panią...
i Pani sama akcją kierowała (znaczy: łapała)...
...Pani jest bardzo operatywna
...Pani powiedziała, że nie chce on nas żadnej pomocy
...Pani poradziłaby sobie sama, ale nie bardzo umiała przepakować koty do kontenerów
pierwszego kota ansk przełożyła łapką (znaczy: ręką bardzo już podrapaną)
drugiego już normalnie
potem jeszcze dwa
potem Pani poradziła sobie sama
w sumie złapało się tam 5 kociaków - podrostków (matki i ojcowie są już wycięci)
(co razem, ze złapanym wcześniej przez mariję i przeze mnie na podwórku obok, daje 6 szt.)
jeden będzie mijauł usunięte oko
drugi ma koci katar, więc zabieg będzie trochę później
Pani z drugą Panią bardzo dbają o swoje koty
może czasami jest trochę trudno się z nimi dogadać, ale przynajmniej nie dzwonią i nie żądają pomocy
a tak na marginesie, to myślałam, że nie spotkam już większego "kociego wielepa" ode mnie
...a jednak...
dla nie wtajemniczonych słowo wielep jest skrótem od wie lepiej
to tak skrótowo, bez szczegółów i zdjęć bo "reportera przy tym nie było"
...mrrr!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: bilol, Jura, puszatek i 73 gości