Tara napędziła wielkie strachu... byłyśmy u weta... dostałyśmy zastrzyk w doopsko i kolejne do domu, gdyby znowu pojawiły się wymioty... musiałam nauczyć się robić zastrzyki domięśniowe... na razie od rana nie było wymiotów... byłyśmy z wizytą u Tiris i tam dziewczyna zjadła, napiła się i osiurała kocyk na tapczanie (

)... w poniedziałek mamy jeszcze dostać jakiś ludzki lek w celu przeleczenia jelitek, gdyż najprawdopodobniej porobiły się tam nadżerki z powodu stale podwyższonego mocznika...
odespałam wieczorny i nocny stres... będę ją zaraz nawadniać... i kolację dostanie...
Tekla odkryła antresolę jako miejsce do spania... Spacja stale towarzyszy Melisie w łazience... Bajer z dziką radością poluje na moje stopy pod kołdrą lub kocykiem i zaczepia resztę footrzastego towarzycha...Bazyl znowu leje na kocyki... Bajka cichuteńka w klatce... Rata głośno domaga się jedzenia i pieszczot... normalka... idę usługiwać maupom ogoniastym - kolacje i kuwety, a potem seans głaskania...