Aia pisze:/.../ wczorajsze zdjęcia z lecznicy prawie z żadnego nie jestem zadowolona :evil: w półmroku i świetle żarówkowym mój aparat wogóle sie nie spisuje :( rozmazane, niewyraźne, nie może złapać ostrości :?
a przy fleszu zdjęcia kotów wygladają okropnie i upiornie (co na ogłoszenia adopcyjne się wogóle nie nadają) /.../ [/size]
Pozdrawiam Aia
Lekarstwo na flesz to taka karteczka z bialego pergaminowego papieru albo przebitki, wielkosc jak szybka lampy (+/- jak pudelko zapalek),
zalezy od aparatu, jesli masz kompakt, to szybka lampy jest pewnie bardzo mala; przykleja sie te karteczke lepcem (jak sie da, to takim 3M, odklejalnym) do frontu aparatu, w takim miejscu zeby nie zaslaniala swiatlomierza itp, a zeby wlasnie zaslaniala lampe.
Ja przyklejam dolny brzeg karteczki nad obiektywem, tam nic nie ma a slad kleju latwo sczyscic. Jak potrzebna pelna moc flesza, to odchylam karteczke ktoryms palcem. Fotografowie maja tzw. blendy, jak sie tego nie ma, to MZ wystarczy ten papier. Dziala super, koty nie maja zarzacych sie oczu i nie sa oslepiane, moge doswietlac zdjecia
w ciemniejszych pomieszczeniach i nie sa przepalone.
Stosuje to od kiedy mam cyfre, czyli od 2003.
zo