
Dziś przyszła Pani w sprawie Małgosi. Byłyśmy umówione, więc zawczasu złapałam Małgosię i trochę się opierającą zatachałam do przygotowanego transportera. Wsunęłam Małgosię, zamknęłam kratkę i aż się ugięłam pod ciężarem transportera, kiedy przestawiałam go do pokoju. Zabrałam się do szukania książeczki i umów adopcyjnych, copewien czas gadając do Małgosi, żeby się nie stresowała. W pewnym momencie patrzę na transporter, a tam wyraźnie widać mordkę... Kacperka, który próbuje łapką otworzyć kratkę. Okazało się, że Kacper siedział sobie w transporterku, a ja go nie zauważyłam i dokwaterowałam mu Małgosię

Oczywiście, Kacperka zaraz wypuściłam.
Ale Małgosia też nie pojechała do nowego domu. Pani przyszła wprawdzie z transporterem, ale...
z wczesniejszej rozmowy wiedziałam, że pani miała 2 kotki, 8-letnią i 8-miesięczną i ta młoda właśnie umarła. Pytam więc współczujaco, co sie kotce stało - okazuje sie, ze zjadła azalię i się smiertelnie zatruła. Pani już azalię wyrzuciła. Przedtem kwiaty stały, bo "nic się nie działo, koty nie były zainteresowane". Zostały inne kwiaty, podobno juz same bezpieczne...
Zaczęłam mówić o siatce, poprzednio słyszałam (przez telefon), że tak, siatka jest, balkon zabezpieczony. Ale przy dokładniejszym pytaniu okazało się, że siatka jest na... wysokość barierki. Starsza kotka nie wychodzi poza balkon (mieszkanie na parterze), a młodsza w ogóle nie była balkonem zainteresowana. Pokazałam, jak powinien wygladać osiatkowany balkon, ale nie usłyszałam, że pani też tak osiatkuje. Uznałam, ze dla płochliwego kota jak Małgosia niezabezpieczony balkon to zbyt duze ryzyko - jak wyjdzie poza balkon, to się wystraszy i zginie na amen. Okna w domu uchylne, ale pani (z gatunku wielep) stwierdziła, że nie są niebezpieczne dla kota. Wyszła obrażona, że nie chcę oddać kotki w dobre ręce i że straciła czas (nie straciłaby, gdyby przez telefon nie opowiadała że ma balkon zabezpieczony).
Małgosia cała szczęśliwa wyszła z transporterka i poszła się schować na wszelki wypadek.
A tu Małgosia z Guciem na balkonie

