[quote="mpacz78":219hdhra]:cry: Naprawdę nie wiedziałam, że Fuksia tak bardzo przeżyje zmianę miejsca, że to będzie taki stres dla niej

wydawało mi się, że jest takim bezstresowym kotem, no właśnie wydawało się, a koty potrafią być takie delikatne...[/quote:219hdhra]
Moniko - to nie tak, że sam stres jest winny takiej skali choroby.
To raczej kwestia nawarstwiania się pewnych problemów najprawdopodobniej od momentu znalezienia Fuksji. To na pewno nie tak, że przywiozłaś ją do mnie i to spowodowało krach. Najprawdopodobniej gdyby Fuksja została u Was, odwlekło by się to tylko nieco w czasie.
Toksemia o takich skutkach nie rozwija się w ciągu tygodnia. Do wczoraj jeszcze Fuksja jadła i wypróżniała się wg mnie - wystarczająco. Najwyraźniej było to za mało w stosunku do tego, co powinno opuszczać jej organizm. W pewnym momencie organizm Fuksji przestał sobie radzić z nagromadzonymi toksynami.
I na pewno nie jest to Twoją winą, że się posypało akurat teraz. Gdyby posypało się u Ciebie, najprawdopodobniej po powrocie z pracy nie miałabyś co zbierać. Ja mogłam - dzięki Asi - zareagować w miarę szybko. I taki w gruncie rzeczy był cel przywozu Fuksji do mnie - żeby miał na nią oko ktoś, kto nie musi spędzać tyle czasu poza domem.