.....
Nie znam się na psach, nigdy nie byłam "psiarą" i nigdy nie chciałam mieć psa (nawet jako dziecko). Mimo to podczas wizyty w Boguszycach chciałabym ich zabrać co najmniej kilkadziesiąt - ale które? Te najmłodsze, żeby nie rosły i żyły w tym czyśccu? Najpiękniejsze, które mają największe szanse na adopcje? Czy te najstarsze, zasługujące na odrobinę miłości i dobrego traktowania chociaż pod koniec swojego życia? A może te najbardziej chore, bez nadziei w oczach, które czekają już tylko na śmierć w tym syfie? Czy te najzwyklejsze, ani stare ani młode, nie chore i nie zdrowe?...
Cieszy mnie każdy zabrany stamtąd zwierzak, ale tam zostało całe morze, ocean smutku

[/quote]
I mnie cieszy każdy zabrany...
Czasem już nie wiem co myśleć... Czy to brak organizacji, czy też możliwości...
Wiesz Jano - wbrew pozorom - kociny często są droższe w leczeniu, ale gabarytowo i pod względem przystosowania do grupy - łatwiejsze.
Z psami jest trudno. Pięć, sześć zabranych kociaków = 1 pies... Potrzeby - bardzo różne... I w tym cały problem.
Ja jestem wciąż pod wrażeniem organizacji na Miau. To właśnie tak wg. mnie powinna wyglądać pomoc dla zwierząt.
Dlaczego przyjaciele psów, czyli Dogo nie pomaga tak jak mieliście pojęcie, że powinno...
Jedyne usprawiedliwienie dla mnie jest takie, że Dogo jest już mocno zapchane tymczasami... Były ostatnio dwie akcje wyciągania psów ze schronisk - podobnych do tego...
Zapewne to jest przyczyną... Inne powody mogę podać jedynie na PW.
Wiem, że w planach było zabranie kaukaski... Nie wiem jeszcze jak z realizacją.
Mogę też służyć tel. do potencjalnych DS zainteresowanych małym amstaffem.