Się działo dziś, się działo
Na 14 zawiozłam dziś grzeczną jak aniołek koteczkę, wczoraj dostarczoną. Pogawędziłam sobie w lecznicy. Pomyślałam sobie- ach jak fajnie. spokojny dzień
Właśnie mi się ta miła myśl kończyła gdy zadzwonił Tomasz z TOZ, że złapał jakiegoś czarnucha - chyba facet. I co robić?- bo chciał babę, ale nie jest pewien. No to powiedziałam, żeby trzymał i łapał dalej
No to złapał jeszcze jednego czarnucha. Oczywiście wszystko dzięki czarodziejskiej klatce-łapce.
Cała spanikowana dzicz przyjechała do lecznicy.
Oczywiście pierwszy kić nie powiedział czy jest chłopczykiem czy dziewczynką, a wszelkie próby rozpoznania płci po oczach bywają zawodne,więc trzeba było ululać całe towarzystwo.
I niestety-pierwszy kić z taką siłą się wywinął, że Pudzian by go nie utrzymał. poszedł po ścianach. Rolety,monitor, leki z półek. wpadł do pomieszczenia gdzie stoi butla z tlenem (i dochodziła do siebie spokojna kicia z 14

) i zaczął wszystko demolować.
I choć siądź i płacz-u brata to taki kić może sobie skakać - poskacze, poskacze, zmęczy sie i w końcu się złapie. A tu każdy skok był okupiony brzękiem spadających na glebę sterylnych dotąd narzędzi., buteleczek i leków...
Po 20 minutach demolki Tomasz zarzucił na niego polar i przytrzymał - kić dal się zapakować do transportera. Ale nie zmieniło to faktu, że nadal trzeba było mu dać zastrzyk
Czy powinnam dodać, że kić znowu się wymknął? Pewnie nie powinnam. Więc się wymknął. został przygnieciony polarem, mną i Tomaszem zostawiając nam na rękach (wcale nie-kurtuazyjne )pogryzienia. A pani doktor go w końcu dopadła ze strzykawą.
Wyobrażacie sobie zapewne z jakim zapałem poszliśmy do drugiego kicia?
Kić był jeszcze w klatce łapce. Jakoś nie było chętnych, żeby go wyciągać

Tomasz wykombinował patent "unieruchomienia bez wyciągania" - a mianowicie kicia zostala na maleńkiej przestrzeni, żeby nie mogła się miotać, unieruchomiona kijkami od szczotek wsadzonymi w pręty że stanowiły dodatkową ściankę (w lecznicy znalazły się 4 szczotki:) Dostała zastrzyk w klatce...
Po akcji usiedliśmy sobie wszyscy w poczekalni, żeby dojść do siebie. ..
Obawiam się trochę, że jutro na drzwiach lecznicy zobaczę swoje foto z podpisem:
"TYCH KLIENTÓW NIE OBSŁUGUJEMY"
A tak serio to trochę glupio mi było. Narazilam lecznice na straty (pomijając już zdrowie pani doktor , która ofiarnie łapala z nami tę dzicz)
Wczyscy byli super w porządku, ale wiadomo - ganianie za oszalałym z przerażenia kotów raczej nie należy do ich obowiązków... Jakiś patent by się przydał. chyba muszę im dac od siebie odpocząć...
Czarnuchy okazały się być chłopakiem i dziewczynką. Kicia pojechała do siostry karmicielki, która się nią zajmuje. Chłopak do kochanej Szałwii na noc, którą spędzi w przytulnej klateczce.
Zmieniamy temat:
W związku z Dniem KOTA
Chęć przybycia zgłosiły:
AniHili
NIKI_01
Smoky-eyes
Pani Jasia 11-13
Pani basia od Wielkokota
Tomasz z TOZU a piękna czarną półpersicą MELANIĄ
Napiszcie dokładnie, w jakich godzinach będziecie mogli, plisss.
KTO JESZCZE KTO JESZCZE KTO JESZCZE PRZYJDZIE SIĘ POPRODUKOWAĆ?