Ależ żeście napisały dużo... Dwa dni bez forum i nie nadążam

lusesita pisze:nalewkę walerianową?? pierwsze słyszę

w życiu nie dałabym kocie alkoholu!! no, chyba że bardzo by prosiła

NO tak, przypominam, że to mogą czytać dzieci
monia3a pisze:Moja biała koteczka dała się wziąć na ręce pierwszy raz

Oj, to było do przewidzenia. Przecież jesteś super treserem
Spytam jeszcze - czy białe kicie słyszą? Ostatnio wśród Therionków był jeden słyszący a jednen nie
Czarnulka - co do Twoich zdolności treserskich to wiadomo - tygrysisko czułoby się oniesmielone. Popisowny dumer z wyciąganiem z klatki czarnego Niewodniczka był niezły. Stworzenie wyło i się wiło ale płeć twardo została sprawdzona

MalgorzataJ pisze:Ale niestety ....nie jest tak wesoło, przyuważyłam kolejną kicię (koło szczeliny bloku na osiedlu ) z chorą łapką tzn. trzyma cały czas łapkę podniesioną, nie może na nią stawać - i niestety trzeba by było bliżej się nią zainteresować. Co się dzieje, przecież nie rozgladam sie wcale...

no cóż, niestety taki los. Ja też się NIE ROZGLĄDAM i co? Siara.
Luspa - jakoś tak ostatnio ciężko z klatkami. Ale jeśłi nadal potrzebna to się rozejrzę. Co do choróbstwa - koty można szczepić rzadziej niż co roku. 2 lata przerwy też są jeszcze bezpieczne. Jeśli kota była szczepiona to nie ma powodów do niepokoju... A dzieciaczki masz śliczne

Jeśli kocia mama w ciąży to trza łapać szybciutko.
Daj tylko znać kiedy, pomyślimy o jakimś kocim taxi.
janna019 pisze:Odpowiedź na moje pytanie jest bardzo prosta, są tylko dwie możliwości: Tak lub Nie. Odpowiedź jest istotna, przynajmniej dla mnie, ponieważ to ja odbieram na dyżurach telefony od ludzi proszących o pomoc dla kotów.
Transportery są potrzebne pani z Zielonogórskiej, z którą rozmawiałaś. Umówiła dwie sterylki, koty złapie sama, tylko nie ma w czym ich zanieść do weta. Czasem sama dobra rada to za mało. Skoro pani jest na tyle operatywna żeby poradzić sobie ze sterylkami bezdomniaków to chyba można jej wypożyczyć transportery?
Ps. W dalszym ciągu czekam na twoją odpowiedź. Tu nie chodzi o mnie, tu chodzi o potrzebujące koty.
A czy ja napisałam że transporterów nie bedzie? Napisałam, że muszę je skombinować bo większość jest w ludziach i ciężko pracuje.
Jeśli
Jania się zgodzi to jej transporter do XMOnikiX i jeden od Uli 1969. I pojawią się w pon w TOZie.
janna019 pisze:Ja również podziwiam Agatę za to co jej się udało zrobić przy pomocy TOZu.
Nie chodzi o podziwianie i roztrząsanie co jest przy pomocy TOZu a co nie. (ale
Iza i Szałwia dzięki za spostrzeżenia
Na 1 interwencję zgłoszoną oficjalnie na dyżurze przypada przynajmniej 10 zgłoszonych indywidualnie przez lecznice lub po prostu "ktoś sobie znalazł numer gdzieś tam" . Jak leży zwierzak po wypadku to nie da się komuś powiedzieć żeby poczekał do dyżuru lub się nagrał na sekretarkę. I nie ma tak, że nic nie robimy - mój spis interwencji (na którego mam zgodę Iwony) zawiera ok 40 stron czcionką 6 (do sierpnia) gdyż niestety dopiero w WOLNEJ CHWILI będę mogła spisać resztę. Codziennie jest przynajmniej kilka telefonów z którymi trzeba się uporać. Poza tym sesje foto, obrobienie zdjęć, odpisanie na maile osób które "znalazły kotka, zgubiły kotka, chcą coś zrobić z kotkiem" to zajęcie dla dwóch osób codziennie na całe wieczór.
janna019 pisze:Styl mam konkretny i rzeczowy. Jeśli w grę wchodzi dobro zwierząt bywam niemiła dla ludzi.
Co do tonu Twojej wypowiedzi, faktycznie, odbiega nieco od przyjętego w tym wątku.
Dziewczyny poświęcają własny czas i energię, i robią to DOBROWOLNIE. Nie da się zmusić nikogo do pomocy. I trzeba zrozumieć jeśli ktoś w danym momencie odmówi i nie można się za to obrażać - każdy ma swoje życie.
Zawsze uważałam, że bycie miłym dla ludzi (nawet jeśli ponoszą nerwy) jest lepszym wyjściem niż wchodzenie w otwarty konflikt. Bo właśnie wtedy cierpią na tym zwierzęta...
Jania ma rację - konflikty nie zmienią niczego na lepsze.
Oto przykład- pani sprzed kilku dni, która "nie wyobraża sobie kota w bloku" - na balkonie 5 kociaków 6 mcy. Prawie się pokłóciłyśmy i naprawdę miałam ochotę rzucić słuchawką bo padły standardowe teksty - "wy od tego jesteście""ja nie mam zamiaru się tym zajmować" "zabiorę teraz miski i się wyniosą". Ale się nie pokłóciłam. Pani wczoraj zadzwoniła, przeprosiła, powiedziała, ze przemyślała sprawę i prosi o transporter i klatkę. Co się da oswoić to do adopcji, co nie to do sterylki i wypuszczenia. Czasem warto nie dać się ponieść nerwom.jania pisze:
Ale - niestety - nie mam możliwości powiedzieć, bo mnie nikt z TOZ-u nie słucha .
Zapewne jestem zbyteczna, choć składki opłacone mam na bieżąco.
Zgoda buduje, niezgoda - ....
Janiu, no przecież wiesz. Jesteś NIEZBĘDNA. nie tylko swoim głodomorom,ale też obecnym (przeszłym i przyszłym) mieszkańcom twojego kotkowa. Poza tym według moich obliczeń z twojej gościnności skorzystało grubo ponad 80 kotów najróżniejszych i dzięki Tobie zyskały szansę na lepszy los.
Marlenuś- no oczywiście, ze chciałam. Kotka znalazłam

tj stada kotków. I tak myślałam, że CI pewnie smutno bez kotka...
W piatek wieczorkiem
Lusesita skorzystała z darmowej siłowni.

Jako, że kicia Kandydatka z KaKAdu znalazła dom (a jak jestem oczywiście panikarz) to pomyślałam, że byłoby fajnie wysmażyć klatkę. Tylko weź i wysmaż jak jesteś akurat w Gdańsku

Na szczęście Lusesita pełna zapału i przy wykorzystaniu mięśni swojego mężczyzny ową klatkę zawiozła. W sobotę natomiast odwiozła. A jest co nosić
Wczoraj
Czarnulka robiła ofiarnie za kocie taxi. A mianowicie za taxi Seniorka. Pojechała do pani, wykastrowała

i zawiozła na agroturystyke. W drodze powrotnej natomiast zabrała kociaki na wymianę za Seniorka. Szczegół, że kociaki zrobiły się 3 a nie dwa

W każdym razie przemiłe stado dotarło do mnie i ... od razu poszło spać. Bidki, pewnie zimno im bylo w pupki i jak tylko zrobiło się ciepło to się wyluzowały

W każdym razie w przerwie między fryzjerem a robieniem twarzy (wesele siostry) zostały wyprane i umieszczone w klateczce. Piękności. Fotki będą jak nadworny fotograf wyciągnie
