[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 12, 2008 23:38

Isabella- fajne te rzymskie koty :) TAkie wypasione grubaski. I ciepło im w pupki przez cały czas. Ech, żeby tak u nas włoska zima co roku.

smoky
-biedaku. Jest taki płyn w sprayu - VITOPAR, który maskuje zapach. Pryskamy tym łóżko u Ani brata, na które siknął świeżo wykastrowany Garfield. Trochę pomaga.( w Animalii ok 28 zł) Co od odstraszacza-hmm, mam i owszem. Ale żeby Słonik się tym przejmował to nie powiem :roll:

Zabrałam dziś zębatkę od Moni. Zostałam kurtuazyjnie osyczana na powitanie :roll: Kicię odebrała kochana Iwona, która dziś robiła za kocie TAXI. Kicia pojechała do tresera. Podsumowując zacytuję "dzicz najdziksza z dzikich- tylko przyjechala, taka półprzytomna od razu zaczęła uciekać" Ech...
Pani doktor jak ją zobaczyła, to powiedziała, że jej kocica jest identyczna (też szylkretka) i nie daje się uzywilizować. A ma kilkanaście lat :roll: Jedyne co, to że nie ucieka w popłochu na widok domowników...

Po pracy zaszłam do kicia z łapką.Kić ściągnął sobie opatrunek ,trzeba było zabandażować. Ale kić wojowniczy, doszło do łapoczynów, Zdrowo drapnął p. Danusię, mnie tez próbował capnąć. Wił się jak piskorz. Biedak, każde wyjęcie z transportera kojarzy mu się z bólem. Taki biedniutki jest- siedzi cały czas w tranaporterze (otwartym) wychodzi tylko na siku i na jedzonko. A jak się go próbuje wyjąc to uszy po sobie i warczy. I się broni rozpaczliwie.

Wieczorem jeździłam po kicię, która jutro ma być sterylizowana. Kicia pojechała do koleżanki z pracy mojego męża :) Przybłąkała się do jej mamy (zapewne podrzucona) - kicia fajna, taki puchatek dośc długowłosy. Choć skołtuniony troszkę. Pani bardzo się przejmuje nową rolą, ale jakby kicia jej nie stratowała chaty (nie jest na szczęście całkowitym dzikuskiem) może uda się ją potem jeszcze namówić do podobnych działań...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro lut 13, 2008 21:04

Witam :) w przeciągu kilku dni miałam (mam jeszcze) do czynienia z dwoma najprawdziwszymi dziczami - wcieleniami jakimiś Hannibalusa Lectera zapewne :D
Heh, zabrzmiało poważnie, ale oba kotki były już po zabiegu i teraz ten co jest u mnie śpi słodko. Ot i całe moje bohaterstwo :) Aż się boję relacji z lecznicy, bo pan Tomek mówił że działo się dużo...
A wracając do kica - śpi lub drzemie, schował się w osłoniętą część klatki, taki spokojniutki, aż chciałoby sie tam rękę wsadzić i pomiziać. Na razie nie będę zaglądać, niech odpoczywa, sporo przeszedł dzisiaj.
Jutro po mojej pracy i szkole, pewnie ok. 14 kotek będzie znów wolny!

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Śro lut 13, 2008 23:32

Się działo dziś, się działo :roll:
Na 14 zawiozłam dziś grzeczną jak aniołek koteczkę, wczoraj dostarczoną. Pogawędziłam sobie w lecznicy. Pomyślałam sobie- ach jak fajnie. spokojny dzień :twisted:
Właśnie mi się ta miła myśl kończyła gdy zadzwonił Tomasz z TOZ, że złapał jakiegoś czarnucha - chyba facet. I co robić?- bo chciał babę, ale nie jest pewien. No to powiedziałam, żeby trzymał i łapał dalej :D
No to złapał jeszcze jednego czarnucha. Oczywiście wszystko dzięki czarodziejskiej klatce-łapce.
Cała spanikowana dzicz przyjechała do lecznicy.
Oczywiście pierwszy kić nie powiedział czy jest chłopczykiem czy dziewczynką, a wszelkie próby rozpoznania płci po oczach bywają zawodne,więc trzeba było ululać całe towarzystwo.
I niestety-pierwszy kić z taką siłą się wywinął, że Pudzian by go nie utrzymał. poszedł po ścianach. Rolety,monitor, leki z półek. wpadł do pomieszczenia gdzie stoi butla z tlenem (i dochodziła do siebie spokojna kicia z 14 :roll:) i zaczął wszystko demolować.
I choć siądź i płacz-u brata to taki kić może sobie skakać - poskacze, poskacze, zmęczy sie i w końcu się złapie. A tu każdy skok był okupiony brzękiem spadających na glebę sterylnych dotąd narzędzi., buteleczek i leków...
Po 20 minutach demolki Tomasz zarzucił na niego polar i przytrzymał - kić dal się zapakować do transportera. Ale nie zmieniło to faktu, że nadal trzeba było mu dać zastrzyk 8O
Czy powinnam dodać, że kić znowu się wymknął? Pewnie nie powinnam. Więc się wymknął. został przygnieciony polarem, mną i Tomaszem zostawiając nam na rękach (wcale nie-kurtuazyjne )pogryzienia. A pani doktor go w końcu dopadła ze strzykawą.

Wyobrażacie sobie zapewne z jakim zapałem poszliśmy do drugiego kicia?
Kić był jeszcze w klatce łapce. Jakoś nie było chętnych, żeby go wyciągać 8) Tomasz wykombinował patent "unieruchomienia bez wyciągania" - a mianowicie kicia zostala na maleńkiej przestrzeni, żeby nie mogła się miotać, unieruchomiona kijkami od szczotek wsadzonymi w pręty że stanowiły dodatkową ściankę (w lecznicy znalazły się 4 szczotki:) Dostała zastrzyk w klatce...
Po akcji usiedliśmy sobie wszyscy w poczekalni, żeby dojść do siebie. ..
Obawiam się trochę, że jutro na drzwiach lecznicy zobaczę swoje foto z podpisem:
"TYCH KLIENTÓW NIE OBSŁUGUJEMY"

A tak serio to trochę glupio mi było. Narazilam lecznice na straty (pomijając już zdrowie pani doktor , która ofiarnie łapala z nami tę dzicz)
Wczyscy byli super w porządku, ale wiadomo - ganianie za oszalałym z przerażenia kotów raczej nie należy do ich obowiązków... Jakiś patent by się przydał. chyba muszę im dac od siebie odpocząć...

Czarnuchy okazały się być chłopakiem i dziewczynką. Kicia pojechała do siostry karmicielki, która się nią zajmuje. Chłopak do kochanej Szałwii na noc, którą spędzi w przytulnej klateczce.

Zmieniamy temat:
W związku z Dniem KOTA
Chęć przybycia zgłosiły:

AniHili
NIKI_01
Smoky-eyes
Pani Jasia 11-13
Pani basia od Wielkokota
Tomasz z TOZU a piękna czarną półpersicą MELANIĄ :)

Napiszcie dokładnie, w jakich godzinach będziecie mogli, plisss.


KTO JESZCZE KTO JESZCZE KTO JESZCZE PRZYJDZIE SIĘ POPRODUKOWAĆ?

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro lut 13, 2008 23:45

Ja tylko słówko, że koteczek w klatce leży sobie, nie wiem czy spał, bo jak weszłam to oczy miał otwarte (hm, rozdziawione szeroko). Nie pił, nie wymiotował, i innych żadnych wydzielin też nie odnotowałam. Biedka mała. Oby do jutra, do znanego terenu-domku :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Czw lut 14, 2008 2:42

Kochani,
:!:
przyjmijcie najwyższe wyrazy uznania i podziwu! :!:
No, i , oczywiście, gratulacje!!! :roll:
Powodzenia we wszystkim ale z okazji WALENTYNEK powodzenia w MIŁOSCI!!!
Wszak nigdy tego nie może być za wiele!
I WDZIĘCZNOŚCI ludzkiej, a nade wszystko KOCIEJ! :evil: :twisted: :twisted:
Z wyrazami szacunku i uznania...
Tak trzymać!!!!!!!!!

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw lut 14, 2008 10:20

Ja w niedzielę będę mogła być od 12 do 17. Wcześniej nie mogę bo idę do Melby nakarmić jej koty bo zostają na weekend same.

niki_01

 
Posty: 219
Od: Pon sie 21, 2006 18:21
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lut 15, 2008 0:54

Kocurek z klatki pojechał o godz. 15 w swoje znajome strony, znaczy się do domku! Tak mi szkoda było biedaka, czytałam o tym co się działo w lecznicy. U mnie (z braku wyjścia) siedział przycupnięty w kąciku klatki, cały czas w jednym miejscu, taki aniołek z ogromnymi oczami ze strachu.

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Pt lut 15, 2008 12:31

Niki - dzięki, przybywaj więc. Mi być może uda wyrwać się nieco wcześniej ze szkolenia i dotrzeć 14-15. Ale to trochę zależy od tego jaka grupa się trafi no i od warunków drogowych - to ponad 130 km :roll:
Szałwia - aniołek to określenie chyba nieco na wyrost :) Z pewnością potrafi wyglądać niewinnie- w transporterku też wyglądał na grzecznego. A potem pozwolił sobie zaszaleć :twisted:
A tak serio to tak mi go szkoda było kiedy panikował. Trzeba opracować jakiś patent na pacyfikację stfooorów. Bo ganinianie po ścianach nie jest zdrowe ani dla niego ani dla nas :roll:
Wczoraj z Tomaszem odwieźliśmy klatkę-łapkę do brata. Zmierzyłam wejście- myślę, że powstanie tłok tj deseczka+poduszka na kiju od szczotki, żeby można było kicia na chwilę przycisnąć do ścianki i dać zastrzyk. Na pewno będzie to dla kicia mniejszy stres niż ucieczka przed nami przez godzinę po ścianach...

Mój miły maż zakupił dziś listwy - brat ma sporo siatki od zabezpieczenia balkonu. Mam nadzieję, że wyjdą z tego ze dwie klateczki. Może średnio przenośne, ale zawsze to coś...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lut 15, 2008 20:40

Śpieszę donieść, że w niedzielę mogę być od ok.14 do końca.
Aga&2, Ty się nie przejmuj przenoszeniem klatek - ja swoją wożę na taczce :roll:
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lut 15, 2008 23:00

Może głupowato zasugeruję... :oops: czy kocimiętka by się jakoś nie nadała? Za chwilę dalszy ciąg o kocimiętce, wcześniej geneza mojego zainteresowania: Pozazdrościłam Melbie drapaka ;) (tzn. uznałam, że to świetna sprawa) i zakupiłam, dwa różne, niskie drapaczki. Kawa zalogowała się już podczas montowania w budce, a Kocio ma je gdzieś. Drapaki stoją co prawda dopiero od 3 godzin, ale ja bym chciała, żeby cieszył się z niego tak jak ja :) I zaczęłam szukać zachęcających rozwiązań. Stąd ta kocimiętka na wstępie. Pewnie ją znacie, ale jakby nie, to cytat:
"(...) z pozoru całkowicie zwyczajne zioło wywołuje u kotów narkotyczne odurzenie. Składnikiem, który działa na kotowate, jest nepetalakton, jeden z olejków eterycznych zawartych przede wszystkim w liściach miętki. Kot, który ma kontakt z kocimiętką, wpada w swoisty trans: będzie się tarzał, ocierał, drapał, ale też lizał i gryzł dostępne mu listki rośliny. Takie uniesienie, porównywalne tylko z podnieceniem kocurów na widok kotki w ruji, może trwać nawet 15 minut! :)
Co ciekawsze, na kocimiętke wrażliwe są również dzikie duże koty - lwy i leopardy. Tajemnicza właściwość niedużej roślinki zmienia te groźne drapieżniki w bawiące się wesoło kocięta ;) Nie wszystkie koty są jednak w równym stopniu podatne na kocimiętkę, ich wrażliwość jest uwarunkowana genetycznie i pewien procent populacji nie wykazuje żadnego zainteresowania tą rośliną. Brak reakcji występuję również u małych kociąt - nasze domowe tygryski zaczynają doceniać kocimiętkę dopiero w trzecim miesiącu życia."

Ta dziwna roślina jest dostępna w postaci sprayu, poduszeczek z suszonym zielskiem lub nasion do wysiania. Nie wiem, może to głupie, zwłaszcza że w wielkim stresie koty pewnie miałyby zielsko tam gdzie Kocio drapaki, ale może chociaż te mniej dzikawe?

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Sob lut 16, 2008 0:07

Szałwia - mam nawet kocimiętkę w sprayu. Czasem nawet pryskam transportery, żeby kiciom się przyjemniej podrózówało. ale obawiam się, że faktyczne dzikie dzicze nawet by tego nie zauważyły :roll:

AniHili - przybywaj więc o 14. Myślę, że będzie co robić :) a co do noszenia klatek - miałabym jeszcze wozić taczkę ??? 8O

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob lut 16, 2008 1:23

Tak myślałam, że pewnie będzie to jak odkrycie Ameryki :D Chyba specyfik zakupię i tak, choćby na potrzeby własne. Kocio wlazł do budki numer 2 i przespał w niej całe 30 min. Monotematyczna dzisiaj jestem, ale to z racji drapaków ;)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Sob lut 16, 2008 7:05

Ja prawdopodobnie też będę po 13 bliżej 14 i już raczej do końca, chybaże coś niespodziewanego wypadnie.
Kocimiętka to dobra sprawa mówią nawet, że odstrasza komary 8O chciałam posiać ją koło altany ale doszłam do wniosku że nie mogę bo będę miała wszystkie koty z okolicy u siebie na trawniku a moja Sonia będzie chodzić wiecznie naćpana :lol:

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob lut 16, 2008 8:32

A jak działa na kotki walerianka?
Czy może być im oferowana?

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob lut 16, 2008 8:35

Zaglądam i czytam ! :lol:
JESTEŚCIE DZIEWCZYNY NIESAMOWICIE PRACOWITE W TYM POMAGANIU KOTECZKOM! :1luvu:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, borysku, Google [Bot], kasiek1510 i 35 gości