Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 9.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 17, 2010 13:34 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

weto :!: Legnica tak bez sądu ? :ryk: Obrazek
krynia08
 

Post » Sob lip 17, 2010 13:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Nie ciągnijmy już tego tematu. Przecież za chwilę znajdzie się kolejna sprawa dla "prokuratora".
Kto ma ochotę niech idzie się opalać. Mamy taką piekną pogodę. :twisted:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 17, 2010 13:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:To Spinka. :D

Tak myslalam,ale nie bylam pewna.Kochaniutka.
ObrazekTesknie kochanie(*)Obrazek Miszka i Majka

kicia582

 
Posty: 381
Od: Pon lut 22, 2010 0:33
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 17, 2010 13:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Straszny z niej wypłosz, ale faktycznie jest bardzo kochana. :D
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 17, 2010 14:22 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

ana pisze::(
Edit: jednak ikonka to za mało.

Jak rozumiem, w prawodawstwie polskim nie ma kryteriów kolekcjonerstwa?
Natomiast jestem przekonana (na podstawie znajomości materiałów filmowych z interwencji w USA), że wg standardów amerykańskich w żadnym wypadku nie zostałabyś uznana za kolekcjonerkę.

"How many household pets you can keep is usually determined by the city in which you live. In most US cities, ordinances often limit the number of dogs to two, and may also limit the number of cats. Other household pets like rats, rabbits, guinea pigs, birds or hamsters may also have a number limit in your area. "
http://www.wisegeek.com/how-many-househ ... i-keep.htm

Trzeba też brać pod uwagę, że 90% populacji USA mieszka w domach jednorodzinnych a nie w blokach.
W blokach/kondominiach często nie wolno w ogóle trzymać zwierząt lub tylko jedno (z własnego doświadczenia z pobytu w USA).

Na podstawie znajomości materiałów filmowych z interwencji w USA (Animal Planet, Straż dla Zwierząt w...) - odbierane są zwierzęta gdy liczba ich przekroczy dużo mniejszą liczbę niż 50. Zwłaszcza w blokach (Straż dla Zwierząt w NY).
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39234
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob lip 17, 2010 14:32 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Hmm.. chyba różne wersje straży dla zwierząt w USA są nadawane, bo nie widziałam interwencji z odbiorem kotów z czystego , zadbanego mieszkania. Gdzie koty były zdrowe, zadbane i odkarmione. W 100% przypadków po 2 upomnieniu odbierano koty z przyczep, domów i mieszkń gdzie strażncy ślizgali się na zwierzęcych odchotach, leżały gdzie-niegdzie zwłoki kotów, a najczęściej były to mieszkania/domy opuszczone, zagracone w dosłownie odrazających warunkach.
Nie spotkałam se z interwencją gdzie zapukanoby do zadbanego mieszkania i powiedziano "przykro nam, ale mimo dobrych warunków jak i dobrej kondycji zwierząt ma ich Pani za dużo i musimy je zabrać".(No chyba, że takie interwencje byłyby już wynikiem życzliwch :lol: )
Zresztą nie tylko kotów to dotyczy, ale czy to psy czy konie, zabierane zostawały wychudzone, brudne, chore , w agonii.

No ale wkońcu jak zawsze wiesz lepiej, byłaś , widziałaś. Pewnie trafiałam akurat na każdy wyjątkowy odcinek.

Angel_

Avatar użytkownika
 
Posty: 1807
Od: Wto wrz 22, 2009 21:33
Lokalizacja: Walia

Post » Sob lip 17, 2010 14:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Ciekawe, że sąsiadom Mirki to strasznie zakocone mieszkanie jakoś nie przeszkadza. :roll:
Nie przeszkadza również osobom, które były na miejscu, widziały w jakich warunkach żyją koty, w jakiej są kondycji fizycznej i psychicznej.
Nie przeszkadza również osobom, które pomagają Mirce finansowo.

Przeszkadza natomiast osobom zupełnie postronnym, które sieją tu ferment z powodów, których ja nie pojmuję.
Czy naprawdę uważacie, że tym kotom lepiej by było w schronisku, albo by były zostawione na ulicy bez pomocy?
ObrazekObrazek

lila2006

 
Posty: 48
Od: Czw paź 19, 2006 0:04
Lokalizacja: Białe Błota k/Bydgoszczy

Post » Sob lip 17, 2010 14:48 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

A ja nie mam TV. :oops:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 17, 2010 14:51 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Angel_ pisze:Hmm.. chyba różne wersje straży dla zwierząt w USA są nadawane, bo nie widziałam interwencji z odbiorem kotów z czystego , zadbanego mieszkania. Gdzie koty były zdrowe, zadbane i odkarmione. W 100% przypadków po 2 upomnieniu odbierano koty z przyczep, domów i mieszkń gdzie strażncy ślizgali się na zwierzęcych odchotach, leżały gdzie-niegdzie zwłoki kotów, a najczęściej były to mieszkania/domy opuszczone, zagracone w dosłownie odrazających warunkach.
Nie spotkałam se z interwencją gdzie zapukanoby do zadbanego mieszkania i powiedziano "przykro nam, ale mimo dobrych warunków jak i dobrej kondycji zwierząt ma ich Pani za dużo i musimy je zabrać".(No chyba, że takie interwencje byłyby już wynikiem życzliwch :lol: )
Zresztą nie tylko kotów to dotyczy, ale czy to psy czy konie, zabierane zostawały wychudzone, brudne, chore , w agonii.

No ale wkońcu jak zawsze wiesz lepiej, byłaś , widziałaś. Pewnie trafiałam akurat na każdy wyjątkowy odcinek.

W USA jest tak (nie wiem tylko czy reguluje to prawo federalne czy stanowe), że jesli nie pracujesz (brak pracy=brak dochodów), albo jesteś na zasiłku, to w ogóle nie masz prawa mieć zwierzęcia. Jeśli udasz się z nim do weterynarza, a ten zgłosi to odpowiednim władzom, odbiorą Ci zwierzę.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 17, 2010 14:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:A ja nie mam TV. :oops:


Kolejny minus dla Ciebie! Obniżasz poziom edukacji i zabawy swoich podopiecznych, nie zapewniając im tejże rozrywki!
Oj, kiepsko to widze Mirka, pogrążasz się z minuty na minutę... :twisted: :lol:

Angel_

Avatar użytkownika
 
Posty: 1807
Od: Wto wrz 22, 2009 21:33
Lokalizacja: Walia

Post » Sob lip 17, 2010 14:55 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze: Na podstawie znajomości materiałów filmowych z interwencji w USA (Animal Planet, Straż dla Zwierząt w...) - odbierane są zwierzęta gdy liczba ich przekroczy dużo mniejszą liczbę niż 50. Zwłaszcza w blokach (Straż dla Zwierząt w NY).
Mario, jeśli masz gdzie, obejrzyj np. Animal Precinct, seria VI, odc.12.
U nas to ma tytuł "Na posterunku". Tam inspektorzy ASPCA weszli do mieszkania staruszka (w nowojorskiej kamienicy), z którego po prostu śmierdziało. Pan za żadne skarby świata nie chciał się przyznać, ile ma kotów. Stwierdzono, że pan sprawny, w pełni władz umysłowych, że w mieszkaniu są kuwety i worki z jedzeniem, a koty, które wyszły do inspektorów były przyjazne i zadbane. Staruszka pouczono, żeby zadbał o siebie i pilnował, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli, bo wtedy mógłby mieć kłopoty. Interwencję zakończono przekazaniem jego adresu służbom, które miały zapewnić wsparcie temu człowiekowi i jego kotom.
W S P A R C I E
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24780
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob lip 17, 2010 14:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Angel_ pisze:Hmm.. chyba różne wersje straży dla zwierząt w USA są nadawane, bo nie widziałam interwencji z odbiorem kotów z czystego , zadbanego mieszkania. Gdzie koty były zdrowe, zadbane i odkarmione. W 100% przypadków po 2 upomnieniu odbierano koty z przyczep, domów i mieszkń gdzie strażncy ślizgali się na zwierzęcych odchotach, leżały gdzie-niegdzie zwłoki kotów, a najczęściej były to mieszkania/domy opuszczone, zagracone w dosłownie odrazających warunkach.
Nie spotkałam se z interwencją gdzie zapukanoby do zadbanego mieszkania i powiedziano "przykro nam, ale mimo dobrych warunków jak i dobrej kondycji zwierząt ma ich Pani za dużo i musimy je zabrać".(No chyba, że takie interwencje byłyby już wynikiem życzliwch :lol: )
Zresztą nie tylko kotów to dotyczy, ale czy to psy czy konie, zabierane zostawały wychudzone, brudne, chore , w agonii.

No ale wkońcu jak zawsze wiesz lepiej, byłaś , widziałaś. Pewnie trafiałam akurat na każdy wyjątkowy odcinek.


Nawet jak byly informacje od zyczliwych,to po sprawdzeniu,ze zwierzeta sa zaopiekowane dobrze,nie podejmowano zadnych interwencji.W odcinkach,ktore ja ogladalam.
ObrazekTesknie kochanie(*)Obrazek Miszka i Majka

kicia582

 
Posty: 381
Od: Pon lut 22, 2010 0:33
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 17, 2010 15:06 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:
Angel_ pisze:Hmm.. chyba różne wersje straży dla zwierząt w USA są nadawane, bo nie widziałam interwencji z odbiorem kotów z czystego , zadbanego mieszkania. Gdzie koty były zdrowe, zadbane i odkarmione. W 100% przypadków po 2 upomnieniu odbierano koty z przyczep, domów i mieszkń gdzie strażncy ślizgali się na zwierzęcych odchotach, leżały gdzie-niegdzie zwłoki kotów, a najczęściej były to mieszkania/domy opuszczone, zagracone w dosłownie odrazających warunkach.
Nie spotkałam se z interwencją gdzie zapukanoby do zadbanego mieszkania i powiedziano "przykro nam, ale mimo dobrych warunków jak i dobrej kondycji zwierząt ma ich Pani za dużo i musimy je zabrać".(No chyba, że takie interwencje byłyby już wynikiem życzliwch :lol: )
Zresztą nie tylko kotów to dotyczy, ale czy to psy czy konie, zabierane zostawały wychudzone, brudne, chore , w agonii.

No ale wkońcu jak zawsze wiesz lepiej, byłaś , widziałaś. Pewnie trafiałam akurat na każdy wyjątkowy odcinek.

W USA jest tak (nie wiem tylko czy reguluje to prawo federalne czy stanowe), że [u]jesli nie pracujesz (brak pracy=brak dochodów), albo jesteś na zasiłku[/u], to w ogóle nie masz prawa mieć zwierzęcia. Jeśli udasz się z nim do weterynarza, a ten zgłosi to odpowiednim władzom, odbiorą Ci zwierzę.


Przepraszam Casica, z czystej ciekawości pytam :oops:
Jeśli zapłaciłabym za wizytę u weterynarza w USA, to czy będzie miał prawo wnikać skąd mam dochody i pieniądze na opłacenie wizyty?? :oops:
Jeśli tak, to czy weryfikują wszystkich właścicieli zwierząt, którzy je leczą??

Dulencja

 
Posty: 4195
Od: Śro maja 27, 2009 13:44
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 17, 2010 15:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Dulencja pisze:
casica pisze:
Angel_ pisze:Hmm.. chyba różne wersje straży dla zwierząt w USA są nadawane, bo nie widziałam interwencji z odbiorem kotów z czystego , zadbanego mieszkania. Gdzie koty były zdrowe, zadbane i odkarmione. W 100% przypadków po 2 upomnieniu odbierano koty z przyczep, domów i mieszkń gdzie strażncy ślizgali się na zwierzęcych odchotach, leżały gdzie-niegdzie zwłoki kotów, a najczęściej były to mieszkania/domy opuszczone, zagracone w dosłownie odrazających warunkach.
Nie spotkałam se z interwencją gdzie zapukanoby do zadbanego mieszkania i powiedziano "przykro nam, ale mimo dobrych warunków jak i dobrej kondycji zwierząt ma ich Pani za dużo i musimy je zabrać".(No chyba, że takie interwencje byłyby już wynikiem życzliwch :lol: )
Zresztą nie tylko kotów to dotyczy, ale czy to psy czy konie, zabierane zostawały wychudzone, brudne, chore , w agonii.

No ale wkońcu jak zawsze wiesz lepiej, byłaś , widziałaś. Pewnie trafiałam akurat na każdy wyjątkowy odcinek.

W USA jest tak (nie wiem tylko czy reguluje to prawo federalne czy stanowe), że [u]jesli nie pracujesz (brak pracy=brak dochodów), albo jesteś na zasiłku[/u], to w ogóle nie masz prawa mieć zwierzęcia. Jeśli udasz się z nim do weterynarza, a ten zgłosi to odpowiednim władzom, odbiorą Ci zwierzę.


Przepraszam Casica, z czystej ciekawości pytam :oops:
Jeśli zapłaciłabym za wizytę u weterynarza w USA, to czy będzie miał prawo wnikać skąd mam dochody i pieniądze na opłacenie wizyty?? :oops:
Jeśli tak, to czy weryfikują wszystkich właścicieli zwierząt, którzy je leczą??

:mrgreen:
ObrazekTesknie kochanie(*)Obrazek Miszka i Majka

kicia582

 
Posty: 381
Od: Pon lut 22, 2010 0:33
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 17, 2010 15:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze: W USA jest tak (nie wiem tylko czy reguluje to prawo federalne czy stanowe), że jesli nie pracujesz (brak pracy=brak dochodów), albo jesteś na zasiłku, to w ogóle nie masz prawa mieć zwierzęcia. Jeśli udasz się z nim do weterynarza, a ten zgłosi to odpowiednim władzom, odbiorą Ci zwierzę.
W Nowym Jorku tak nie jest. za to ASPCA’s realizuje specjalny program, w ramach którego udziela się pomocy osobom nieporadnym życiowo, żyjącym z zasiłków i/albo na granicy ubóstwa, czasem nawet lekko opóźnionym umysłowo. O ile istnieje perspektywa poprawy jakości opieki nad zwierzęciem i wyraźna więź emocjonalna między kotem/psem a właścicielem, służby weterynaryjne doprowadzają zwierzę do porządku, wyjaśniają właścicielowi, jak ma wyglądać należyta opieka. Potem ASPCA kontroluje, czy "przeszkolony" właściciel wywiązuje się z obowiązków jak należy.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24780
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus, Google [Bot] i 281 gości