Lilutkowo to my.I tymczasy. Maksiu ma nowotwór, Lili astmę:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 24, 2012 22:21 Re: Moje koty...moja miłość.I nowa bieda.Dwie biedy!Alusia c

rozmawiałam dzisiaj z Wiesią... z Alusią jest niedobrze :cry: trzymajcie kciuki bardzo mocno - napewno się przydadzą w tej chwili
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Sob lis 24, 2012 22:45 Re: Moje koty...moja miłość.I nowa bieda.Dwie biedy!Alusia c

:(

Alusiu, kocinko nie poddawaj się :ok: :ok:
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Sob lis 24, 2012 23:55 Re: Moje koty...moja miłość.I nowa bieda.Dwie biedy!Alusia c

Alusia waży 2,4kg, trudno jej ustać na nóżkach, w nocy nie może spać :cry: nie jest dobrze, naprawdę...
wetka powiedziała, że to zapalenie jelit, dostaje steryd... Wiesia zauważyła, że chyba jest jeszcze jakiś problem z sikaniem, jutro odda siu do badania. W zasadzie mówiła, że chyba wetka nie do końca wie co się dzieje. mam nadzieję, że nie będzie miała mi za złe tych donosów :oops: )
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Nie lis 25, 2012 0:08 Re: Moje koty...moja miłość.I nowa bieda.Dwie biedy!Alusia c

Alusiu :( ..........trzymaj się koteczko i wracaj do zdrowia :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Wto lis 27, 2012 20:45 Re: Moje koty...moja miłość.I nowa bieda.Dwie biedy!Alusia c

:( smutne wieści
ciepłych myśli i wiary, że będzie dobrze - przesyłamy z Łodzi milion ton
Rudiś-grubiś paczy właśnie na monitor i dołącza się :ok:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 28, 2012 10:49 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU ((

Alusia umarła........................ :crying: :crying: :crying: :crying:

nie jestem w stanie pisać....... i nie mam już łez........
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Śro lis 28, 2012 10:55 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

Zuziu, tak strasznie mi przykro :cry:
Współczuję Ci bardzo ...

Alusiu, koteńko śpij spokojnie [*]
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Śro lis 28, 2012 11:33 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

:(
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lis 28, 2012 11:46 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

tak mi przykro :cry: oby Alusi było lepiej tam, gdzie jest teraz :cry:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Śro lis 28, 2012 13:24 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

Przytulam z całego serca :cry: :cry: :cry:
Alusiu, śpij spokojnie [']['][']

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 28, 2012 17:36 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

Co za wieści :( :( :( :( :( .................
Nie wiem co napisać :placz:

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Czw lis 29, 2012 8:23 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

Zamieszczam film o Lili, który zrobiłam za zgodą Zuzi96
http://www.youtube.com/watch?v=dHaPKjv6vwI&feature=plcp

wiem, że żadne to pocieszenie, ale może jednak... :(
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Czw lis 29, 2012 10:58 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

Nie radzę sobie... :crying: :crying: :crying: tak bardzo boli... :crying: :crying: :crying:

Alusiu, dlaczego??? Dlaczego musiałaś odejść? przecież tutaj jest Twój dom, Twoje łóżko, Twoje podusie, Twoje kolana i to wszystko co tak bardzo kochałaś..............

Choroba Alusi zaczęła się jeszcze w październiku, przestała jeść, chudła. Początkowo było podejrzenie stanu zapalnego dziąseł, planowany był zabieg czyszczenia zębów, przed którym zrobiliśmy badania i wyszły podwyższone parametry nerkowe. Zaczęło się leczenie nerek, codzienne kroplówki (Alusia zawsze dużo piła, dlatego często robiłam jej badania krwi, też pod kątem cukrzycy, zawsze miała dobre wyniki). Ale Alusia dalej chudła, nie chciała jeść, karmiłam ją strzykawką. Na początku listopada miał być zabieg, ale była za słaba, więc znowu kroplówki wzmacniające, diagnoza zapalenie jelit, a nawet podejrzenie chłoniaka jelit, w którego ja nie wierzyłam, wierzyłam, że będzie jeszcze dobrze. W międzyczasie Alusia dostawała antybiotyk, dziąsła się zagoiły, ale ona dalej nie jadła. Ostatnio była na Peritolu, zaczęła troszkę jeść, taką miałam nadzieję, że jakoś załapała to jedzenie, była jeszcze nadzieja. Ale nadzieja była złudna, była taka huśtawka, jak jeden dzień był lepszy, to kolejny zły. Byłam z nią na konsultacji jeszcze u dwóch weterynarzy, nie byli w stanie pomóc.
Alusi zaczęły wysiadać organy wewnętrzne, jelita nie pracowały. Dzień wcześniej było ratowanie życia, okazało się, że Alusia jest zatkana złogami kałowymi i jeżeli nie zrobi kupy, to musi być otwierana inaczej umrze. Otwieranie w jej stanie znaczyło też jedno. Lewatywa, intensywne nawadnianie, leki i ogromne wysiłki weta doprowadziły do tego, że wyszło z niej to świństwo, wydawało nam się, że teraz będzie lepiej.

Ale nie było... noc była straszna i już wiedziałam, że cudu nie będzie. Że nie mamy już żadnych szans, że nie mam prawa przedłużać jej cierpienia, że dowodem mojej wielkiej miłości będzie już tylko podjęcie tej najtrudniejszej decyzji. Całą noc nosiłam ją na rękach, moja ukochana koteczka powoli odchodziła.

Umarła na moich rękach, wtulona we mnie, tak jak zawsze się tuliła. Umarła spokojnie.
Wcześniej pożegnałyśmy się, poprosiłam Zuzię, żeby wyszła po Alusię, żeby wzięła ją za łapkę i poprowadziła tam, gdzie nie ma już bólu i cierpienia. I żeby czekały tam obie na mnie, ja kiedyś do nich przyjdę...

Wiem, że moja ukochana Alusia już nie cierpi..... tylko dlaczego to tak potwornie boli??? :crying: :crying: :crying:
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Czw lis 29, 2012 15:02 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

Bardzo, bardzo współczuję straty. Ja też w tym roku straciłam już 2 ukochane koty. :cry:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw lis 29, 2012 17:59 Re: Moje koty...moja miłość. Moja miłość umarła....ALUSIU!((

Odejścia są okropne i wiem jak bolą... :( Na to nie ma lekarstwa... albo jest jedno - czas... choć boleć chyba nigdy nie przestanie, a jedynie uczymy się dawać z nim radę :(
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ania0312, Google [Bot] i 44 gości