» Pon gru 05, 2011 18:01
Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze
Witam.
Przyznaje, że nie przeczytałam całego tematu, więc nie wiem, czy ktoś w tej kwestii dodał swoje trzy grosze, ale do rzeczy.
Dzień I:
4 dni temu moja kotka zaczyna wymiotować pomarańczową pianą. Cuchnące biegunki, osowiałość, nie je, chowa się po kątach, ma syndrom "zwisającej nad miską głowy", jakby chciała się napić, a nie była w stanie.
Kot ma 7 miesięcy i jest totalnie nie wychodzący! Nie ma kontaktu z innymi zwierzakami. Stąd podejrzenie zatrucia.
Kot ma braciszka. Braciszek zdrowy, co pozwalało mi wierzyć, że to "tylko" zatrucie.
Natychmiastowa wizyta u weta- podskórne płyny, lek przeciwwymiotny i delikatny antybiotyk.
Dzień 2:
Wymioty są żółte, spienione, kał z krwią. Kot w coraz gorszym stanie, nie reaguje. Zmiana weta.
Weterynarz od raza rzuca podejrzenie panleukopenii. Kot dostaje silniejszy antybiotyk, witaminy, kroplówkę. Stan się nie poprawia. W morfologii leukocyty- uwaga- w granicy jednego, marnego tysiąca.
Dzień 3:
Brat mojej kotki zdrowy jak ryba, mimo wylizywania jej futerka. Kotka nadal wymiotuje, tym razem praktycznie już na brunatno, podobnie z kałem. Lekarka utrzymuje, że kot sobie poradzi.
Dziś znowu witaminy, kroplówki, antybiotyk. Test na parwowirozę- dodatni.
Stąd moje ostrzeżenie. Koty za miesiąc miały dostać dawkę przypominającą. Układ odpornościowy kociaka dał sobie radę, żadnych objawów, choć oczywiście obserwujemy malucha. Kotka nadal walczy. Nigdzie nie wychodzą, od maleńkiego są w domu. Maluchy zostały zaszczepione. Dlatego to nie tylko gadanie- to cholerstwo można wnieść na butach, na ciuchach. Naprawdę trzeba być niesamowicie ostrożnym.
Trzymam kciuki za wszystkie maleństwa zmagające się z tą okropną chorobą. Wy trzymajcie kciuki za moje Słonko...
