Dorcia spieszę donieść ,że mała ClariTinka ma się względnie ok.Zamartwiałam się o nią bo maleńka jak wróbelek,niejedząca,apatyczna i mimo podawanego codziennie antybiotyku,karmienia i nawadniania nic a nic się nie polepszała.W piątek późnym wieczorem Jopop po konsultacji z wetem zaleciła rtg.A w sobotę rano mała uśpiła moją czujność bo pierwszy ras sama podeszła do miski i zaczęła sobie urządzać nieporadne spacerki po klatce.Alarm rtg został więc odwołany.Ale raz zasiane ziarno niepokoju kiełkowało jak zaczarowana fasola,nie spuszczałam z niej oka,analizowałam każdy ruch,liczyłam oddechy i ....stwierdziłam ,że nie zasnę dopóki nie wyjaśnię co jest przyczyną zahamowania rozwoju.2 godziny w kolejce(kicia "pod cycem

)i .....już wiemy-cholerne zapalenie płuc.Nowy wenflon,nowy antybiotyk.Chyba trafiony bo maleńka je juz sama, z apetytem.Wolniej niż bracia i siostry,mniej ale sama.Musze pilnować bo zbóje wciągają (jak to smoki) z prędkością światła i traktują małą jak powietrze.
Dziś po raz pierwszy pomyślałam ,ze małej NA PEWNO sie uda.Warunkiem jest jednak pilne znalezienie domu! Ona potrzebuje spokoju i troski skupionej tylko na niej a ja w moim mini szpitaliku domowym na pewno nie mogę jej tego dać

Sześciogłowy ma tylko tydzień na pobyt u mnie! Czarna rozpacz mnie ogarnia jak pomyślę co będzie jeśli nie znajdą się do tego czasu domy.....