Łódź 1992+223 - Bianka Malowanka bis - str.101

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 15, 2015 16:53 Re: Łódź 1992+207 - puchowa kurtka dla kota? - str.75

MalgWroclaw pisze:Nie. Po prostu nie wierzę. Choć, z drugiej strony, ja też usłyszałam od pani, której kotka zaginęła (przez bezdenną głupotę właścicielki), a ja nie znalazłam kotki: "pani jest bezużyteczna".
Przypomniało mi się.


Wczoraj coś na szybko łapałam - i takie rozważania mnie naszły

Taka jedna pani powiedziała o kotach i kociakach Joli Dworcowej i dała jej swój telefon. Dworcowa przekazała telefon Ewie, która z ową panią rozmawiała i nieco się zirytowała (znaczy Ewa - po dwóch dniach mrożenia na Szenwalda nie dziwne mi to, ja tam marzłam tylko w niedzielę i odnowiłam se wirusa, znów dycham), bo pani mówiła, że nie zna karmicieli, nie pomoże łapać i w ogóle nie…
Adres blisko mnie, uzbrojona na wszelki wypadek w wielką cierpliwość i wyrozumiałość, zadzwoniłam. Okazała się, że pani naprawdę niewiele może, pracę ma praktycznie całodobową, aktualnie ratuje kota potrąconego pod samochód, i na dokładkę jest akurat chora.
Z historii - bo bardzo, bardzo niestety typowa…
Kilka lat temu pod blokiem pojawiał się mała kotka. Kilka osób próbowało ją złapać, kilka gwałtownie protestowało przeciwko działaniom niezgodnym z naturą. Ręcznie złapać się nie udało, poproszono o pomoc bardzo sprawną (w słowach) fundację, pomoc obiecano. I tyle.
Po kilku latach z jednej kotki jest 6-8 kotów - ja akurat widziała dwa buraski i jedno czarno białe, ale byłam tam tylko kilkanaście minut. Mieszkają w komórce, wątpię, czy mają tam coś ciepłego, np.budkę. Karmione są te koty przez starszego schorowanego pana I przez alarmująca zagonioną panią - obrońcy wolności kotów nie zakłócają im tej wolności.…
Dlaczego typowe? Bo naprawdę lepiej powiedzieć, że się nie pomoże, bo nie ma możliwości, czasu, pieniędzy, wreszcie ochoty. Może wtedy ludzie nie czekaliby na tę akurat pomoc, a szukali gdzie indziej? Może nie zniechęcaliby się do szukania pomocy? Może po złapaniu tej jednej malutkiej kotki, zachęceni pomocą, kolejne zgłaszaliby zaraz po ich pojawieniu się? Może wtedy dałoby się wysterylizować / wykastrować jedną-dwie kociosztuki, a nie leczyć potem chore maluszki, szukać im domów, łapać i sterylizować 6, 8, 15 kotów? Różnica czasu i pieniędzy przeznaczonych na łapanie, szukanie domów, sterylizację, kastrację - diametralna.
I tak do wszystkich, którzy chcę pomóc kotom - nie ma w Łodzi i w innych miastach etatowych łapaczy. Jest Straż Miejska - która zabierze chorego kota, zabierze domowego błąkającego się, ale jak Wy go złapiecie - i inaczej nie da rady, no bo zanim przez korki dojadą na zgłoszenie, kot pójdzie i szukaj wiatru….
Fundacje - malutkie grupki wariatów, którzy normalnie pracują, mają normalne rodzinne obowiązki, normalne średnie krajowe pensje z których utrzymują i leczą nienormalną ilość zwierzaków, i normalne mieszkania, w których panoszy się nienormalna ilość zwierzaków. Ustawowa pomoc gminy? Właśnie skończyły się umowy na sterylki kotwo wolnozyjacy…. Schronisko? Nie dla kotów wolnożyjących…
1% podatku - a kto z Was przekazuje go na zwierzaki? Są ważniejsze cele…
Czyli fundacje generalnie mogą POMÓC - pożyczyć klatkę łapkę, wskazać lecznicę, która bezdomniaka potraktuje ulgowo. Ale naprawdę nie stać nas ani na finansowanie, ani na łapanie, ani na zabieranie wszystkich potrzebujących zwierzaków…

Wracając do tematu - porozmawiałam z panią, wstępnie umówiłam się na wieczór, poprosiłam o niekarmienie kotów do tego czasu. Dostałam dokładne wskazówki, gdzie koty są, między pracą a zawiezieniem mamy do lekarza miałam chwilę przerwy, podjechałam na rekonesans. Wskazówki były bardzo dokładne, poparte zdjęciem - bez trud zlokalizowałam komórkę.

Obrazek * Obrazek
Położyłam trochę karmy do miseczki, pojawiły się dwa dorosłe bure, przy bloku przemknął mi czarny z białym, ze szczelin między deskami wyjrzały małe łebki.
I te oczka - od razu widać, że chore…
Czas - zaraz musze lecieć po mamę i do lekarza, ale spróbuję. Klatka - tylko co, jeśli duży się złapie? Wypuścić? One generalnie drugi raz nic wchodzą… Sterylek miejskich nie ma, trzeba by normalnie zapłacić, z czego? Nic, spróbuję. Duże mocno płochliwe, jeśli będę w miarę blisko klatki, może nie wejdą, może maluszki będą mniej ostrożne i głupsze… Widać, że głodne, jest szansa.
Byleby szybko, bo mama, lekarz itd. A wieczorem wg słów pani raczej nie wychodzą - pewnie skulone śpią usiłując się rozgrzać kot od kota…

Obrazek
Postawiłam klatkę, oczywiście wlazło duże,. Zaszeleściłam stopą w liściach - uciekło. Może to metoda. Stoję, czekam, jedno małe lata wkoło klatki, drugie ostrożnie patrzy spomiędzy desek.
W klatce małe, pcha się duże. Trudno, będzie małe i duże. Tylko jak małe nadepnie na zapadkę, klapka spadnie dużemu na tyłek - i prysną oba,. Może trzeba było na sznurek? Ale nie umiem, a nerwach za bardzo mi się ręce trzęsą…
Drugie małe wchodzi do klatki, a właściwie dużemu na grzbiet. Kurczę, trąci klapkę, uciekną wszystkie. Znów stopą po liściach, duże i to ostrożne małe uciekają, to odważniejsze (głupsze? głodniejsze? ciągle w klatce młóci z talerzyka.
Drugie małe w wejściu do klatki, wącha, wylizuje resztki z podłogi, niech wejdzie dalej, to pierwsze zbliża się do zapadki, znów ta klapka spadnie na plecy, zwieją….
Wycofało się...
Czas, kończy mi się czas, lekarz na konkretną godzinę.
Odważniejsze małe rezygnuje z zapadki, pucuje talerzyk, Znów za sobą ma duże. Drugie małe niecierpliwie biega wkoło klatki. Szeleszczę - duże wychodzi, ale już mniej gwałtownie, drugie małe prawie wbiega do klatki - ale znów zatrzymuje się na przy wejściu, na szczęście całe jest w klatce, nie ucieknie pod klapką.
Jest! Są! To pierwsze nacisnęło zapadkę!! Mam oba!!!

Obrazek
Biegiem do samochodu, biegiem do lecznicy, po drodze telefon do pani, że mam maluchy, pani w którymś momencie zauważyła mnie przez okno, zaczęła się ubierać (chora), ale to były chyba ostatnie chwile łapania… Chce mnie gdzieś podwieźć, ale ja już jadę, więc chce jakoś pomóc - mówię, że koszty leczenia, potem szczepienia, że nie mamy na to…
Wpadam, do lecznicy, akurat nikogo nie ma, prawie rzucam lekarkom klatkę z kociakami i kontener na przepakowanie, pełen serwis, mówię, pchły, robaki, leczenie, pazurki, książeczki, najlepiej jeszcze oswojenie z adopcją, zabiorę przed zamknięciem lecznicy. Już wybiegam, za sobą słyszę - a pazurki na jaki kolor malować? Kochane dziewczyny, dzięki nim naprawdę udaje się zrobić dużo więcej.
A potem już na spokojnie - mama, lekarz, odwieźć do domu przez aptekę i Biedronkę, zabrać oporządzone kociaki, na Teofilów po klatkę pobytową, na Retkinię do domu tymczasowego.
Kilka słów o dt, bo jeszcze nie pisałam, a już osiem kociaków dzięki nim udało się uratować i wyadoptować. Bardzo młoda para, kociarze, ale lada szelest wyjeżdżają za granicę na stałe i nie wiedzą, czy na początek dadzą sobie tam radę z kotem, a bez kota w domu smutno… więc wymyślili, e będą domem tymczasowym - u nich były trzy białaski z Wiśniowej Góry - Atos, Portos i Aramis, potem trójka Telefonistów, potem dwa podrzutki starszego pana. No a teraz chrzest bojowy - dwa chore dzikuny w klatce.
Myślę, że dadzą radę - wczoraj dziewczyna odniosła pierwsza ranę - dzielnie to zniosła.

Obrazek * Obrazek
Kociaki - parka - potężny koci katar, chłopiec prawie się dusi, rzęzi jak stary traktor. Oczy - sami widzicie - za kilkanaście dni nie byłoby albo oczu, albo kociaków, najpewniej jednego i drugiego. Natura - i takiego argumentu - pani, one za chwile i tak padną, będą następne - używa wielu karmicieli, którym nie chce się łapać na sterylki. Bo po co? Kotów do karmienia, nie przybędzie, padną...
Posiedzieliśmy przy herbatce, pogadaliśmy o podawaniu tabletek, zastrzyków, maści do oczu, kropelek do nosków - z kociakami na kolanach, trzeba oswajać,
Zachowywały się dość spokojnie, albo zmęczone, albo chore i zrezygnowane. Potem usnęły otulone w ręcznik.

Obrazek * Obrazek
A ja co?
A ja wróciłam do domu, zrobiłam rundkę po kuwetach i miskach, odgoniłam miziające się stęsknione koty i napisałam ten tekst.
Po co?
No cóż, trochę dla zdrowia psychicznego, warto żale czasem wyrzucić, a głównie dla pieniędzy - na leczenie, a potem szczepienie tych maleństw, i może uda się na sterylki tych 6-8 dorosłych z komórek - żeby więcej tam nie pojawiały się chore kocie dzieci…
Jak zwykle na konto FFA Łódź 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - Rybna.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 15, 2015 21:06 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

mruczkowska pisze:Nasza Mruczka żyje i ma się dobrze.

Obrazek

Jeszcze raz dzięki za pomoc, nie było to niczyim obowiązkiem i tak nie twierdzę.

Pozdrawiamy


A jak już emocje opadły to zastanówcie się na spokojnie ile znacie takich ludzi ( oprócz tych z forum miau i "zakoconych" od lat oczywiście) którzy:
a. wzięli kota ze schroniska
b. interesują się czym go karmić
c. dokarmiają cudze czy tez bezdomne koty (kotka podobno nie jest dzika więc była kiedyś czyjaś)
d. próbują je wyłapać
e. jak im się nie udaje szukają pomocy
f. budują im domek ze styropianu
g. zgadzają się aby po kastracji kotka wróciła na swoje śmieci ( a taki np. właściciel domu weselnego w mojej gminie zgodził sie aby wyłapac koty z jego posesji ale pod warunkiem, ze już do niego nie wrócą. W zwiazku z tym gmina nie wydała zlecenia na ich odłowienie i kastrację)
A moja sąsiadka (co to jej mąż zabił gwoździem okna w piwnicy) uważa, ze kotów nie należy dokarmiać i wpuszczać do piwnicy bo i tak sobie poradzą, jeszcze jej matka mówiła, że koci ród nigdy nie wyginie. Ot taka mądrość ludowa chyba spod Wyszkowa.

Jak by wszyscy byli tacy jak Mruczkowsy to kotów chorych i głodnych byłoby duuużo mniej albo wcale.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt paź 16, 2015 5:46 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

Kalewala, ależ jesteś zorganizowana!
Mama, koty, lecznica, mama, koty, dom tymczasowy :D
No i następne kociaki...
A zdaje się, że kolejne już czekają...
Ktoś może chciałby być domem tymczasowym?
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 16, 2015 6:28 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

Łódzkie osoby pomagające kotom realnie, podziwiam bardzo.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt paź 16, 2015 6:35 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

:evil: qrrrrwaaaaa!
kolejna nieprzespana noc za mną. rodzina mnie nienawidzi. sąsiedzi mnie nienawidzą. jest super :evil:
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 16, 2015 6:38 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

_aaaKotyRude2_ pisze::evil: qrrrrwaaaaa!
kolejna nieprzespana noc za mną. rodzina mnie nienawidzi. sąsiedzi mnie nienawidzą. jest super :evil:

:( :( :(
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt paź 16, 2015 8:17 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

_aaaKotyRude2_ pisze::evil: qrrrrwaaaaa!
kolejna nieprzespana noc za mną. rodzina mnie nienawidzi. sąsiedzi mnie nienawidzą. jest super :evil:

:( . Biedna Ty, biedne strachulce. Nie wiem, co radzić... :(
Jeśli chodzi o 1%, to zawsze przeznaczam na jakąś organizację pro-zwierzęcą (TŻ też), tylko często mam problem którą z wielu wybrać :( ...

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt paź 16, 2015 9:01 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

Czy maja zapas jedzenia na noc? Może dra japy z głodu? A jak z samotności to może spróbuj wsadzić im do klatki cykający budzik i poduszkę elektryczną. No i tak jak papugi przykryć kaltkę ciemnym kocem co by nie wiedziały, ze już dzień. Czy ciemna noca tez sie wydzieraja czy dopiero jak robi sie jasno?
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt paź 16, 2015 12:31 Re: Łódź 1992+207 - rozważania przy łapaniu - str.79

Wczorajsza wizyta ze Ślicznym u lekarza - coś se chyba stłukł wdoljen części grzbiety. Mało skacze, osowaiły. Lakarka nic nei wymacała, szukala ropni, obrzęku - nic. Dostal pbólowy i pzapalny na 48godzin, czekamy do soboty na skutek...

Takie sobie wiadomości od kociaków z Rybnej - nie bardzo chcą jeść, przez te zatkane noski pewnie... nie wiem, czy nie będę musiała dziś z nimi pędzić do weta - oby nie, troche siły już nie mam...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 16, 2015 13:12 Re: Łódź 1992+207 - łapacze od czego są - str.75 i dalej

Ewa.KM pisze:Czy maja zapas jedzenia na noc? Może dra japy z głodu? A jak z samotności to może spróbuj wsadzić im do klatki cykający budzik i poduszkę elektryczną. No i tak jak papugi przykryć kaltkę ciemnym kocem co by nie wiedziały, ze już dzień. Czy ciemna noca tez sie wydzieraja czy dopiero jak robi sie jasno?

mają jedzenie, picie i zabawki bo wczoraj w ataku desperacji wypuściłam je z klatki więc cały pokój mają dla siebie. Mam rolety zewnętrzne więc ciemno mają. Nawet radio im zostawiam włączone. Nie wiem już co mam robić 4 godziny darcia jap co noc od 2-3!
Cykający budzik wczoraj 248643 razy zleciał z szafki a poduszki elektrycznej nie mam musi wystarczyć brat!
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 16, 2015 16:31 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

Trochę fot Strychulców.
Wczoraj wieczorem wypuściłam je z klatki i teraz są luzem w pokoju. Chłopaki są dzielne bo kupska znajduję w kuwecie :201494 , mam tylko nadzieję, że nigdzie indziej nie zostawiają urobku.
Pierwsze zwiedzanie oczywiście polegało na wejściu wszędzie gdzie się da włącznie z chodzeniem pionowo po tapecie i wspinaniu się po firance.
Moris na głośniku:
Obrazek
Moris na półce:
Obrazek
Mort w tym czasie sprawdzał, gdzie da się schować czyt. wszędzie dobrze ale pod szafką najlepiej.
Krótkie polowanie, dużo pcha i tadam:
Moris na kolankach u małża:
Obrazek
Obrazek
A oto zło wcielone, syn szatana Morcik:
Obrazek
Dziś wygląda tak, że znalazły sobie wzmacniacz i grzeją doopska :D
Obrazek
Obrazek
Jakość zdjęć nie nalepsza bo przecież jak podejdę bliżej to się oddalą z godnością :twisted: :twisted: :twisted:
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 16, 2015 16:48 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

I jeszcze taki krzyżyk Strychulcowy
Obrazek
Takie są śliczne jak się nie patrzy, że ciut ze zgrozą uświadamiam sobie, ż zegar tyka i noc się zbliża :strach: :strach: :strach: :strach: :strach: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 16, 2015 16:51 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

Obrazek
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 16, 2015 17:37 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

_aaaKotyRude2_ pisze:I jeszcze taki krzyżyk Strychulcowy
Obrazek
Takie są śliczne jak się nie patrzy, że ciut ze zgrozą uświadamiam sobie, ż zegar tyka i noc się zbliża :strach: :strach: :strach: :strach: :strach: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:


To jedyny sposób jak na niemowlaka. Zabrać ze sobą do łóżka, i lulać jak kwili :D
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt paź 16, 2015 17:41 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

wczoraj testowałam. jednego biorę drugi wyje w tym czasie, a ten trzymany się wyrywa. Przypomnę tylko, że ja pracuję, małż też pracuje i wstajemy o 5 do roboty!!! Mam nadzieję, że przez weekend sie coś ruszy z nimi jeżeli chodzi o oswajanie bo trochę się czuję przemęczona i poirytowana. To nie chodzi o to, że one są nieufne, to są po prostu 100% dziczki!!! :placz: :placz: :placz:
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: darianna1, dorcia44, puszatek i 71 gości