Karmię koty w Zielonce ,karmicielka w szpitalu na operacji
stado zmniejszone do 8 szt ,mama Robaczka nie żyje ,
część kotów pogineła smutny ich los ,bardzo.
Po kastracjach i sterylizacjach są bardziej spokojne nie takie
dzikie jak w zeszłym roku ,podchodzą pod rękę upominają się
o głaskanie wygladają też zdecydowanie lepiej ,ale i tak mają
kiepskie miejsce bytowania.
No nic odrobaczę je i będę doglądać ,karmiąc puszkami
A maleńtasy dojrzewają płciowo

przynajmniej Buriś dojrzał ,do odjajczenia może i Norek załapie się na odjajczenie
Jak szybko ten czas mija
Zdecydowanie za szybko
Niorka jeszcze ma sporo czasu ,chyba
